wtorek, 27 lutego 2018

Norma

Ostatnio wydaje się, że znowu wskoczyłem buty właściwej pracy i jestem w stanie wyrabiać normę dzienną, którą obecnie ustaliłem i która jest to oczywiście trochę niższa niż ta, którą usiłowałem niedawno wyrabiać w bardzo ambitnym celu zebrania pieniędzy na wszystkie wydatki. Jak się okazuje, ustalanie za wysokich norm skutkuje często tym, że nie jesteśmy w stanie nie tylko ich dotrzymać, ale nawet po pewnym czasie nie potrafimy dotrzymać niższych norm poprzednio ustalonych.

Lepiej ustawić sobie normę bardziej realistyczną i łatwiejszą do wykonania i nawet ją nieznacznie przekraczać każdego dnia, niż wyżyłować normy zbyt wysoko i w pewne nieliczne dni je wykonywać, ale przez znaczną większość czasu jednak poniżej tej normy pracować lub nie pracować wcale. Miejmy nadzieję, że ta mniej ambitna norma będzie przeze mnie realizowana przez kolejne dni i kolejne miesiące, bo faktycznie zapewniłaby ona spokojną stabilność finansową. Moje obecne kłopoty finansowe wynikają bowiem z tego, że przez znaczną część stycznia i lutego po prostu nie pracowałem.

A nie pracowałem dlatego, że nie miałem siły. Pora roku jest najgorsza do pracy. Zima ciągle trzyma, za oknem minus kilkanaście stopni, dzień trochę dłuższy od grudniowego, ale i tak stosunkowo krótki, nie ma po prostu sił mentalnych do pracy. Dodatkowo ostatnio różne wydarzenia w moim życiu odwróciły mają uwagę od pracy, jak się okazuje bardzo skutecznie. Dlatego tym bardziej cieszę się, że ostatnio udało mi się wykrzesać energię i znowu pracować. Mało tego, udawało mi się wyrobić normę mimo niesprzyjających okoliczności, na przykład stracenia pół dnia na dojeżdżanie do Warszawy w celu załatwienia spraw. Oby ten system funkcjonował dalej bez zarzutu, a wtedy nie będę się martwił o kwestie egzystencjalne.

Zostaną mi tylko bardziej przyjemne zmartwienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz