poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Ostatnia cegiełka

I tak dotarłem do 31 sierpnia 2015. Data jak każda inna, ale jednak subtelnie różna. Otóż wpisy na moim blogu wykonywane w poprzedzających tę dzisiejszą datę miesiącach były realizowane ex post. Miałem bowiem przerwę w pisaniu bloga i trzeba było ex post te puste daty zagospodarować. Zacząłem zatem pisać w nich notki, ale krótsze o jeden akapit niż standardowe notki na blogu. I po tym je można poznać.

A od jutra na blogu już będą notki pisane regularnie. Nawet nie będą - one już są od roku, bo piszę te słowa rok później. Więc użyłem słowa "będą" w sensie, że już się tam na blogu znajdują. A ja wracam do pisania już wyłącznie pod aktualnymi datami. I wielu osobom może się wydawać dziwne, że zacznę nagle pisać o jakimś Dawidzie. O ile zacznę, a nie okaże się, że ta znajomość wygasła i wyparowała jak wiele innych. A jeśli przetrwała, to traficie na kolejne wpisy o tym chłopaku rok później. No, może już za rok bez dwóch tygodni. 

Czyli ostatnia cegiełka do uzupełnienia blogu została wmurowana - wiwat! :-)

niedziela, 30 sierpnia 2015

Optymizm

Mimo wszystko mam pewien optymizm co do mojego dalszego życia. Coś tam się zmienia na lepsze. Nawet drobnymi krokami. A to skradziono mi słuchawki i mam lepsze. A to zoptymalizowałem to i owo u siebie. I ostatnio przybyło mi nieco kasy ze sprzedanych rzeczy i zarobionych środków, więc raczej odgarnę przeprowadzkę - byle tylko znaleźć odpowiedni lokal. Ale kasa i lokal to jedynie bierne życie

A ja czuję intuicyjnie, że potrzebuję partnera wspierającego mnie także emocjonalnie i moralnie. Ponieważ czuję, że tylko wtedy będę miał w sobie wystarczającą motywację do działania i energię do życia. Dlatego postanowiłem, że do czasu wyprowadzki mają pierwszeństwo poszukiwania faceta, a nie klientów na masaże. Kasę zarobię ze sprzedawanych rzeczy. A ewentualny facet to coś znacznie więcej niż łatwiejsze zarabianie kasy przy większej motywacji do pracy. 

A jako zodiakalny rak ufam swojej intuicji.

sobota, 29 sierpnia 2015

Dryf

Puszczam zatem Dawida w dryf i jedyna różnica między tym dryfem a innymi, które kiedyś miałem jest taka, że ten dryf jest życzliwy. Nie puszczam Dawida w dryf dlatego, że czuję, że nie uda się nam z powodu na przykład różnicy charakterów, ale dlatego, że zewnętrze czynniki nam utrudniają poznanie się. A takie czynniki mogą równie łatwo zniknąć. I oby jak najszybciej ustąpiły.

Nie byłoby w tym wielkiego problemu, gdyby nie wyzwania egzystencjalne, które mam obecnie. Nie mam czasu na to aby spokojnie czekać na rozwój sytuacji, muszę działać. I jeśli będę mógł poznać inną osobę zdolną do faktycznego życia razem i wzajemnego wsparcia się w życiu, to raczej wtedy się na taką osobę zdecyduję. A Dawid może być zawsze serdecznym przyjacielem. W końcu tak naprawdę to nim już jest, bo nie spotkaliśmy się dotąd w realu, aby potwierdzić nasze uczucia.

Więc te nasze uczucia są na razie teoretyczne jedynie.

piątek, 28 sierpnia 2015

Otwarte drzwi

Zawsze gdy kogoś poznaję mam konsternację, bo nie wiem nigdy czy to jest ta osoba, którą mam poznać w jakimś boskim planie, czy tylko osoba, która ma pokazać że niebawem poznam kogoś właściwego. Dlatego zawsze zostawiam otwarte drzwi, aby nawet na ostatnią chwilę można było poznać kogoś odpowiedniego. Ale w przypadku poznania Dawida te drzwi były otwarte tylko wąską szparką. Chyba nadszedł czas, aby je uchylić szerzej

Jest oczywiście możliwe, że jednak spotkamy się z Dawidem, mocno zaiskrzy w realu i zdecydowanie się połączymy w budowaniu życia. Nawet na odległość, ale z kimś kogo się jest pewnym jako partnera - to już inaczej wygląda. Ale jest też możliwe, że nie dojdzie za szybko do spotkania, czyli będę szukał nowego lokum dla siebie nie oglądając się na Dawida i bycie blisko niego. Zresztą lokum można po jakimś czasie zmienić. Byle tylko była pewność, że ta zamiana ma sens, bo tylko wtedy warto ryzykować zmiany w życiu.

A ponieważ pozbędę się wielu rzeczy, więc każda przeprowadzka będzie łatwa.

czwartek, 27 sierpnia 2015

Blokada alternatywy

Dawid miał być we wtorek, potem przeniósł to na środę - ale już wiem, że wtedy też nie przyjedzie, bo nie ma kasy. Zaczyna się robić nieciekawie z tym jego poznawaniem. Chodzi o to aby jego poznawanie nie było dla mnie blokadą alternatywy poznania kogoś innego, ale bardziej bliskiego organizacyjnie. Kogoś, kto po pierwsze mógłby ze mną mieszkać (lub ja z nim) - a to już by pomogło egzystencjalnie i finansowo. A po drugie kogoś, z kim też można by dość szybko spotkać się i być. 

A jak to wygląda u Dawida? Trzy lata mu zostało do matury (rok więcej, bo to technikum) i te trzy lata praktycznie albo ze sobą nie przemieszkamy, albo najwcześniej za rok. I musiałbym zamieszkać w innym mieście, aby być bliżej niego. A jak tu się na to decydować, skoro nie spotkaliśmy się dotąd i porządnie nie upewnili, że czujemy wobec siebie naprawdę wystarczająco wielką bliskość? A przecież jedno takie spotkanie może nie wystarczyć aby to w pełni odczuć.

Boję się, że Dawid będzie jedynie pięknym marzeniem na odległość.

środa, 26 sierpnia 2015

Demoralizacja

Jednak ogarnia mnie pewna życiowa demoralizacja. Praca przy tekstach SEO, którą wykonuję jest ostatnio na wariackich papierach. Ceny za teksty wariują i nie mają żadnej logiki, zerwano ze stabilną zasadą wyceny tekstów proporcjonalnie do ilości znaków. Teraz teksty są czasem w podobnych stawkach, a ich objętość jest inna. Demoralizuje to do pracy. Aby zarobić tyle co dawniej trzeba czasem pisać teksty większej objętości, co zabiera więcej czasu i energii. Nie zawsze starcza jej wtedy na napisanie tylu tekstów, ile pisało się dawniej.  I na zarobienie tylu pieniędzy.

Ciężko pracować z radością, gdy nie ma się poczucia, że ta praca jest odpowiednio doceniana. W dodatku w firmie pojawił się jakiś nowy redaktor czepiający się bardziej do tekstów, pod względem literackim i stylistycznym. Ale ten redaktor zapomina, że teksty, które piszę są z natury przegadane, rozwlekłe, pełne wodolejstwa i masła maślanego. Taka jest natura tych treści. Redaktor powinien o tym wiedzieć. Ale on odsyła do poprawki i tylko utrudnia nam pisanie kolejnych. Wkurzyłem się więc i napisałem maila do pracy z uwagami. Ciekawe czy jakoś się do nich zastosują. 

W moim życiu trzeba teraz kasy na pilne wydatki, a moja praca jakby robi jakby wszystko, by jej zarabianie było jak najmniej atrakcyjne.

wtorek, 25 sierpnia 2015

Poślizg

Dawid ma poślizg i nie będzie we wtorek, ale w środę dopiero. Ale to nie wynika ze jego złej woli, tylko z wyjazdu nad morze z rodzicami. Akurat są w tych okolicach, które i ja znam z moich przyjazdów. Ale mnie tam nie będzie, bo nie mam ku temu niestety warunków. To jednak małe piwo, ważne czy i kiedy Dawid będzie w Warszawie. Bo jego osobiste poznanie powinno stanowić bardzo ważną cezurę w moim życiu. A moje życie potrzebuje ostatnio takich wyrazistych drogowskazów.

A na razie dowiaduję się jedynie, że Dawid zamawia dla siebie dania kuchni arabskiej, które i ja lubię. Ale chłopak ten ma wygląd bliskowschodni i mógłby kojarzyć się jednym z Arabem, innym z Żydem. I ma ten jego lewantyński wygląd także pewien urok. Ale największy urok będzie miał Dawid wtedy, gdybyśmy się spotkali na żywo i przekonali o tym, że naprawdę mamy się ku sobie. Może to bardzo pomogło by mi się także zebrać do działania. Choć i tak niewiele już mogę zrobić z moim życiem trochę jednak zmierzającym ku przepaści. 

Ale może Dawid będzie takim kamieniem, na którym ten pęd ku przepaści się zatrzyma.

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Gra w nieznane

Z Dawidem jest taki problem, który mam, że nie poznałem go jeszcze na tyle, aby go właściwie wyczuć i zrozumieć. W efekcie nie wiem, czy jego milczenie na WhatsApp oznacza zajęcie, czy niechęć do rozmowy, a jego czasem zdawkowe odpowiedzi są efektem zabiegania przy innych sprawach, czy takiego stylu pisania. To wszystko jest wiedza, której nie nabywa się od razu z poznawaną osobą. Ale brak tej wiedzy może prowadzić do niepotrzebnych nieraz stresów i błędnych wyobrażeń dotyczących intencji drugiej osoby. 

Jednak póki nie spotkam się osobiście z Dawidem, co ma się odbyć już za trzy dni, to raczej nie posunę się zbyt wiele do przodu w rozpoznaniu tego chłopaka. A przede wszystkim będzie mi brakowało najważniejszego elementu tej poznawaniowej układanki - wyczucia czy nadajemy na tych samych falach i mamy ku sobie szczere uczucia. Jeśli takie pozytywne odczucie będzie naszym udziałem, to od razu zyskamy pewność serca, że intencje drugiej osoby są uczciwe i czyste. A wtedy i cała komunikacja nie będzie tak stresować nieznanym. 

A póki co to jeszcze czasem gra w nieznane.

niedziela, 23 sierpnia 2015

Mały niepokój

Z Dawidem mam dziś mały niepokój. To taki specyficzny stan ducha. Dawid się bowiem nie odzywa do mnie na WhatsApp, mimo że ja co jakiś czas coś tam do niego piszę o tęsknocie czy uczuciu. Ale Dawid napisał wcześniej, że nie chce mi przeszkadzać. A ja w sumie nie bardzo wiem, czy nie odzywa się, bo nie chce mi przeszkadzać zaczynając ze mną konwersację, czy może po prostu jest czymś zajęty. Nie znam go jeszcze z charakteru i zwyczajów na tyle, aby wiedzieć co jest na rzeczy. 

Ale też nie panikuję i nie chodzę po ścianach. Po prostu konstatuję, że jest jak jest. A gdy prędzej czy później, zapewne jeszcze dziś, pogadamy lub popiszemy, to go na luzie zapytam o przyczynę tego milczenia. Nie chcę go bowiem stawiać broń Boże pod jakimś pręgierzem. Chcę go po prostu lepiej poznać życiowo. Ale chyba ściągnąłem go myślami, bo zagadał mnie w czasie dosłownie pisania tej notki. Dlaczego się nie odzywał? Bo spał.

Zawsze podziwiam to u siebie, że najczęściej nie wpadam na takie najprostsze wytłumaczenia :-)

sobota, 22 sierpnia 2015

Młody ruchacz

Na czacie prywatnym, na którym szukam do związku, nie rozmawiam już odkąd poznałem Dawida. Bo i po co, skoro mam na oku właśnie tego chłopaka. Ale gadam na czacie zawodowym szukając klientów na masaż. I niedawno zgadał mnie jakiś facet pytający, czy szukam chłopaka. No to mu odpisałem, z dumą, że chłopaka już mam. Trochę to było na wyrost, ale nie żałuję tego "wyrostu". I z ciekawości zapytałem, ile mój rozmówca ma lat. Okazało się że trzydzieści dwa. Fajny wiek i szukałbym kogoś takiego, ale już nie mam po co. 

Pogadaliśmy. Powiedziałem mu w jakim wieku mam chłopaka, on zaś ucieszył się i wyraził zazdrość z tego powodu, że młodzi to się świetnie ruchają. I moja chęć nawet bezdotykowego zaprzyjaźnienia się z tym facetem nagle prysła. Sprowadził bowiem poznawanie chłopaka do typowego czatowego bruku. Wszystko, co piękne zamienił na wszystko, co badziewne. Uczucia i uniesienia, radość bycia razem i szczęście zamienił na ruchanie się i przymierzanie fiuta do dupy. Ale to dobrze...

Bo dzięki temu jeszcze lepiej zrozumiałem, że o 15 lat od niego młodszy Dawid jest od niego jakościowo mądrzejszy.

piątek, 21 sierpnia 2015

Żeglowanie

Okazało się, że Dawid wcale się na mnie nie obraził. Ale mu powiedziałem o tym co przeżywałem. I myślę, że z każdą taką sytuacją i z każdą naszą rozmową coraz bardziej jesteśmy ku sobie i coraz bardziej upewniamy się, że chcemy się na siebie otworzyć. Bo budowanie związku to najpierw jest otworzenie się sercem na drugą osobę. Mieszkanie i życie razem, seks i inne sprawy to są wtórne kwasie wobec tego otwarcia się. Ono jest początkiem budowania każdego związku.

Oczywiście póki się nie poznamy w realnym świecie, to nie będziemy w stanie się w pełni wyczuć i ostatecznie potwierdzić tego otwarcia się. Ale nasze spotkanie ma być już na szczęście za kilka dni. A do tego czasu mam nadzieję, że jeszcze bardziej wstępnie się upewnimy co do tego, że chcemy się w pełni na siebie otworzyć. Oczywiście wiem, że miesiące upłyną, zanim ta pewność w pełni okrzepnie i umocni się. Nie przeskoczymy tego. Ale najważniejsze jest to, aby wspólne żeglować w tym samym kierunku. 

A żeglowanie w życiu to nie regaty na szybkość.

czwartek, 20 sierpnia 2015

Milczenie

Pisaliśmy z Dawidem i w pewnym momencie odniosłem wrażenie, że się na mnie obraził. Bo jak odniosłem wrażenie, wziął pewną moją wypowiedź za uczynioną ad personam. A to oczywiście kompletna nieprawda, bo nie robiłbym wobec niego żadnych złych wypowiedzi ad personam. Ale mógł mnie tak niewłaściwie zrozumieć i miał prawo się obrazić. W każdym razie znikł z internetu i się nie odzywał ponad godzinę. 

A ja się nie tylko bardzo zmartwiłem, ale prawie załamałem w sercu. Uświadomiłem sobie jak bardzo już pokochałem tego chłopaka, mimo, że dotąd nie mogliśmy się zobaczyć w realnym spotkaniu. I zacząłem nawet panikować od serca, przeżywać katusze, załamki. Ale widząc takie moje zachowanie traktowałem to jako - mimo wszystko - pozytywny objaw. Bo to wszystko pokazuje jak mi na Dawidzie zależy. Mam nadzieję, że to był taki specjalny element testowy od Pana Boga, który miał mi dobitnie uświadomić na ile już mi zależy na tym chłopaku. 

I nie mam nic przeciw takim testom.

środa, 19 sierpnia 2015

Pierwsze GG

I przyszedł czas na test mojego nowego-starego GG. Bo sam nie mogłem podejrzeć w katalogu, czy się wyświetlam gdy wpisuje się słowo kluczowe "gej", które mam w swoim nicku umieszczone dodatkowo w nawiasie. Widocznie się wyświetla, bo zagadała mnie osoba wiedząca, że jestem gejem. A inaczej by tego nie sprawdziła. Ciekawi jesteście, jaka była ta pierwsza inauguracyjna na tym numerze GG rozmowa gejowska? 

Rozmówczynią była jakaś (jak widać było w katalogu i po zdjęciu) szesnastolatka. A więc zabawne, że to nie gej, ale kobieta. Za to sama konwersacja nie była już zabawna. Po upewnieniu się, że jestem gejem zapytała mnie wprost czy lubię w dupkę. No to jej odpisałem, że takie tematy mnie nie bawią, szczególnie w rozmowach z nieznajomymi. I zapytałem, czy ona nie widzi w takim pytaniu niczego niestosownego. I ta nastolatka nie widziała. No cóż - bez komentarza...

I tak mam już pierwszego inauguracyjnego bana na tym koncie :-)

wtorek, 18 sierpnia 2015

Jonasz out

Zapomniałem napisać o mającym miejsce jakiś czas temu odpadnięciu Jonasza. Dziś więc o Jonaszu, bo to mniej spektakularne odpadnięcie. Po prostu Jonasz zagadał mnie na czacie, pod nickiem, którego już nie skojarzyłem. Zapomniałem po prostu o tym, że miał taki nick (albo podobny do niego). I w czasie rozmowy wysłałem mu moje zdjęcie. A on napisał, że znamy się. Tym razem nie posyłał mi zdjęcia, bo mnie rozpoznał. Jedynie się przedstawił. 

A potem bardzo szybko zamknął okno rozmowy. Nawet już nie pamiętam dokładnie, czy jeszcze coś pisał, czy już po tym zamkną to okno. Tak czy owak - sam zamknął rozmowę, czyli nie jest już kompletnie zainteresowany gadaniem ze mną i poznawaniem mnie. Zatem zabrałem się do skasowania i jego kontaktu z telefonu. I co się okazało? Już go wywaliłem wcześniej. I tak on pewnie wywalił mnie pierwszy u siebie. 

Tak wygląda poznawanie się gejów - wyścigi w usuwaniu kontaktów :-)

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Fascynacja

To co czuję do Dawida to jednym słowem - fascynacja. Ale taka na poziomie ducha i metafizyki duchowej. fascynacje jego inteligencją, niespotykaną normalnie u ludzi. To fascynacja jego zainteresowaniami i horyzontami myślowymi (na przykład jeśli chodzi o kino, które lubi). To także fascynacja jego wyglądem - wspaniałymi oczami, cudownym uśmiechem. Jego oczy są wszystkim - wyrażają radość, zamyślenie, autentyczność, nawet smutek - wszystko... Nie pamiętam innego chłopaka mającego tak niesamowity urok i wdzięk osobisty. 

Tak bardzo chciałbym, aby to z nim się właśnie udało. Z doświadczeń swego życia wiem, że muszę uważnie nasłuchiwać głosu Boga, bo nigdy do końca nie mogę być pewnym Jego wyboru. Ale chciałbym - aby to właśnie Bóg przemówił przez Dawida. A do wstępnie ustalonego spotkania z nim mam aż tydzień. Ciężko będzie do ego czasu wytrzymać, ale damy radę. Tym bardziej, że praca przede mną i liczne sprawy związane z kwestiami egzystencjalnymi. To mi też zajmie czas i odwróci uwagę.

Odwróci uwagę od tęsknoty za Dawidem, która mnie coraz bardziej zżera.

niedziela, 16 sierpnia 2015

Luźny bieg

Ta rozmowa z Ballessem uświadomiła mi, jak marnych ludzi poznawałem w ostatnim czasie. Egoistów wpatrzonych w swoje własne interesy, miłych przyjaciół, ale niezdolnych do podejmowania decyzji, fircyków o niesprecyzowanych poglądach na życie, a wreszcie panów nie do końca się orientujących, że do poznania się tzreba także komunikacji i kontaktu. W porównaniu do nich Dawid jest jak wielka fregata błyszcząca żaglami, płynąca wśród wraków. I dlatego Dawida pokochałem, mimo, że jeszcze nie zobaczyliśmy się w realu. 

Jest oczywiste, że nie zależy mi na poznaniu nikogo póki nie poznam osobiście Dawida - a tym bardziej nie będzie mi zależało, jeśli w realnym poznaniu okazało się, że nadajemy na tych samych falach i chcemy budować życie razem. Pro forma jestem jeszcze biernie otwarty na bycie poznanym przez kogoś, bo niestety z mojej praktyki życiowej nigdy nie wiem do końca czy poznawana osoba jest tym, którego Bóg mi podaje na tacy, czy tylko tym, kto wskazywać ma na pojawienie się kogoś takiego. Póki nie spotkam osobiście Dawida to nie będę tego na 100% wiedział - obecnie wiem "tylko" na 99% ;-)

Ale to już jest jedynie luźny bieg poznawania innych - bo moje serce i uwaga skupiona jest tylko na jednym chłopaku.

sobota, 15 sierpnia 2015

Wiórki

Balless odzywa się ponownie telefonicznie. Czy może chce się umówić na masaż? A może zalecać do mnie? Nie, on ciągle przeżywa to, że szczury nie maj u mnie wiórków, które jego zdaniem wchłaniają zapachy. Tłumaczyłem już mu, że szczury sikają na półki i nie pomogą wiórki. A jak były, to wcale to nie poprawiało sytuacji. Więc wolę mieć klatkę bez wiórków, za to myć ją szybko i wygodnie codziennie. Ale ten nadal swoje. Ba, nawet zaczął mi mówić o prawach zwierząt, co mnie już wkurwiło. 

Dzielę się z ogonkami każdym kęsem jedzenia, kocham je, myję im codziennie klatkę (dawniej przy wiórkach myłem co tydzień górę i co miesiąc spód przy wymianie wiórków) - a ten wie lepiej, niczym lewica, co jest dla mnie i moich zwierzaków dobre. Po czym biedny narzekał, że zapach szczurów wygonił go na balkon w czasie rozmowy ze mną. I dobrze, nie każdy lubi zapach szczurków. Ale owe mityczne wiórki wcale nie poprawiłyby jego zapachowego komfortu. A dodatkowo z tej rozmowy nic nie wynika, prócz mojej irytacji na skutek narzucania mi jego "jedynie słusznego" punktu widzenia. 

Balless pogrążył się zupełnie - jak europejska lewica w Unii.

piątek, 14 sierpnia 2015

Balless Leniwy

Balless trafił na mnie po raz kolejny na czacie. Tym razem nie na nicku masażowym, ale jakoś kojarzył, że mieliśmy się umówić na spotkanie. Biedak już spotkał się ze mną i było to spotkanie bez sensu. Czyli bez żadnego otwarcia się na siebie, nawet czysto przyjacielsko-bezdotykowego, ale z sercem. I ten nie kojarzący mnie najwyraźniej palant chce się ze mną nieświadomie ponownie spotykać. Coś mu przebąknąłem o klientach. A ten już się wykazał czujnością i pyta mnie, czy robię masaże.

Ale ja na bezczelnego skłamałem, że nie. Szkoda, że mu wcześniej podałem telefon, ale najwyraźniej i tak go nie kojarzy. A powinien pamiętać go jako telefon osoby, którą zna z robienia masaży. Jednak nie pamiętał. czyli miał mnie w dupie i skasował z telefonu. A potem zaczął się napraszać, abym mu wysłał esemesa. Czyżby był tak leniwy, że nie chciałoby mu się przepisać numeru z okna czata do komórki? Znudziła mnie taka rozmowa i jego jaśniepaństwo - zablokowałem go na czacie. 

Z kandydatem na przyjaciela bym pogadał, ale z Jaśnie Oświeconym Ballessem Leniwym już nie.

czwartek, 13 sierpnia 2015

Milczenie owiec

Zauważyłem ciekawą prawidłowość - odkąd poznałem Dawida, to znacząco zmalała liczba kontaktów do mnie ze strony innych osób, na czatach, anonsach, portalach lub komunikatorach. To tak jakby ktoś (na przykład Pan Bóg) spuściła jakąś zasłonę ochronną na naszą z Dawidem relację. Wszystko to po to, aby uchronić mnie przed poznawaniem ludzi nie mających żadnej wartości w świetle poznania Dawida i naszej relacji. Ktoś powie, że to oczywiście moje przewrażliwienie i przesada oceny. 

Tyle, że ja przerabiałem już takie coś kilka razy, kiedy poznawałem tych mających ze mną coś próbować chłopaków. I nie sądzę, aby za każdym razem był to jakiś niewinny przypadek, bo tych niewinnych przypadków nagromadziłoby się po prostu za dużo, jak na ich wyjaśnianie niewinnym prawdopodobieństwem. Życie nauczyło mnie zatem, aby starannie wsłuchiwać się w głos intuicji i wczytywać w takie znaki - bo one się po prostu zdumiewająco często sprawdzają

I oby się sprawdziły w przypadku Dawida.

środa, 12 sierpnia 2015

♡Pysio

Z dziesięć razy kasowałem i zakładałem kontakt Dawida u mnie w komórce. A robiłem tak dlatego, że chciałem mu zmienić nick w kontakcie, zaś ze względu na powiązanie z WhatsApp ta zmiana się nie ukazywała. Trzeba więc było kasować cały kontakt i ponownie go zakładać. Zatem eksperymentowałem z różnymi nickami, aż wreszcie nazwałem go po prostu ♡Pysio. Bo tak jest po prostu najfajniej. Ja jestem dla niego Misio, a on dla mnie Pysio. 

Ktoś powie, że to na wyrost, bo się jeszcze nie spotkaliśmy i nie sprawdziliśmy w realu, czy nasze odczucia względem siebie są sensowne. Oczywiście, że wiemy o tym, ale i tak cieszymy się tym porywem serca. Bo jednak wzajemna relacja i ewentualny związek powinien zaczynać się także od porywu serca, a nie zimnej kalkulacji wzajemnej relacji. Sama rozwaga i kalkulacja to za mało aby rozbudzić uczucie. Ono wymaga iskry, której nie daje beznamiętne myślenie. 

I bardzo się cieszę, że ta iskra jest w nas.

wtorek, 11 sierpnia 2015

Szafa

Zamierzałem zabrać się za pracę, ale właściciel mieszkania zepsuł mi humor. Okazało się bowiem, że odwiedzi mnie przy okazji pobytu w Warszawie za dwa dni. Na pewno będzie chciał zobaczyć, czy zrobiłem już przemeblowanie, aby cofać mieszkanie do stanu z momentu jego wynajęcia (co jest wskazane przy szukaniu kogoś, kto wynajmie je po mnie - choć na razie nie ma jakoś chętnych oprowadzanych po mieszkaniu). Trzeba było więc poprosić znajomego o pomoc, aby to wszystko ogarnąć. 

Przy okazji jednak wystawiłem na sprzedaż pierwsze elementy pozostałego u mnie wyposażenia fotograficznego, które mi jest niepotrzebne. Może się to sprzeda i będzie z tego jakaś kasa. A trzeba to wystawić do sprzedaży, bo nie zabiorę tego ze sobą wyprowadzając się, zaś szkoda wyrzucać jeśli można by opchnąć. Pół miesiąca wcześniej wystawiłem kilka rzeczy na sprzedaż i poszły. Oby teraz się także udało.

Trzeba oczyścić przedpole przed oczyszczaniem swego życia.

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Adieu 100 GG

Następnego dnia zrobiłem spory ruch w mojej komunikacji. I to ruch rewolucyjny oraz radykalny. Mianowicie skasowałem moje gejowskie GG (zaczynające się na 100 i mające ośmiocyfrowy numer GG). Zarazem zmieniłem moje dawne oficjalne GG, majce o wiele bardziej elitarny sześciocyfrowy numer, które nie było od lat w realnym użyciu. A zatem na tym nowym-starym GG nikt ze mną już od dawna nie pisał, zaś na gejowskim pisały osoby, które albo potrafię skomunikować gdzie indziej (zwykle na WhatsApp lub Facebooku), albo nie zależy mi specjalnie na dalszym pisaniu z nimi. 

Mam więc nowy (choć pod względem stażu w GG najstarszy) numer GG, ale tym razem to jeden numer. Podobnie jak mam jeden nick na Skype, zarówno dla rozmówców LGBT, jak i innych. W ten sposób upraszczam komunikację, nie muszę się wozić z dwoma (lub dawniej trzema czy czterema) numerami GG. A poza tym jest to pewien symbol. Bo być może GG nie będzie mi już potrzebne do poznawania partnera. Ale niestety bardzo daleko mi jeszcze do takiej pewności, bo moja relacja z Dawidem jest ciągle wirtualna. A co najgorsze - życiowe wyzwania niepewne. 

Może jednak te zmiany w komunikacji przyniosą mi szczęście ;-)

niedziela, 9 sierpnia 2015

KC

I gadaliśmy na Skype oraz WhatsApp z Dawidem. A w pewnym momencie on mi powiedział "Kocham Cię" i prosił abym to samo powiedział o nim. Powiedziałem, ale ze strachem. O ile nie mam co się zastanawia nad tym czy Dawid jawi mi się jako odpowiedni chłopak - bo całym sercem wierzę i czuję, że tak (na tyle na ile już go poznałem oczywiście), o tyle boję się za wczesnego deklarowania tego, szczególnie przed wyczuciem kogoś w realnym spotkaniu.  Ale też wiem co to jest poryw serca.

Więc nasze "Kocham Cię" oznaczają w tym wypadku takie szlachetne szaleństwo serca, ale nie dogłębnie przemyślaną deklaracja, bo nie da się jej przemyśleć nie poznając się osobiście i nie wyczuwając w pełni drugiej osoby. Mam nadzieję, że nam się uda, mam nadzieję, że Dawid ma uczciwe intencje. Ale póki co życie dopiero to wszystko  zweryfikuje. I oby to pozytywnie zweryfikowało jak najszybciej.

Ale na razie dziękuję Ci za to, że jesteś choćby, zdalnie.

sobota, 8 sierpnia 2015

Dystans

Z Dawidem skomunikowałem się na WhatsApp i dokładnie opisałem mu wszystko co się wydarzyło w nocy. Dawid zaś powiedział, że zachowa wobec mnie dystans. A ja poczułem jakby mi serce krwawiło. Wtedy dokładnie uświadomiłem sobie, że chyba to wszystko co się wydarzyło było w jakimś nakreślonym z góry planie. Po to, aby każdy z nas bardziej zrozumiał drugą osobę i bardziej ją szanował. Aby przed naszym spotkaniem była okazja do refleksji i przemyślenia wielu spraw. A wszystko po to, aby nic nie zostało niewłaściwie zrealizowane.

Z każdą chwilą nabierałem pewności, że to jest dar od Boga. Że poprzez ten niejako grzech wobec potencjalnego partnera nastąpić może pokuta, zrozumienie i oczyszczenie. Że to pozwoli mi poważniej i dojrzalej podejść do wielu spraw, choć i tak do wielu już podchodzę z nieomal śmiertelną powagą. I po prostu czułem przez skórę, że to wszystko nie było przypadkiem. A jeśli tak jest w istocie, to może jednak Temu na Górze zależy na tym abyśmy się poznali z Dawidem i zakochali w sobie?

Jeśli tak, to może jest nadzieja na ułożenie życia wreszcie.

piątek, 7 sierpnia 2015

Nauka

W sumie nie żałuję tego co się stało. Wiele cennej nauki w czasie jednego wieczoru. O tym jakiego alkoholu mam unikać. I o tym jakiego zachowania w erotyce mam unikać. I o tym jak rozmawiać o tych sprawach z potencjalnym partnerem. A nawet o tym na co zwracać uwagę gdy kogoś goszczę. I przy okazji zobaczyłem inne modele słuchawek i - jeśli życie mi się jakoś ułoży - może kupię lepszy model. 

Mój złodziejski gość oczywiście już się u mnie nie zjawi. Nie tylko z powodu obrażenia na mnie, ale przede wszystkim dlatego, że nie jest głupi i wie, że się zorientuję co mi ukradł. Mam od niego spokój. Przynajmniej to dobre. Nie potrafił nawet rozmawiać o swoich problemach, a jedynie ex post się obrażać. Ale pytanie kogo wreszcie poznam do budowania czegoś. Dawida? Żałuję że zaprosiłem tego chłopaka zamiast po spotkaniu ze znajomym pogadać z Dawidem na Skype. Ale nie żałuję tego, gdy sobie uświadomię, jak wiele mnie to wszystko nauczyło

Za naukę trzeba płacić - i nawet nie sądzę aby tym razem cena za nią była wysoka.

czwartek, 6 sierpnia 2015

Lipa

No i zabrałem się do sprzątania. Nie w sensie fizycznym. Najpierw ogarnąłem komunikację. Do przyjaciela napisałem przeprosiny za niewypalony spacer. Dawid do mnie coś pisał na Skype więc mu po długim czasie odpisałem. Zobaczyłem też ceny słuchawek Brainwawz - na szczęście te moje kosztowały nie 100, ale około 70 złotych. Trochę lżej na duszy.  W sumie można odkupić, ale i tak w sierpniu fatalnie mi szło z pracą i mało zarobiłem. A wydatki mam pilniejsze niż słuchawki. Ogólna lipa egzystencjalna.

Zresztą lipa osobista też. Ten chłopak okazał się niewypałem. Zamiast się obrażać mógł dopiąć swego z seksem. W związku się rozmawia, a nie obraża. A ja possałbym mu do finału z największą radością. Niestety byłem też struty wódką i dlatego tak źle funkcjonowałem. Gdyby nie to sam bym nie dał się prosić w sprawie ssania. Cholernie nieszczęśliwy zbieg okoliczności. A pomyśleć, że znajomy mógł równie dobrze kupić wino. Ale też trochę sobie przemyślałem i jakbym się spotkał z Dawidem to już wiem czego unikać. I o czym z nim pogadać najpierw.

W sumie dużo cennych doświadczeń za niezbędną cenę złego samopoczucia i używanych słuchawek.

środa, 5 sierpnia 2015

Brainwawz

Dlatego ucieszyłem się gdy znalazł kogoś, kto go miał zabrać. Podładował tylko komórkę siedzą przy moim biurku. A potem się spakował i poszedł prawie bez pożegnania. Odetchnąłem z ulgą. Ale szybko się zasmuciłem. Z innego powodu. Na biurku zrobiło się jakoś nienaturalnie puściej. I zobaczyłem dlaczego - ukradł mi słuchawki Brawinawz. Czyli około 100 złotych do kosza. A były to dobre douszne słuchawki, bardzo fajnie grające. Załamałem się, bo obiecałem sobie, że już więcej nie wpuszczę do siebie złodzieja. 

Aby było śmieszniej, gadaliśmy o kimś, kto kradł i ten chłopak zarzekał się, że jak kraść to już miliony. I że on nie kradnie. To może i prawda - skoro jednak nie kradnie, to może po prostu zabiera? A ja wstawiłem do kompa starsze słuchawki Cresyn, też douszne, ale mające uchwyty na uszy. Praktyczne na spacer (gdzie i tak nie używam słuchawek) lub na rower (którego nie mam), ale mniej praktyczne do kompa, bo ich zakładanie i zdejmowanie jest mniej szybkie i mniej wygodne. 

Ładna noc - zatrucie wódką, ułomny seks i strata słuchawek...

wtorek, 4 sierpnia 2015

Pretensje

Pretensje były takie, że jestem jak inni - spuszczę się i mam w nosie chłopaka, a on też chciałby dojść. A ja byłem w takim dennym nastroju, że tylko siedziałem bez słowa. Jakoś intuicyjnie coś mnie od tego chłopaka odrzuciło. A z drugiej strony, co za problem, aby chłopak zamiast tych pretensji po prostu podszedł do mnie, wsunął mi penisa w usta i poprosił o possanie do końca. Z radością bym to zrobił. On jednak wolał się obrazić. Dlatego teraz było już po ptakach (niezamierzona gra słów), bo on już i tak mnie skrytykował i po swojemu bezlitośnie wdeptał w ziemię. 

Nawet gdyby z nim teraz robić oral do końca, to by wyszło na jakieś spóźnione i nieszczere zadośćuczynienie. Więc siedziałem struty alkoholem, a on pisał na Fejsie z ludźmi, aby do nich się jakoś zaczepić na noc, bo autobus do jego podwarszawskiej wsi w nocy nie jeździł. A ja wyciągałem wnioski na przyszłość i za to jestem mu wdzięczny. Wiele sobie - mimo fatalnego samopoczucia fizycznego i psychicznego - przemyślałem. I to będą na pewno pozytywne wnioski. 

Przynajmniej to dobre.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Lizanie

Chłopak przyszedł, wypił resztkę wódki, której my ze znajomym już nie chcieliśmy pić. A potem znajomy poszedł i zostałem sam z tym chłopakiem. I zaczęliśmy się tulić do siebie. A potem poszliśmy na łóżko. Lizałem go i przytulaliśmy się. A potem robił mi laskę, ale z przerwami. Najpierw chciałem mu lizać w tym czasie pupę, potem stopy - a on biegał do łazienki się umyć w tych częściach ciała. Stopy miał cudowne. Lizałem mu wszystko i ssałem też penisa. A on mnie spuścił i przyjął wytrysk w usta.

Kochaliśmy się jeszcze trochę i potem przestaliśmy. On się nie zdołał spuścić a ja czułem strucie wódką. Przytuliliśmy się na łóżku, ale potem on zaczął się odsuwać. Wyszedł na papierosa na balkon i potem zaczął do mnie się odzywać z pretensjami. Tego się kompletnie nie spodziewałem. Z jednej strony przytrucie wódką i nie najlepsze samopoczucie z tego powodu, a z drugiej pretensje chłopaka. A w międzyczasie przyjacielowi napisałem z pijacką szczerością, że nie spotkam się z nim na spacer bo robię seks - a on czekał na mnie na dworze. Seks przereklamowany a spotkanie z przyjacielem schrzanione

Ale to nie koniec nieszczęść.

niedziela, 2 sierpnia 2015

Soplica

Okazuje się, że życie potrafi także dokopać. Zabawny i smutny przykład tego miałem w sobotni wieczór. Najpierw wpadł znajomy z wódką Soplicą i zakąską. A ja w ogóle rzadko jem cokolwiek więcej niż moje ascetyczne kanapki. Wypiliśmy nieco, choć mnie wódka już kwasiła usta. Nie przywykłem do niej po prostu. Ale miło się gadało, bo i człowiek na poziomie bez dwóch zdań.

Ale miałem co najmniej dwie sprawy w tyle głowy związane z tym wieczorem. Po pierwsze złapać Dawida, najlepiej na WhatsApp. Po drugie, mój przyjaciel wygoniony przez siostrę robiącą imprezę w domu chciał ze mną wieczorem się przejść na spacer. I jakby tego było mało, trzeci chłopak się skontaktował, ktoś z kim 2-3 tygodnie wcześniej spotkałem się i przytulałem. Znajomy zachęcił, aby go zaprosić, więc go zaprosiłem.

I to był początek wydarzeń tego wieczoru.

sobota, 1 sierpnia 2015

Powstanie

A dziś nawiązanie do tego o czym wspomniałem wczoraj - czyli powstanie telefoniczne (bo dziś data Powstania Warszawskiego przypada). Telefon mi upadł - ale na szczęście nie w sensie fizycznym. Sklep Google Play nie działał, generował swój - jak się okazuje po lekturze w internecie - osławiony komunikat o błędzie. Postanowiłem wiec zrobić reset fabryczny telefonu. I tu popełniłem mały błąd. Zrobiłem rutynowy backup telefonu - ale nie pomyślałem o indywidualnych backupach poszczególnych aplikacji, na przykład WhatsApp, dzięki czemu straciłem zapis jej czatów. Inna sprawa, że był on symboliczny, bo czaty z osobami, które się już do mnie nie odzywały sam wcześniej wykasowałem i na WhatsApp nie było już żadnych wartościowych konwersacji.

Za to sam backup telefonu przydał się śpiewająco - bez trudu odzyskałem dzięki niemu kontakty, kalendarz, esemesy, logi połączeń. Przydał się też rutynowy backup programu Unlimited Call Log, który kiedyś zakupiłem. Dzięki temu zamiast utrzymywanego przez system Android logu 500 ostatnich esemesów i 500 ostatnich połączeń telefonicznych mam już log prawie 8 tysięcy wykonanych połączeń i esemesów. A ta imponująca baza danych przydaje się nie tylko do wyszukiwania jakichkolwiek wcześniejszych kontaktów z danym numerem, ale też pokazuje ciekawe statystyki połączeń z każdą osobą. 

W sumie moje powstanie udało się, sklep Google Play zaskoczył, telefon działa już bez zarzutu :-)