czwartek, 16 stycznia 2014

Aj Pi

październik 2013
Zostałem sam i część czasu poświęciłem na rozgryzanie sytuacji. Przede wszystkim zastanowiłem się w jaki sposób policja namierzyła Pawła u mnie. I bardzo szybko trafiłem na jedyne sensowne wytłumaczenie. Tak wyraźne i oczywiste, że żadne inne nie wchodziło w grę. Oczywiście namierzyli go po IP. Teoretycznie mogli go na przykład inwigilować, ale byłoby to niewspółmiernie kosztowne i pracochłonne. A namierzenie po IP to w porównaniu do tego drobnostka.

Pisał przecież posty na swoim profilu na Facebooku. Wystarczyło tylko sprawdzić z jakiego IP są nadawane a potem po prostu zobaczyć w jakim mieszkaniu te łącze internetowe o tym IP jest zainstalowane. Teoretycznie więc powinien te posty pisać korzystając z publicznych sieci w rożnych losowo wybranych miejscach. Wtedy by go nie namierzyli. Smaczku sprawie dodaje fakt, że Paweł jest nawet hackerem, ale zaniedbał taki elementarny wymóg bezpieczeństwa.

Może jednak dobrze, że tak się stało - bo dzięki temu ma szansę na posunięcie sprawy do przodu. O ile nie zrobią mu krzywdy, której się tak obawia. A przy jego delikatnej sytuacji psychicznej taka krzywda mogłaby mieć straszne konsekwencje.

I tego się boję najbardziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz