piątek, 31 stycznia 2014

Zawodowy egoista

13 listopada 2013
Paweł zaczął robić przygotowania, które mogły w miarę jednoznacznie prowadzić do samobójstwa. Teoretycznie mogły nie być robione w takiej intencji, ale znając jego raczej wolałem nie opierać się na takim optymistycznym rozumieniu. Staram się mu wyperswadować aby tego nie robił. A jednocześnie głośno narzekam na to, że to kolejny problem do tych, które już posiadam.

I Paweł powiedział mi, że jestem egoistą i dlatego ze mną nie będzie. Bo myślę o sobie. A muszę myśleć, bo jestem w sytuacji walki o przetrwanie, niepewnej i bez przesądzonego rozwiązania. Nie tylko mam takie zmartwienie aby Paweł się nie zabił, ale takie mam zmartwienie o to skąd wziąć pieniądze na opłaty i motywację do pracy. A jestem zbyt emocjonalnie słaby aby przestać o tym myśleć i rzucić się w wir spontanicznych wydarzeń. 

Paweł może po prostu odejść - w sensie dosłownym - dokąd chce, może zamieszkać gdzie chce. Ja nie mam siły na to aby tak zrobić. Nie mam motywacji, nie mam poczucia, że jest ktoś z kim żyję i dla kogo warto żyć. Mam wspaniałego synka, moją największą radość w sercu. Ale mój synek nie daje mi żadnego oparcia - bo nie jest w stanie go dać. Potrzebuję oparcia od faceta. I myślę o tym jak je znaleźć - można więc powiedzieć że obecnie jestem zawodowym egoistą, bo myślę intensywnie i tym jak ułożyć swoje życie. 

I martwi mnie to bardziej niż potencjalne samobójstwo Pawła. Jego ewentualne samobójstwo byłoby straszne, ale mój los nie zmieni się sam. Muszę myśleć i działać aby zmienić moje życie. Dlatego nawet największe problemy innej osoby nie przesłonią mi własnych w obecnej sytuacji. Gdy prąd pcha statek na rafę, to kapitan nie myśli o innych statkach, ale ratuje swój za wszelką cenę.

A bez tego oparcia jestem nieuchronne egoistą - ciągle myślącym o tym, jak znaleźć wyjście z tej sytuacji w której tkwię.

czwartek, 30 stycznia 2014

Drugi koniec

13 listopada 2013
I znów jesteśmy w punkcie wyjścia - nie wiadomo co w relacji Pawła z jego facetem należy teraz robić. Dla Pawła jest to ogromne obciążenie psychiczne, nie tylko z powodu tego, że włożył maksymalnie wiele serca w ten związek, czy raczej miłość. Bo jego miłość jest bezdyskusyjna, ale do budowania związku trzeba uczciwej woli obu - a tego w tym układzie brakuje. Ale reset do punktu wyjścia to nie jedyne zmartwienie.

Paweł przysięgał temu facetowi miłość i wierność i chce traktować tę przysięgę poważnie. Może nawet zbyt poważnie - myśli już od jakiegoś czasu nad honrowo-romantycznym odejściem  z tego świata. Oczywiście odradzam mu takie rozwiązanie. Z powodów racjonalnych - nie zawsze bowiem taka opcja jest z góry niewłaściwa. Ale w tym przypadku mam oczywiste przekonanie, że Paweł nie zasługuje na takie rozwiązanie.

Z jednej strony szlachetnie "ślepy" honor a z drugiej przyziemnie skrzecząca rzeczywistość. Szkoda, że honorowość i uczciwość Pawła trafiła na osobę - jak się okazuje - tak rażąco niegodną. Sobie samemu jego facetem może psuć życie, ale dlaczego przy okazji rujnuje te życie Pawłowi? Bo to co się dzieje z Pawłem można spokojnie określić jako bycie w sytuacji rujnowania mu życia przez jego faceta.

A wszystko to jest dodatkowo spowite bardzo niekomfortową mgłą niepewności...

środa, 29 stycznia 2014

Druga szansa

12 listopada 2013
Paweł pojechał na spotkanie ze swoim facetem - po tym jak on się do niego odezwał telefonicznie, a raczej pozwolił se sobą przez telefon rozmawiać. Można powiedzieć, że dał mu drugą szansę na rozstrzygnięcie ich spraw. Bo stroną, której zdecydowanie zależało na kontakcie i rozmowie był Paweł. Więc po dogadaniu się przez telefon i porozumieniu w pewnych kwestiach Paweł pojechał aby porozmawiać osobiście. Miał nawet kwiat dla faceta aby mu go podarować, niczym zaręczona dziewczyna ;-)

Ale niestety kwiat zostawił pod drzwiami mieszkania tego faceta, bo jednak on nie zechciał się z nim spotkać. Można powiedzieć, że puścił płytę i popłynęła piękna muza, ale po chwili gramofon zaczął zgrzytać po staremu. Więc Paweł wrócił wściekły. Znów poniekąd znalazł się w jakimś punkcie wyjścia. Ta jego znajomość z tym facetem i próby porozumienia się z nim prowadzą właśnie do takiego ciągłego wpadania na tego rodzaju rafy.

Nie ma jasnej przyszłości w tym związku - nie chodzi tu o przyszłość rozumianą nawet pozytywnie, ale o jakąkolwiek jasno określoną przyszłość. Nie da się nic planować anie przewidzieć. A ja jestem - być może - jakimś Planem B w tej sytuacji. I to nie dlatego, że Paweł tak uważa. On nie bierze mnie - z tego co wiem - pod uwagę jako swego Planu B. Ale ja biorę go pod uwagę jako potencjalnego partnera. Trudno jednak brać pod uwagę kogoś, o kim nie można powiedzieć czy jest wolny, czy nie.

Wszystko pozostaje w zawieszeniu...

wtorek, 28 stycznia 2014

Ołówek

listopad 2013
Czemu powinienem użyć ołówka do skreślenia Pawła? Bo teoretycznie nic nie jest przesądzone. Ale z drugiej strony trzeba przede wszystkim skupić się na szukaniu kogoś innego. Nie można sobie lekkomyślnie liczyć na to, że z Pawłem się ułoży. Raczej należy liczyć na to, że się nie ułoży. Jeśli zaś się ułoży - to będzie fajny sukces, ale od sukcesu nie ma zmartwień. Zmartwienia są zaś od porażek.

Paradoksalnie, w tej sytuacji najbardziej zależy mi na utrzymaniu pracy z Pawłem, po to aby zapewnić przetrwanie w sprawach materialnych. To mi może dać trochę czasu na szukanie kolejnej osoby - ale i tak ten czas już się kończy. I to bardzo szybko się kończy. czuję się jak kapitan żeglujący tonącym coraz szybciej statkiem. Nie wiem czy dopłynę do bezpiecznego portu, czy zatonę lub niespodziewanie rozbiję się o rafę.

W sumie jestem już zrezygnowany. Będę co prawda walczył do ostatniej chwili, ale racjonalnie jest to walka już przegrana. A przynajmniej w zdecydowanej większości podobnych sytuacji byłaby przegrana. Bo zawsze jest jakaś nadzieja na odmianę losu, na przewrócenie się karty. Ale nadzieja na łut szczęścia to rzecz na  którą nie mamy żadnego wpływu. I żadne nasze starania nie pomogą jeśli tego łutu szczęścia zabraknie.

W końcu, after all, mawiają że nadzieja matką głupich ;-)

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Mgła

listopad 2013
Wszystko to co się wydarzyło sprawiło że poczułem się jak dziecko we mgle. Nie wiem jakie są powodu takiego zwrotu akcji w sytuacji Pawła i jego faceta, albo byłego faceta. Bo nie wiem także jaka jest i będzie ich relacja.  Jeśli się rozstaną - będzie trudno Pawłowi. Swego czasu obiecał temu facetowi miłość i bardzo honorowo nie chce tej obietnicy zrywać. A jeśli się im uda - to w istocie mogą wpaść w kolejną huśtawkę nastrojów i sytuacji, która ich tak bardzo niszczy. A było tego aż zbyt wiele przykładów do tej pory.

W tym wszystkim jestem jeszcze ja i moja sytuacja - i też nie na jednej płaszczyźnie. Z jednej strony szukam kogoś do życia razem, ale nie tylko jako przyjaciela, tak jak teraz mieszkam z Pawłem, ale jako partnera. Tu można by powiedzieć, że znów potencjalne partnerstwo z Pawłem jest pod ogromnym znakiem zapytania. Ale są też rzeczy ważniejsze od partnerstwa - chwilowo ważniejsze - mimo, że bardziej przyziemne.

Te rzeczy to sprawy egzystencjalne i finansowe. Rozkręcamy z Pawłem pracę i pytanie czy ta praca pokryje koszty naszego życia. Bo jeśli nie, to będzie kolejny problem. Dla Pawła mniejszy, bo zawsze może zabrać walizkę i uciec. A dla mnie trudniejszy. Nie chodzi o to że miałbym więcej bagażu, ale o to że nie bardzo mam siłę tułać się po świecie. Mamy zatem starą niepewność o egzystencję życiową, a do tego można spokojnie skreślić Pawła z listy kandydatów do związku.

Ale skreślić go ołówkiem :-)

niedziela, 26 stycznia 2014

Na dwoje babka wróżyła

listopad 2013
To co potem nastąpiło było niby ziszczeniem się nadziei jakie Paweł pokładał w oczekiwanej pomocy. Jego facet po chyba ponad miesiącu wreszcie się odezwał kolejnego dnia i zaczęli się ugadzać. Oczywiście Paweł przypisuje to cudownej pomocy, ale niekoniecznie tak to można tłumaczyć. Wszystko bowiem co się wydarzyło może być równie łatwo racjonalnie wytłumaczone.

Przypomniała się śmierć Holluma w "Panu i władcy na krańcu świata". Fregata "Surprise" utknęła w ciszy na środku oceanu, ale kapitan Aubrey przewidywał, że kolejnego dnia będzie wiatr. I w noc poprzedzającą ten dzień Hollum popełnił samobójstwo. A gdy w czasie mowy do załogi kapitan przeprosił go w imieniu tych co mogli mu źle życzyć - nagle wiatr się pojawił. 

Z jednej strony może to być racjonalnie tłumaczone, ale ludzie morza są bardzo przesądni. I podobnie można interpretować wydarzenia których byliśmy świadkiem. Zarówno mogą być powodem mozolnego urabiania tego faceta przez Pawła - jak i teoretycznej ingerencji kogoś trzeciego. W efekcie nie wiemy nic, nie wiemy jaki jest powód takiego rozwoju sytuacji.

Bo to, że nie wiemy jak rozwinie się sama sytuacja - to już standard w przypadku Pawła :-)

sobota, 25 stycznia 2014

Pakt

listopad 2013
Paweł dokonał próby pogadania z pewnymi ludźmi o jego sprawach i wahaniach, ale ci ludzie nie mieli dla niego czasu w momencie gdy potrzebował z nimi porozmawiać. Wyjście na dwór w niezbyt przyjemną pogodę zaś sprawiło, że potencjalnie może być przeziębiony lub mieć anginę. To niby niewinna choroba, ale w przypadku dolegliwości Pawła może urosnąć w skrajnym przypadku do rangi leczenia szpitalnego...

W efekcie Paweł czuł się bardzo źle i nie dziwię się jemu. Postanowił więc uciec się do pomocy kogoś innego. Wymagało to pewnych bardzo specyficznych przygotowań ale zrobił to. Z drugiej jednak strony było potencjalnie niebezpieczne dla Pawła. Ale nie pierwszy raz Paweł działa pod wpływem krzyku rozpaczy. Pytanie - czysto teoretyczne - bilans takiego działania. Ale gdy się jest w kropce bilanse nie wydają się tak ważne.

Po tym wszystkim Paweł poczuł się lepiej. I ciekawe czy pomoc zadziała. I co najważniejsze - jak zadziała? Bo jeśli w jakiś koślawy sposób, to wtedy przyniesie więcej szkód niż korzyści. Ale z różnego rodzaju pomocą tak właśnie bywa. Nie zawsze wszystkie konsekwencje i uwikłania kolejnych stopni dadzą się przewidzieć na samym początku.

Zatem pozostaje czekać - z obawami...

piątek, 24 stycznia 2014

Pocałunek

listopad 2013
Często całowałem Pawła - ale przyjacielsko. W kark, włosy. Taki cmok aby przekazać trochę pozytywnej energii. I raz zdarzyło się że pocałowałem go w kark - ale tym razem Paweł się zirytował. Nawrzucał mi, że nie ma posprzątanego życia i nie jest gotowy na relacje z innymi osobami - a ja praktycznie się jakby napraszam na niego. Teoretycznie miał rację.

A w praktyce, tak wyszło, że poczułem się bardzo zasmucony. Nie chodzi o odmowę, doskonale rozumiem jego okoliczności i sytuację. W pewnym sensie wściekły bylem nie na niego, ale na siebie. Bo sam zachowałem się jak osoba "napalona". Oczywiście napalona w bardzo wielkim cudzysłowie. Nie chodzi tu o napalenie na seks, ale o lgnięcie do kogoś i chęć budowania z nim głębszych relacji. A tu nagle - zresztą słuszny i słusznie zawiniony - kubeł zimnej wody na głowę.

Siła smutku jaki miałem po tym wydarzeniu jest jednak dla mnie zastanawiająca. Zaczynam bowiem się zastanawiać nad tym czy nie wskazuje ona tego, że jestem w jakiś sposób nadmiernie otwarty na zakochanie się w Pawle. Nie nazwałbym tego zakochaniem, ale otwarciem na zakochanie się. A to jest już jakaś inwestycja kapitału uczuciowego, której strata będzie bolała. I tego się obawiam. Mam coraz mniej siły aby kogoś pokochać, bo życie przygniata emocjonalnie do ziemi. Zresztą nie tylko emocjonalnie. 

Nie mam bowiem nic przeciwko ciężkiej pracy przy budowaniu życia od nowa - ale boję się utopienia wysiłku w mirażu, który nigdy się nie spełni.

czwartek, 23 stycznia 2014

Czułość

listopad 2013
Najbardziej rozwala niepewność w życiu. Gdy mamy jasno wytyczone cele i jasne perspektywy, wszystko jest inaczej. Nie boimy się nawet długiego i trudnego dochodzenia do realizacji tych celów.Ale gdy jesteśmy w niepewności, czujemy się jak łupinka na sztormowych falach - która w każdej chwili może rozbić się o rafę.

Miałem taki moment, że spontanicznie zacząłem pieścić Pawła gdy położył się na łózko. On nie bronił się, więc pieściłem go bardzo czule. Nie odwzajemniał, ale już samo jego ciało było cudowne do pieszczenia. Nie chodzi tu o erotykę. Ale o poczucie bliskości i tego, że z kimś chce się być. Miałem takie poczucie - a to jest dobry argument za myśleniem o Pawle jako potencjalnym (ale tylko potencjalnym i jednak bardzo niepewnym) partnerze. 

A potencjalny partner - to w praktyce brak partnera i nadziei na niego. Tak naprawdę nie było korzyści z tej czułości. Chwilowe okazanie wielkiego serca, które pozostało bez odwzajemnienia. I bynajmniej nie zbliża mnie to do przekonania, że z Pawłem cokolwiek się uda - i może się udać. To była chwila jak przelot meteoru po niebie. 

I zostawia za sobą tylko smugę złudzeń, które się raczej nie spełnią.

środa, 22 stycznia 2014

Blog

listopad 2013
Paweł postanowił założyć bloga, w którym zamierza opisać krok po kroku jego roczną znajomość ze swoim facetem. I postanowienie wcielił w czyn. Ma talent do pisania i ciekawie pisze. Potrafi też umiejętnie rozbudzać zainteresowanie czytelników. Wystartował z dużym impetem odwiedzalności, więc ma szansę dogonić szybko mój blog. Ale nie mam nic przeciw temu ;-)

Może jego historia pomoże niektórym w podejmowaniu właściwych życiowych decyzji. A może też samo pisanie o niej pomoże Pawłowi rozliczyć się z tą przeszłością - która, czego się obawiam, nie jest i może nigdy nie będzie zamknięta. A to stawia pod znakiem zapytania wiązanie z nim jakichkolwiek nadziei. 

Bo tak naprawdę, kto wie, czy przeszłość Pawła i jego relacja z jego (nie wiadomo - byłym lub nie byłym) facetem, zapewne nigdy się nie skończy w sposób, który by jednoznacznie otwierał serce Pawła na poznanie innej osoby. Albo skończy się, ale po długim czasie. A dla mnie to bez różnicy - brak szansy lub szansa za długi czas. Obie mnie nie ratują

Ale przynajmniej i ja poczytam co Paweł ma do napisania :-)

wtorek, 21 stycznia 2014

Toro

8 listopada 2013
Paweł zdecydował, że chce bardzo iść do Toro. Ja nie bardzo miałem na to ochotę, ale uległem. Akurat się trafił klient i była kasa na przejazd i wejście. W tym klubie, zresztą podobnie jak w każdym innym, nie byłem prawie rok. Ciekawe czy coś się zmieniło. Okazuje się, że staniała piątkowa wejściówka  z 15 do 10 złotych. Piwo nadal w piątki po 5 złotych - więc z pozostałej po opłaceniu wejścia dychy stać nas było na dwa piwa.

Ale wcześniej byliśmy w Tesco i kupiliśmy tani alkohol 12% i wypiliśmy go przed wejściem do klubu. Prosta technika aby mieć banię ale nie płacić za - mimo wszystko - drogie piwo. Byliśmy około 22 ale impreza się bardzo niemrawo rozkręcała. Widocznie cioteczki nie zdążyły jeszcze się umalować. Paweł miał popisowy makijaż, smoky eye, białe włosy - i jakoś wyrobił się bez problemu.

W sumie Paweł nieco tam tańczył a ja scedzałem przy stoliku i nie maiłem za bardzo ochoty na nic. Pierwszy raz byłem w klubie bez chłopaka, bo Paweł mimo że można go rozpatrywać jako potencjalnego partnera, raczej nim nie będzie. Czułem się więc podwójnie samotny, mimo, że formalnie byłem z Pawłem. Nie było mi dobrze. Kiedy tylko nadarzyła się okazja, za wiedzą Pawła wróciłem do domu. A Paweł został aby bawić się do rana.

Samemu nie chce mi się bawić, a bycie z przyjacielem to nie to co bycie w klubie z chłopakiem.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Koniec Mavericks

7 listopada 2013
I ja podjąłem ważną decyzję. Pewnego dnia system operacyjny zawiesił mi się trzy razy pod rząd, i to tak szybko, że nie bylem w stanie rozwinąć nawet pracy. Zanim bowiem pootwieram wszystkie programy i ustawię moje wirtualne biurko, upływa jakie 10 minut. No więc mam wszystko ustawione, zabieram się za pracę - i ciach. Koniec pracy. No to startuję komputer, rozkładam wszystko jeszcze raz na wirtualnym biurku - i znów łup. I trzeci raz tak samo. Enough!

Postanowiłem więc wycofać instancję OS X 10.9 i wrócić do mojego starego wypróbowanego 10.6. Zrobiłem więc backup systemu, skopiowałem wszystkie pliki które mogły być zmienione - cały folder dokumentów. Kilka gigabajtów nie jest problemem, a zawsze wyjmę z niego to o czym kopiując wybrane pliki mógłbym nie pamiętać. I potem uruchomiłem komputer z partycji ratunkowej i wybrałem opcję przywracania z ostatniego backupu poprzedniej wersji systemu. 

A dalej tylko wypadało czekać. Położyłem się na drzemkę - naprawdę służbową drzemkę. A gdy wstałem po półtorej godziny, czekał na mnie ekran logowania poprzedniej wersji systemu. Potem import maila, konfigurowanie różnych opcji, sprawdzanie czy wszystko działa. I wróciłem do stabilnego, nie zawieszającego się systemu. A na upgrade do wersji 10.9 poczekam chyba do wiosny, aby nie mieć żadnych problemów.

Oby to było takie symboliczne pokazanie, że moje życie także wróci do normy.

niedziela, 19 stycznia 2014

Emo zakupy

listopad 2013
Paweł założył wreszcie konto w banku, a nosił się z tym zamiarem od jakiegoś czasu. Dzięki temu różne osoby z rodziny mogą mu przelać na to konto pieniądze. I doskonale wie jak te pieniądze wykorzysta. Postanowił zrobić całkiem spore emo zakupy.

Zamówił około dziesięciu rzeczy - biżuterię, materiały do farbowania włosów, buty. Korzystał przy tym z mojego konta na Allegro. Ja wygrywałem dla niego aukcje, a on płacił za nie przez przelew ze swojego konta. Bardzo chętnie zgodziłem się na takie użyczenie swojego Allegro, bo skoro płatności są dokonywane od razu, to nie grozi mi opinia złego kupującego. Wręcz piecownie - dostanę za to kolejne komentarze, które są zawsze miło widziane.

Paweł chce zmienić swój image. Powód jest także praktyczny - chce się spotkać ze swoim facetem, który unika go jak ognia. A nowy image będzie czymś w rodzaju przebrania, aby nie mogli go rozpoznać. Niestety, pobyt na policji nie załatwił wszystkiego. Nadal przydałoby się spotkać z facetem i wszystko z nim obgadać - aby sprawę zamknąć. Bo wciąż otwarta powoduje - że użyję takiego obrazowego porównania - niebezpieczne przeciągi.

Coraz bardziej nabieramy przekonania, że jego facet tej całej historii sam nie wymyślił - i zapewne stoi za tym pewna osoba z jego bliskiej rodziny.

sobota, 18 stycznia 2014

Fanpage

listopad 2013
Postanowiłem zrobić coś zupełnie innego, skoro stresy związane ze sprawą Pawła się jakoś odsunęły. W czasie rozmowy o Fejsie wpadłem na pomysł aby przekształcić mój gejowski profil na Fejsie na stronę autorską. Czyli zrobić z niego fanpage. Ma to swój praktyczny sens, ale ma też wady.

Zalety są takie, że nie muszę się martwić o nieznajome osoby proponujące mi znajomość i nie muszę oglądać śmieci w timeline. Wady są takie, że nie mogę się kontaktować ze znajomymi, jestem jakby tylko pasywnie wystawiony na bycie oglądanym. Ale postanowiłem iść za ciosem i zamieniłem profil na fanpage. Straciłem więc znajomych na Fejsie. Prawdę mówiąc, nie podglądałem ich komunikacji, a kilka znanych osób (takich jak Tomasz raczek czy Robert Biedroń) albo instytucji - mogę śledzić z mojego oficjalnego profilu n Fejsie, bez dodawania ich do znajomych.

Tak naprawdę z mojego gejowskiego Fejsa korzystałem tylko do publikowania notek blogowych i do przeglądania fanpage dotyczących zbieranych przeze mnie yaoi. Ale yaoi mogę zbierać także na moim oficjalnym profilu. W sumie więc może nie jestem w pełni szczęśliwy, ale zadowolony. Bo jeśli ktoś mógłby się przyczepić do "gejowskiego" nazwiska pod którym występowałem na Facebooku, to teraz - gdy mam fanpage - jest to naturalne, jako artystyczny pseudonim.

A głębszy sens tej przemiany jest taki, że pokazuje ona iż w życiu przeważnie nie ma nic za darmo - są korzyści, ale także są koszty :-)

22 listopada 2013
Tego dnia zmieniłem moją obecność na Fejsie i stworzyłem od nowa profil osobisty oraz fanpage bloga pod jego właściwym tytułem. A opisywany w tym poście fanpage przeznaczony został do likwidacji po jakimś czasie.

piątek, 17 stycznia 2014

Powrót

październik 2013
Zajmowałem się różnymi sprawami, aby jakoś nie denerwować się sytuacją. Więc czas mi płynął w miarę spokojnie, poza tym, że cała sytuacja była bardzo nerwowa. I nagle, po południu, zadzwonił telefon - numer Pawła. Odebrałem i usłyszałem, że już go wypuścili i jedzie do mnie. Kamień spadł mi z serca. 

Był w ciągu godziny. Przetrzymali go 24 godziny, na szczęście nic nie wydarzyło się z czarnych scenariuszy zbiorowego gwałtu jakich się obawiał. Ale dosypali mu czegoś do herbaty, bo w nocy miał ogromną ochotę na seks. I była to ochota pod wpływem jakiś środków odurzających. Spał w celi z jednym złodziejem, ale nie doszło do niczego. A dzięki temu sztucznemu podnieceniu miał męczącą i bezsenną noc. 

Ale już jest. I dowiedział się wiele o całej sprawie w którą go uwikłano. Złożył oczywiście zeznania. I nadal nie wierzy, że mógł to mu zrobić jego facet - to nie w jego stylu. Raczej podejrzewa, że popchnął go do tego ktoś z jego bliskiej rodziny. Oczywiście formalnie jego facet zgłosił tę sprawę, ale raczej był tylko marionetką w czyichś rękach.

W sumie więc pojawiają się kolejne pytania.

czwartek, 16 stycznia 2014

Aj Pi

październik 2013
Zostałem sam i część czasu poświęciłem na rozgryzanie sytuacji. Przede wszystkim zastanowiłem się w jaki sposób policja namierzyła Pawła u mnie. I bardzo szybko trafiłem na jedyne sensowne wytłumaczenie. Tak wyraźne i oczywiste, że żadne inne nie wchodziło w grę. Oczywiście namierzyli go po IP. Teoretycznie mogli go na przykład inwigilować, ale byłoby to niewspółmiernie kosztowne i pracochłonne. A namierzenie po IP to w porównaniu do tego drobnostka.

Pisał przecież posty na swoim profilu na Facebooku. Wystarczyło tylko sprawdzić z jakiego IP są nadawane a potem po prostu zobaczyć w jakim mieszkaniu te łącze internetowe o tym IP jest zainstalowane. Teoretycznie więc powinien te posty pisać korzystając z publicznych sieci w rożnych losowo wybranych miejscach. Wtedy by go nie namierzyli. Smaczku sprawie dodaje fakt, że Paweł jest nawet hackerem, ale zaniedbał taki elementarny wymóg bezpieczeństwa.

Może jednak dobrze, że tak się stało - bo dzięki temu ma szansę na posunięcie sprawy do przodu. O ile nie zrobią mu krzywdy, której się tak obawia. A przy jego delikatnej sytuacji psychicznej taka krzywda mogłaby mieć straszne konsekwencje.

I tego się boję najbardziej.

środa, 15 stycznia 2014

Pustka

październik 2013
I zrobiło się bardzo pusto. Zostałem sam, w sprzątniętym mieszkaniu, ze szczurkiem. I nie wiadomo na jak długo sam. A najbardziej przerażająca jest niepewność właśnie. To, co najbardziej przeraża w dobrych horrorach, przeraża tak samo w realnym życiu. Zamiast spektakularnych fajerwerków przerażająca jest po prostu niepewność jutra.

A w moim przypadku także niepewność miesiąca - czy uda się zebrać kasę na opłaty, czy uda się przeżyć do kolejnego miesiąca? Oczywiście że można rozważać rożne opcje awaryjne, obniżania kosztów - ale to wszystko ma sens, gdy ma się motywację do życia i działania. A w mojej sytuacji jestem zbyt przygnieciony życiem, aby mieć motywację dla samej motywacji. Dlatego tak bardzo potrzebuję moralnego i emocjonalnego oparcia u kogoś.

Po zabraniu Pawła doszła do tego ogromna pustka w sercu - nie jest on bowiem dla mnie obojętny i ciągle biorę go pod uwagę jako potencjalnego partnera. Ale wydaje się, że splot życiowych okoliczności działa przeciw temu rozważanemu wyborowi.Obawiam się, podążając za obawami Pawła, że mogą mu zrobić krzywdę w areszcie jako gejowi. Zbiorowy gwałt, psychiczne dręczenie. Bo tego Paweł się obawiał tak bardo, że nie chciał się sam zgłaszać na policję. Zresztą nie wierzył w to, że ta policja jest autentyczna - myślał, że to podpucha.

Pozostaje tylko czekać na rozwój wydarzeń.

wtorek, 14 stycznia 2014

Reakcja

październik 2013
Zostałem sam w rozbabranym mieszkaniu, cały w nerwach. Bałem się, że Pawłowi zrobią krzywdę. A wyobraźnia mi w tym zakresie znakomicie służyła. Postanowiłem więc się czymś sensownym zając aby odwrócić uwagę. I tak po akcji zrodziła się reakcja.

Ponieważ bylem pewny, bo tak sobie ubzdurałem, że Pawła zatrzymają na dłużej, więc spakowałem jego rzeczy do walizki. A potem wstawiłem naczynia do zmywarki - tabletki się skończyły więc myłem jedynie gorącą wodą, ale efekt był całkiem zadowalający. Sprzątnąłem kuchnię i zmyłem blat kuchenny. Mieszkanie zrobiło się nagle czyste i przytulne.

W takim mieszkaniu można było się zająć czymkolwiek, ale przynajmniej nieład nie przypominał krajobrazu po bitwie. A wtedy łatwiej udawać przed samym sobą, że nic się nie stało, że to był tylko sen. Tylko pytanie kiedy ten sen się skończy i obudzimy się razem z Pawłem bezpieczni i spokojni. A na razie nic nie wskazuje na to abyśmy mieli się z tego snu szybko wybudzić. 

I powstaje najważniejsze pytanie - jak długo ten sen ma trwać?

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Akcja

październik 2013
Dalsza zwłoka nie miała sensu, więc zdecydowaliśmy się poddać. Otworzyłem drzwi. Paweł próbował się ukryć, ale policja od razu zapytała czy ktoś jest jeszcze ze mną. Nie było sensu udawać że nie ma nikogo, przecież mogliby to łatwo sprawdzić. I tak jak się spodziewaliśmy, uwaga policji skupiła się na Pawle. Mnie jedynie rutynowo wylegitymowali i sprawdzili.

Policjant zapytał co sprawiło że zmieniliśmy zdanie i otworzyliśmy drzwi. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą że niepewność co do tego czy są prawdziwą policją czy też potencjalnym napadem podszywającym się pod policję. I od razu okazało się, że przyjechali po Pawła po pierwsze dlatego, że rodzina zgłosiła jego zaginięcie, a po drugie dlatego aby złożył wyjaśnienia w sprawie związanej z jego facetem.

Musiał się więc ubrać, zabrać ze sobą dokumenty. Szukaliśmy ich w nerwach chyba pięć minut. Skuli go kajdankami aby im nie uciekł. W sumie było ich chyba z pięciu w całej tej akcji. A potem zamknęły się z animi drzwi, a ja zostałem sam w rozbabranym mieszkaniu - bo rzeczy Pawła leżały w nieładzie, jak zresztą w poprzednich dniach. Ale teraz ten nieład bardziej rzucał się w oczy. I stosy nie zmytych naczyń w kuchni.

I przeraźliwa pustka w której zostaliśmy ja i szczurek.

niedziela, 12 stycznia 2014

Osaczeni

październik 2013
Siedzimy w domu i zastanawiamy się co zrobić. Paweł myśli o ukryciu się gdzieś lub wyskoczeniu przez okno. Ja zerknąłem przez firankę i zobaczyłem gościa spacerującego pod oknem i gapiącego się w nie, z telefonem przy uchu. Zapewne policjant obstawiający tę potencjalna drogę ucieczki. Co gorsza on zobaczył także mnie. Jesteśmy więc osaczeni.

I wiedzą już na pewno że jesteśmy w domu. Widzieli światła, ich gaszenie, wdzieli mnie spoglądającego przez firankę. na pewno sobie spokojnie nie odejdą. Co najwyżej wejdą silą. Staram się więc przekonać Pawła, że nie ma innego wyjścia jak poddanie się. Nie ma bowiem żadnej nadziei na ucieczkę

Jedyne co może się stać to tylko pogorszenie sprawy. Gdyby wchodzili silą albo złapali Pawła uciekającego, mieliby poszlaki obciążające go. Uczciwy człowiek nie ucieka bowiem przed policją ani nie barykaduje się w domu. Trzeba więc poddać się w taki sposób aby nie było to obciążające dla Pawła. Łatwo o tym pisać po fakcie, ale w czasie samej akcji, gdy jest się w środku tego filmu, człowiek przeżywa silny stres.

Na szczęście nawet w takim stresie potrafiliśmy myśleć.

sobota, 11 stycznia 2014

Czekający

październik 2013
Po pierwsze postanowiliśmy siedzieć cicho. Potem wygasiliśmy światła. Ale to może być już spóźnione, bo jeśli policja obserwowała okna, to zobaczy, że światło zgasło. W pewnym sensie zachowujemy się jak struś który chowa głowę w piasek. A policja nadal jest pod drzwiami. I na pewno nie zamierza odejść, grozi zaś wyważeniem drzwi. 

Oczywiście stało się jasne dlaczego policja jest przed naszymi drzwiami - to musi być w związku ze sprawą Pawła. Zatem jego wniosek o tym, że policja była podpuchą okazał się niestety błędny. teraz mamy ich na głowie i nie zamierzają odejść. Pytanie co robić. Doszedłem do wniosku, że trzeba będzie otworzyć. I tak wejdą siłą gdy nie otworzymy dobrowolnie. Dojdą wywalone drzwi, dodatkowe koszty i smród. 

Paweł nie był przekonany do tego. Bardzo bał się zatrzymania - nie w związku ze sprawą, bo nie to go martwiło. Ale obawiał się molestowania w areszcie, a nawet zbiorowego gwałtu, co przy jego psychice mogłoby być bardzo dla niego niebezpieczne. Dlatego bał się jechać na policję aby składać zeznania, bo czuł, że go zatrzymają.

Tak naprawdę zamiast obawy o zatrzymanie Pawła zacząłem się obawiać tego aby nie zrobiono mu krzywdy...


piątek, 10 stycznia 2014

Puk puk

październik 2013
Siedzimy sobie wieczorem spokojnie w domu z Pawłem i gramy w WoW-a. I nagle dzwonek do drzwi. Dziwne, bo nikogo się nie spodziewamy. Więc gdy poszedłem otworzyć to rutynowo zerknąłem przez wizjer - a przed drzwiami stoją aż trzy osoby. To bardzo niepokojące - bo rozumiem jeszcze pojedynczego akwizytora, ale nie trzech facetów. Paweł też zobaczył ich przez wizjer i powiedział by nie otwierać. No to nie otwieramy.

A panowie pukają i lekko walą w drzwi. Jakoś nie zamierzają odejść. To się robi coraz bardziej niepokojące. Nikomu się przecież nie naraziliśmy, więc kto to może być? Umysł tworzy taki oto scenariusz - masowaliśmy klienta który był wywiadowca złodziei i teraz bandyci chcą nas obrabować. Bo raczej wątpię czy byliby to ludzie nasłani przez jakiegoś klienta.

Po prostu nie wiem jak sobie tłumaczyć tę nagłą wizytę. A panowie wciąż walą do drzwi i nie zmierzają odejść. A wreszcie mówią zza drzwi, że to policja. Nie bardzo wierzmy, każdy może się za policję podawać. Ale Paweł spojrzał przez wizjer i mówi, że widział policyjne blachy. Czyżby to była jedna prawdziwa policja? A jeśli tak, to pytanie co teraz zrobić.

I tak zamiast rozpoznania gości przeszliśmy do rozpoznania sytuacji.

czwartek, 9 stycznia 2014

Mavericks

26 października 2013
World of Warcraft krzyczy w czasie uruchamiania, że nie obsługuje już mojego 32-bitowego systemu operacyjnego Mac OS X 10.6 czyli Snow Leoparda - i zaleca upgrade do wersji 10.8. No to z ciekawości zajrzałem na stronę Apple i zobaczyłem że najnowsza wersja Mac OS X 10.9 czyli Mavericks - jest za darmo! No to ściągnąłem ją i przygotowałem instalację, robiąc oczywiście wcześniej backup komputera, który wykonuję za pomocą systemowego Time Machine. 

Pierwsze wrażenia bardzo fajne. Wiele rzeczy mi się w nowym systemie podoba. Ale szybko czar prysł. System jest fajny ale jeszcze mało stabilny i komputera zaczął zaliczać zawieszenia, połączone często z migotaniem ekranu i śmieceniem na nim. Trudno było grać albo pracować, bo w każdej chwili mógł paść. W sumie doświadczenie z tym nowym systemem zamieniło się w koszmar.

I tak dzięki grze nabawiłem się komputerowej nerwicy, niepewny czy system nie zawiesi się w każdej minucie. Do tej pory przechodziłem na nowe systemy po kilku miesiącach od ich premiery. teraz zainstalowałem system dosłownie kilka dni po premierze, co jest zupełnym przypadkiem, bo w ogóle nie śledziłem doniesień na temat nowej wersji Mac OS. Gdyby nie gra, to w ogóle bym nie wiedział że jest już nowsza wersja.

I mam system operacyjny jak życie - wygląda świetnie, ale w praktyce kuleje.

środa, 8 stycznia 2014

Gra opłacona

29 października 2013
Przy logowaniu do gry wyskakuje przypomnienie o wersji startowej i zachęta do uaktualnienia do wersji pełnej. Paweł kliknął raz na tę zachętę i zobaczył cenę, która nas zamurowała. Uaktualnienie do pełnej wersji bez najnowszego dodatku kosztuje zaledwie 3,75 euro! Za około 16 złotych mamy miesiąc grania i możliwość budowania postaci do 85 poziomu (na 90 możliwych obecnie w grze). Nie mamy za wiele kasy ale 32 złote można było poświęcić i wykonałem elektroniczny upgrade gry do pełnej wersji. Cena była po prostu rewelacyjna :-)

Szkoda że pełny abonament to około 16 euro za miesiąc a dodatek Mists of Pandaria to 36 euro (w tym oczywiście zawiera się także opłacony miesiąc gry). Ale na razie mamy miesiąc grania opłacony. A potem mam nadzieję zarobimy na abonament na kolejny miesiąc - to około 100 złotych na nas obu. Teraz zaś możemy wreszcie cieszyć się grą. Obaj zmieniamy profesje, budujemy postacie, zastanawiamy się nad tym co rozwijać. Ale jak mawiają niektórzy - prawdziwa gra zaczyna się na end-levelu, czyli na 90.

A do tego jeszcze daleka drga, pewnie co najmniej dwa miesiące levelowania postaci. Ja się cieszę bo mam zajęcie, które mnie zniechęci do lenistwa, zarazem zaś zbliży mnie do Pawła. Wspólne granie w tę samą grę zawsze bardzo zbliża ludzi. I Pawłowi przyda się także oddech od spraw które go ostatnimi czasy na co dzień nieustannie martwią. A mobilizacja w grze może pomoże zmobilizować się także w życiu :-)

Mnie zresztą też martwią moje sprawy, więc nam obu oddech w grze dobrze zrobi :-)

wtorek, 7 stycznia 2014

Gra rozpoczęta

25 października 2013
Wracam do gry. Ale tym razem to World of Warcraft, a nie męczące gry życiowe. Zmieniło się to, że teraz stworzyli powiązane realmy (czyli serwery) - gracze z tych realmów pokazują się w obszarach gry, przez co nie jest tak samotnie jak było kiedyś. W ogóle w grze jest wiele różnych usprawnień. Nawet chiński klimat Pandarii już mi tak nie przeszkadza. No to pora zakasać rękawy (w t-shircie bez rękawów) i zabrać się do gry ;-)

Oczywiście stworzyłem postać huntera, moją ulubioną. Widać zmiany w budowaniu postaci. zamiast pracowicie wybieranych drzew talentów mamy teraz prostsze wybieranie talentów co pewną liczbę poziomów gry. Miło też, że od razu można tworzyć postacie ras i klas dostępnych w całej grze, a nie tak jak w poprzednich latach gdy mając podstawowe wersje gry nie można było tworzyć postaci z wersji późniejszych.

Ale to nie dziwi - w grze jest już pięć wersji: podstawowy World of Warcraft, Burning Crusade, Lich King, Cataclysm oraz Mists of Pandaria. Coraz trudniej byłoby zaczynać grę, gdyby trzeba było po kolei kupować wszystkie wersje. Dlatego w grze są teraz tylko dwie opcje - poprzednia wersja gry do Cataclysm włącznie i najnowszy dodatek Mists of Pandaria. Na razie gramy w trybie startowym, ale ile będzie nas kosztowała gra gdy przyjdzie pora na zapłacenie abonamentu?

To jedyne zmartwienie w grze :-)

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Powrót WoW-a

25 października 2013
Próbowaliśmy z Pawłem zgrać razem w jakąś grę MMORPG - ale te które chodziły u mnie na Macu okazywały się beznadziejne - Champions of Regnum było bardzo nieintuicyjne do sterowania postacią. Nie bylem w stanie płynnie biegać nią po terenie gry. A jak można grać jeśli ciężko jest biegać i rozmawiać z NPC biorąc od nic questy? No to zajrzałem do World of Warcraft, w którym kiedyś spędziłem dobre kilka tysięcy godzin.

Pierwsze konto w WoW-ie założyłem pamiętnego 10 kwietnia, ale roku 2007. Nie grałem zaś przez ostatnie półtora roku, może nawet dwa lata. Teraz zamiast Cataclysm, na którym skończyłem grę, jest Mists of Pandaria. Założyliśmy więc z Pawłem dwa konta startowe - możemy budować postacie do 20 poziomu. Ale nie można korzystać z domu aukcyjnego, zarabiać sensownej kasy w grze ani grać w grupie - są też inne ograniczenia. Za to po uaktualnieniu do pełnej wersji nie stracimy już tego co zaczniemy na koncie startowym.

Dlaczego założyłem w grze zupełnie nowe konto a nie zalogowałem się na poprzednie? Z trzech powodów. Po pierwsze, aby dotrzymać kroku Pawłowi. Po drugie, aby inaczej ustawić pewne dane w koncie, które w moim poprzednim koncie nie dały się już zmienić a nie odpowiadały mi. A po trzecie dlatego że nie mam na razie kasy na płacenie abonamentu na starym koncie, a na nowym starterze mogę pograć za darmo ;-)

Można więc powiedzieć, że zaczynam grę w WoW-a od nowa :-)

niedziela, 5 stycznia 2014

Zgłosili

październik 2013
Oczywiście, życie lubi budować wielopoziomowe scenariusze. I mamy z takim właśnie scenariuszem do czynienia. Nie dość, że facet Pawła mieszał do ich relacji "policję", to jeszcze rodzice zgłosili na prawdziwą policję zaginięcie Pawła. Oczywiście rodzice wiedzą, ze jest on w Warszawie, więc te zgłoszenie można traktować jako złośliwe.

Po rodzicach Pawła można się było spodziewać tego typu ekstrawagancji. Nie jestem za bardzo biegły w sprawach ich relacji, ale wiem, że mają swoje amplitudy i bywają nieciekawe. Czasem rodzice wykazują - przynajmniej werbalnie - troskę o niego, ale zwykle go olewają, czy wręcz nim pomiatają. Nie miał z nimi lekko - i jak widać nadal nie ma.

Ja zaś nie cieszę się z powodu problemów Pawła. Teoretycznie mógłbym się cieszyć z tego powodu, że dokonuje się demontaż jego uczucia do jego faceta. Ale dzieje się to w takich okolicznościach, że nie życzyłbym tego najgorszemu wrogowi. I Paweł na tym cierpi najbardziej. A jego cierpienia bardzo mnie bolą.

I paradoksalnie ten ból jaki mam z powodu cierpień Pawła mnie najbardziej cieszy ;-)

sobota, 4 stycznia 2014

Zabili go i doniósł

październik 2013
Czasem nie wiem czy lepiej mieć nadmiar szarych komórek, czy ich deficyt. W sumie obstawiałbym, że lepiej mieć nadmiar. Paweł nie narzeka na brak szarych komórek - i puścił je w ruch bardzo intensywnie. A jest o czym się zastanawiać. Chociaż tak naprawdę to nie ma o czym, albo nie ma za bardzo o czym ;-) Bardzo to wszystko skomplikowane. 

Nie ma o czym - bo po raz kolejny okazało się, że w sprawach związanych z facetem Pawła ujawniają się negatywne rzeczy. Ale przede wszystkim nie bardzo jest o czym się zastanawiać, bo wciąż jest za mało danych. Paweł wziął na celownik tę całą policję, która podobno jest zamieszana w jego i jego faceta sprawy. Konsultował się z wieloma osobami i w końcu doszedł do wniosku, że to podpucha.

Opierał się na różnych analizach oczekiwanych procedur postępowania policji i doszedł do wniosku, że nie ma do czynienia z prawdziwą policją. Zapewne jest to jakiś wybieg jego byłego faceta. Tym bardziej wkurza to, bo zamiast rozmówić się jawnie i ustalić sprawy ucieka się on do takich teatralnych sztuczek.

Żyjemy z Pawłem w ciekawych czasach - niestety :-)

piątek, 3 stycznia 2014

Uwolnij umysł

październik 2013
I Paweł uwolnił swój umysł. Ale niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu Bo Paweł nie narzeka na brak szarych komórek i potrafi myśleć. I puścił swój umysł w ruch na wysokich obrotach. Zaczął analizowanie wszystkiego co tylko miał do dyspozycji. A bylo co analizować i były pytania na które chciał znaleźć odpowiedź.

Przede wszystkim chciał dociec czy ten policyjny kontakt jest naprawdę policyjny. Czy to jest prawdziwa policja, czy jakiś żart albo prowokacja ze strony jego faceta. A jeśli to nie jest żart, ale prawdziwa policja - to o co im tak naprawdę chodzi? O grzeczną rozmowę z Pawłem, czy może o jego zatrzymanie? Paweł panicznie boi się zatrzymania - ma wizję zbiorowego gwałtu w celi. I nie dziwię się takiej obawie :-(

Ale prawdziwa sztuka analizy ujawnia się w rozpatrywaniu jego relacji z facetem. Ma tak skąpe strzępki informacji, że analizować może na wszystkie sposoby - i może dojść do bardzo różnych wniosków. Czasem warto nie analizować na zapas, bo można łatwo zejść na manowce. Mnie łatwo jest mu doradzać, aby nie analizował wszystkiego drobiazgowo. Bo jestem na zewnątrz tego wszystkiego. Ale sam dobrze wiem iż mój umysł identycznie potrafi się zadręczać gdybaniem. 

Dlatego tak dobrze Pawła rozumiem - i dlatego cieszę się że jesteśmy tak podobni do siebie.

czwartek, 2 stycznia 2014

Tele siurpryza

październik 2013
Paweł przerabia tę samą lekcję tele siurpryzy, którą ja miałem w grudniu zeszłego roku. Wtedy zadzwonił do mnie pan z policji - a ja nie uwierzyłem, że to prawda. Ale moglem to zweryfikować. Chodziło wtedy o mój samochód, który pożyczyłem na krótki wyjazd koledze, a który odnalazł się z nim na drugim krańcu Polski zatrzymany pod zarzutem kradzieży paliwa na stacji benzynowej.

Do Pawła zadzwonił ktoś z policji - ale niestety nie w sprawie żadnego samochodu. I nie można tego prosto zweryfikować, tak jak to było w przypadku mojej sprawy. Wtedy mogłem nawet przeczytać notkę o zatrzymaniu mojego auta w newsie na stronie tamtejszej komendy policji. A w przypadku Pawła jest inaczej, bo podobno - jak mówił ten policjant - Paweł jest podejrzany o pewne działania na szkodę swojego faceta.

A więc jego facet zgłasza Pawła na policję. O ile oczywiście to był policjant, a nie jakiś żart. Ale kto miałby tak żartować? I są przecież granice żartów. A w tym przypadku Paweł jest podmiotem sprawy. To nie jest proste odbierania auta, zatrzymanego za przestępstwo z którym nie miałem nic wspólnego i bylem całkowicie czysty. Nawet podwójnie - bo również czysty z kasy po opłaceniu wszystkich kosztów.

No i mamy tele siurpryzę - niestety...

środa, 1 stycznia 2014

Przewidywalność

W pierwszy dzień nowego roku pora z kolei na przewidywalność - czyli próbę wróżenia z fusów po kawie rozpuszczalnej ;-) A porównanie nie jest bezpodstawne, bo wiele elementów, które się rozważa lub z których się "wróży" jest równie ulotna jak kawa rozpuszczalna. Nie dość, że znikają, to jeszcze nie dają kopa który powoduje kawa. No ale na mnie kawa już nie działa bo piję ją codziennie i to nie raz ;-)

Na pewno nowy 2014 roku powinienem zacząć od pewnego sukcesu egzystencjalnego. Bo jeśli nie stanę na nogi finansowo i życiowo, to mnie po prostu już na początku 2014 roku nie będzie - zapewne w ogóle na tym wspaniałym świecie. Więc jeśli już dożyję tego czasu, to znaczy, że będę maił za co wegetować - bo nie liczę na życie pełną piersią w tym czasie ;-)

Może nowy rok zacznie się także budowaniem życia z chłopakiem. Chciałbym aby to był Paweł, ale nie wiem co Bóg nam przeznaczył i Jego plan wciąż pozostaje dla mnie nieodgadniony i niejednoznaczny. Paweł może być zarówno moim celem życiowym, jak i może się okazać boczną odnogą, kolejną pouczającą i wartościową lekcją od Pana Boga. A miałem takich naprawdę znaczących lekcji w ostatnich latach co najmniej kilka.

Tak naprawdę poza budowaniem życia na płaszczyźnie egzystencjalnej i uczuciowej nie mam żadnych istotnych potrzeb na początku nadchodzącego roku.