poniedziałek, 30 września 2013

Kolejny palec

29 maja 2013
Mój palec cierpi a Paweł zadzwonił do mnie. Doładowałem telefon Orange i kupiłem pakiet 1000 minut. Zadzwoniłem do niego. Nie wierzyłem własnym uszom - on ma na palcu ranę do kości, mają mu go szyć. Jest w przychodni. Musiała być kolejna bijatyka z jego facetem. A ten jego facet jest w tle. Paweł zaś jest kompletnie załamany i płacze.

Z tego co zrozumiałem wyszły na jaw kolejne dowody zdrad jakich się jego facet dopuścił. tam po prostu dowody rzeczowe się wysypują jak z worka. Paweł zaś stracił sens życia. Chce się zabić. Pokochał tego drania całym sercem, całą miłością - a dostał zdradę i potwarz. Co z tego, że ja chcę mu dać miłość zamiast zdrady - miłość pełnym sercem, bo po prostu sam potrzebuję ją dać komuś. On wie o tym. Ale czy to wystarczyłoby aby wydostał się z tego przepastnego dołu załamania, w który wpadł?

Martwię się, ale czuję w środku ten sam niebiański spokój, który już miałem. Czyżby Ktoś na Górze dbał o rozwój wypadków? Modliłem się kilka dni temu o karę dla tego zdradzieckiego partnera Pawła, a teraz lawina wydarzeń aż mnie zaszokowała. Nie przypisuję oczywiście tego mojej modlitwie, ale kto wie jakie moce posiadam lub jakim mocom służę i jakie moce mnie sprzyjają? Nie pierwszy to wypadek, gdy ludzie dla mnie nieżyczliwi przeżywają tragedie.

Ale pierwszy raz nie żałuję że ktoś (facet Pawła) taką tragedię przeżywa - zasłużył na nią bez dwóch zdań...

niedziela, 29 września 2013

Konkurs

29 maja 2013
Ogarnąłem się, wpłaciłem część pieniędzy do banku, zrobiłem cześć płatności (resztę zrobię po Bożym Ciele). Poszedłem na zakupy, kupiłem też wodę utlenioną i plaster. I przylepiłem sobie paznokieć plastrem. Nie wiem czy tak się powinno opatrywać taką ranę, ale nie mam nawet siły o tym czytać, tak bardzo mnie to stresuje. W końcu on nie pękł ale oderwał się skóry i odstaje od palca. Zacząłem się zastanawiać nad tym jaki to może być znak.

Kiedy poznałem Pawła pojechałem następnego dnia na wycieczkę rowerową i przebiłem koło. Nie udało się wtedy załatać starej opony, miałem nową zapasową i ją wstawiłem. Nie wiedziałem co to za znak - teraz wiem, że to może był znak obecnych jego kłopotów z partnerem. A kto wie, czy nie znak tego, że ja tego partnera zastąpię (jak ta nowa dętka zastąpiła starą).

Boję się jednak, że te rozwalenie pazurka u nogi może być jakimś negatywnym znakiem dla mnie i dla nas - skoro się (niewielka) krew polała. Ogłosiłem więc dla samego siebie konkurs na zinterpretowanie tego znaku, ale nie mam na razie żadnej sensownej koncepcji. Napisałem nawet SMS do Pawła z tym ogłoszeniem konkursu. Może on coś wymyśli.

Nie dziwiłbym się gdyby wyjaśnienie spadło jak grom z jasnego nieba.

sobota, 28 września 2013

Pazur losu

29 maja 2013
Już od dawna spotykam się z niewytłumaczalnymi interwencjami czyjejś pomocy w moim życiu - i głęboko wierzę, że to pomoc samego Boga. Ale też od dawna mawiam że Pan Bóg pomagając mi ma osobliwe poczucie humoru - ale tym razem śmiem twierdzić że przeszedł po prostu sam z siebie. Takiego scenariusza bym nie wymyślił ;-)

Zbliżał się koniec miesiąca a ja miałem liczne opłaty, nie tylko czynsz ale i spłacanie długu (właśnie zacząłem spłacać) i nadspodziewanie wysoką dopłatę za ogrzewanie. Słowem finansowa dziewiąta fala. Praca z Pawłem zaczęła się rozkręcać, zarobiliśmy 3 razy więcej niż w poprzednich miesiącach ale wciąż była to 1/6 tej dużej kwoty, a biorąc pod uwagę koszty życia, to 1/10. Trzeba było niestety coś sprzedać, a to co wystawiałem nie chciało schodzić.

Wystawiłem więc mój aparat fotograficzny. Został mi ostatni - najlepszy. Nadzieja na zarobienie na zdjęciach w przyszłości. Cena, jak sprawdziłem, okazała się całkiem wysoka. I od razu zgłosił się klient! Sprzedałem mu aparat i lampę błyskową. Starczyło na wszystkie płatności, odłożyłem coś na życie i prawie cały następny czynsz. Ale nie miałem się tym w pełni cieszyć. Walnąłem nogą w biurko - i załamałem paznokieć u dużego palca stopy. Ale widok, krew i w ogóle - i stres bo się nasłuchałem o wyrywaniu paznokci jako torturze...

I stałem się nagle "inwalidą" - a Los pokazał mi swój (mój) pazur ;-)

piątek, 27 września 2013

SMS po bitwie

27 maja 2013
W niedzielę nie było SMS od Pawła i niepokoiłem się, ale nie dzwoniłem do niego, jedynie psiałem od czasu do czasu wiadomości. W poniedziałek dopiero dostałem od niego SMS z wyjaśnieniem tego co zaszło. Okazało się, że tam była prawdziwa bitwa i obaj ze swoim facetem są - oględnie mówiąc - nie do końca dysponowani. Tego nie przewidziałbym nawet w najczarniejszym scenariuszu - co jak co, ale łączy ich miłość, a Paweł kocha swojego faceta nad życie...

Okazało się, że Paweł między innymi dorwał telefon swego wybranka i zobaczył tam SMS-y i zdjęcia wielu różnych facetów - a więc dowody zdrad. Pokazało się też, że jego wybranek zaniżył swój wiek o - bagatelka - 7 lat, bo spodziewał się z Pawłem jedynie krótkiej znajomości. Ale gdy Paweł kiedyś wyznał mu miłość i zadeklarował że będzie z nim niezależnie od jego wieku, to wtedy powinien był się przyznać do tego oszustwa. A tak wyszedł teraz smród.

Poszarpali się tam nie raz. Ale nie da się tego chyba podciągnąć pod znane powiedzenie, że kto się lubi ten się czubi. Albo raczej należy w tym widzieć konwulsję, która może uzdrowi w bólu albo zakończy, też w bólu ten związek - a raczej zacząć proces jego zakańczania. Dla mnie zaś sytuacja staje się niemiła, bo kończy się czas na zebranie kasy na płatności a nie pracujemy obaj.

Jedyne co pozytywne to zapytałem Pawła czy sądzi że ze mną kiedykolwiek mogłaby być taka szarpanina - i odpowiedział, że nie ;-)

czwartek, 26 września 2013

Niepokojący SMS

25 maja 2013
Rano dostałem od Pawła SMS o takiej treści ":-( Dzień dobry". Zapytałem go czemu ma taką buźkę. Okazało się że jego facet przegiął pałę i wyskoczył do niego z pięściami. Zdumiałem się. Czemu? Okazało się, że Paweł jest nieomal pewny, że jego facet korzystał z masaży erotycznych i to na zasadzie zdradzania go. W sumie Paweł postanowił się "ujebać" i nie wróci już na wieczór do mnie.

Wypadają zatem klienci którzy ewentualnie mieli być dziś na masażu z nami. Jutro też nie wiem kiedy i czy Paweł będzie. Więc cierpi na tym nasza praca i układania finansowe życia. A do tego nie wiem czy Paweł sobie coś nie zrobi. Bez niego nie ułożę sobie pracy odpowiednio szybko. Być może nawet jego rodzina by nam coś pomogła finansowo. A tu wszystko może się zawalić.

A od strony emocjonalnej? Boję się aby Paweł sobie nie zrobił krzywdy. Niby kłótnie z jego facetem mogą go zbliżyć do mnie - ale Paweł jest tak zakochany, że prędzej zerwanie z facetem go zabije niż zwróci do mnie. Ale z drugiej strony widzę pewne znaki dawane przez niego, które by dawały podstawy do optymizmu. Kto wie czy Paweł nie rozważa choćby wstępnie mnie jako alternatywy. Znając wady związku ze swoim facetem będzie się uważnie dopatrywał ich braku u mnie. Może więc nieoczekiwanie się wszystko udać. Albo też kompletnie nie udać. 

Tak czy owak, zapowiada się niekomfortowe czekanie na rozwój wypadków...

środa, 25 września 2013

Wkurzający SMS

24 maja 2013
Paweł mnie wkurzył SMS-em który mi wysłał wieczorem, kiedy już był u swojego faceta. Napisał mi bowiem o tym jak to zaspokoił się seksualnie z nim. Zrobiło mi się przykro, bo przecież czuję, że jesteśmy dwiema połówkami a jednak na razie, i być może już nigdy, nie będziemy razem. On ma bowiem faceta w którym jest do szaleństwa zakochany dziewiczą miłością, mimo tego, że to jest miłość przez łzy i cierpienie.

A ja napisałem mu w porywie gniewu żeby został u tego faceta na zawsze i nie wracał do mnie. Paweł na to "ej co ty mówisz? :-'(". Napisałem mu o swoich zmartwieniach na co on odpisał "oj nie pisz tak :-( masz mnie i będzie dobrze". Trochę mnie to podbudowało ale i tak poszedłem się wypłakać, co mu napisałem SMS-em. Potem napisałem, że podejrzewam, że wiem czemu Bóg mi go zesłał - to ostateczna matura w mojej szkole życia jaką z Nim przerabiam. 

Ale o tym co w pełnie zrozumiałem nie napiszę nikomu. Bo zrozumiałem jakich rzeczy mam się dzięki Pawłowi lub przy nim nauczyć. Szkoda, że ta nauka nie przesądza w żaden sposób czy nam się razem uda coś zbudować czy nie. Z drugiej strony te esy od Pawła są bardzo pozytywne. Ostatnio mocno się do siebie zbliżyliśmy. Ale czy uda nam się przezwyciężyć kłopoty które mam ja i on z ogólnie rozumianym życiem?

Mimo tego zmartwienia mam nadzieję, że uda się coś pozytywnego zbudować ;-)

wtorek, 24 września 2013

Kloc do układanki

Miałem raz nietypową rozmowę z kimś na czacie Interii. Chłopak (około 18-letni) chciał pogadać. Napisałem że szukam do związku, ale on odpisał mi, że jest w związku z ukochanym, ale się go boi. Dziwne - jak można się bać ukochanego? Czyżby był np sadystą, bił go, gwałcił? Okazuje się, że życie pisze jeszcze bardziej zadziwiające scenariusze.

Otóż podobno ten ukochany ma niedługo osiemnastkę i na imprezę zażyczył sobie prezentu od tego chłopaka w jakże nietypowej postaci. Rzekomo przy gościach na przyjęciu imieninowym chce zrobić temu partnerowi "kloca do buzi". No, niezależnie od tego czy to prawda czy fałsz - gratuluję wyśmienitego pomysłu. Naprawdę zadziwiający. Szacun za oryginalność.

A co poradziłem temu chłopakowi? Że miłość to przede wszystkim szacunek dla partnera - więc kto naprawdę kocha nie rządzi się tak partnerem. Poza tym napisałem, po kolejnych pytaniach w tym zakresie, żebyśmy darowali sobie ten temat. Wątpię bowiem czy to był rzeczywisty problem. Nie dlatego że mało prawdopodobny - w sumie dla niektórych to całkiem realny scenariusz.

Raczej samo zachowanie tego chłopaka wskazywało na bajkopisanie. Zachowywał się tak jakby się prawe upajał tą opowieścią. Nie wykazywał jakiegoś stresu, załamania. Dorzucał nieistotne szczegóły w opowieści, tak by nie robił ktoś naprawdę zagubiony i przerażony. A ja po prostu zapisałem to w blogu ;-)

No bo sam bym tego nie wymyślił ;-)

poniedziałek, 23 września 2013

Anatomia biseksualisty

Trafiła mi się rozmowa na czacie z panem, która pokazuje anatomię biseksualisty. A więc pan zapytał mnie kogo szukam i napisałem że związku. On na to, że także szuka związku - zrobiło się więc miło. Ma 37 lat - to już mniej miło... I nagle pan wyskakuje mi z radosnym tekstem, że ma żonę i trójkę dzieci. Szok - biseks szukający związku z gejem?!

Powiedziałem mu, że miałem kiedyś żonę ale nie udało się, jestem gejem od urodzenia i za młodu moją orientację wepchnięto pod dywan. Odkąd wyszła na jaw nie dotykam się do kobiet i jestem pedałem. Opisałem mu następnie jak udowadniam chłopakowi to że jestem pedałem. A pan biseks napisał, że jego żona chciała aby się leczył z gejowstwa. Na to mu odpisałem że jestem sobą i nie zamierzam się leczyć z bycia sobą.

Pogadaliśmy jeszcze chwilę ale pan biseks w końcu wzburzył się na myśl o tym, że kobiety mnie zupełnie nie kręcą i nie wyobrażam sobie nawet aby ich czule dotykać. To nie mieściło się widocznie w jego koncepcji życia w związku z gejem ;-) I rozłączył się w oburzeniu, że nie mam pociągu ani trochę do kobiet.

Za to on ma pociąg do kobiet i dlatego szuka związku z gejem ;-)

niedziela, 22 września 2013

Osobliwe poczucie humoru

22 maja 2013
Od pewnego czasu mam takie powiedzenie na każde zadziwiające zdarzenie życiowe jakie mnie spotyka, że Pan Bóg ma osobliwe poczucie humoru. I ujawniło się w pełni w tej sprawie z samochodem. najlepszy scenarzysta by tego nie wymyślił w sensacyjnym serialu. A mnie to wkurza z bardziej ludzkiego powodu - bo poddaje w wątpliwość zaufanie do ludzi, którym się jednak ufało, bo ich wielomiesięczne zachowanie do tego zaufania upoważniało...

Bardzo mnie wkurzyło to, że ten kolega nie tylko nadużył mojego zaufania zabierając bez pozwolenia auto - choć nie obawiałem się że go nie odda lub je zniszczy, ale także tym, że kradnąc paliwo naraża mnie na nieprzyjemności. Skoro on zrobił mi takie świństwo bez uprzedzenia, to ja po prostu uczciwie zeznałem to co o tej sprawie wiem. Gdyby mnie lojalnie uprzedził można by jakoś inaczej zeznać, zwalić na nie wiem kogo i zapłacić to w imieniu tego "nie wiem kogo", aby zamknąć sprawę. Oczywiście za refundacją tej kwoty przez niego. Ale nie lubię być takimi rzeczami nieprzyjemnie zaskakiwany

Nie wspomnę już o tym, że nie zainteresował się dotąd w konkretny sposób kosztami jakie poniosłem w poprzedniej sprawie i nie zaoferował mi zadośćuczynienia za te poniesione koszty. A do tego dziś dochodzi pół dnia stracone na sprawy urzędowe zamiast szukania klientów - w czasie gdy bardzo potrzebujemy zarobić kasę z Pawłem. Ale za to - mimo wszystko - jest pewna ulga, że ta sprawa została na razie załatwiona. Na razie - bo mogą mnie wezwać jeszcze jako świadka na ewentualną rozprawę czy przesłuchanie. Jedyna pociecha w tym, że samochód od jakiegoś czasu nie jest na chodzie, ma rozładowany akumulator, więc przynajmniej mam pewność sam już paliwa nie ukradnie :-)

No bo mój samochód sam z siebie nigdy nic nie ukradł - to porządne auto ;-)

sobota, 21 września 2013

Trzeci raz z rzędu

22 maja 2013
Pojechałem więc składać zeznania po raz trzeci z rzędu, co mnie doprowadza już do białej gorączki. Nie mam nic przeciwko ponoszeniu odpowiedzialności za swoje przewinienia, ale nie mam zamiaru świecić oczami za cudze. A szczególnie za takie cudze, o których nic nie wiedziałem i nie miałem pojęcia, że w ogóle są możliwe. Bo jednak zakładam, że ludzie w tym świecie są na swój sposób racjonalni ;-)

Złożyłem wyjaśnienia, musiałem napomknąć o kradzieży paliwa w grudniu, o zatrzymaniu tej osoby, o tym, że znam ja od jakiegoś czasu, że mieszkała ze mną kilka miesięcy. Policjantka zaczęła kręcić nosem nad tym, że wpuszczam nieznajomą osobę do zamieszkania. I zapytała skąd go znam - więc odpaliłem prosto z mostu że jestem gejem i poznałem go na portalach gejowskich. Oczywiście dla niej to śmiesznie brzmi, bo wywiad środowiskowy jaki policja robiła, przepytywał moją rodzinę. Gej z rodziną i dzieckiem pewnie nie mieścił się w głowie szacownej policjantki. 

Przekazałem informacje o tym jak wyglądała sprawa, potwierdziłem co wiedziałem - że ten człowiek zabrał i odstawił z powrotem mój samochód. Nie wiem czy on ukradł paliwo, zdjęcie z monitoringu jest mało wyraźne, ale nie sądzę aby ktokolwiek inny dotykał się poza nim do tego auta. Policjantka gdy mnie żegnała powątpiewała w to, czy wskazałem realnie istniejącą osobę. Jej sprawa, ta osoba istnieje i mogą sprawdzić to także na policji w miejscu, gdzie zatrzymano ją za poprzednią kradzież. Tym razem to "tylko" 100 złotych.

Choć dla sprawcy to i tak już recydywa ;-)

piątek, 20 września 2013

Operetka

22 maja 2013
Odbieram telefony bo już nie obawiam się telefonów od komorników, ustaliwszy z nimi spłatę zadłużenia. Dzwonił do mnie kilka razy pewien telefon, ubawiłem się że z policji, bo jak mi powiedziała rodzina, policja o mnie pytała w domu. Pewnie robili wywiad w związku z komornikami. Ten telefon zadzwonił ponownie, odebrałem go z pewną obawą - i okazuje się że to zwyczajna pomyłka. Ulga ;-) Ale najgorsze miało dopiero nastąpić...

Potem miałem inny telefon, odebrałem - i okazało się że policja! Czego ode mnie chcą? I pogadałem z panią z policji. I okazało się o co biega. Nie uwierzyłem własnym uszom - o kradzież paliwa na stacji benzynowej! I to w wykonaniu kolegi, który na początku grudnia ukradł paliwo w jednym miasteczku, narażając nie na 700 złotych kosztu odbierania samochód z parkingu policyjnego  oraz innych opłat jakie musiałem ponieść. 

Ten kolega samowolnie wyprowadził mi samochód na kilka godzin w lutym, myślał że tego nie zauważę. Ale żartem postanowiłem sprawdzić czy nie zwędził kluczyków z biurka - i odkryłem to. W sumie po kilku godzinach odstawił auto nienaruszone - ale nie wpadłbym na pomysł, że znów ukradł paliwo. Jeszcze rozumiem kradzież, ale czemu nie próbował potem zapłacić na tej stacji aby zakończyć sprawę. Nie robiąc zaś nic naraża mnie na nieprzyjemności a siebie na jeszcze większe.

Nie wiem czy śmiać się czy płakać - ale takiej operetki dawno nie widziałem ;-)

czwartek, 19 września 2013

Plan B

22 maja 2013
Miałem czas na przemyślenia pod nieobecność Pawła. Przede wszystkim "dawał mi się we znaki" ogromny spokój. Nie tylko dlatego, że czuję opiekę Kogoś nad sobą, ale także dlatego że wiem, iż nie bardzo mogę coś na siłę robić aby Pawłowi pomoc. I ufam mu, że nie zrobi sobie krzywdy. Przynajmniej na razie. Ale Paweł nie jest ze stali i też może się rozsypać pod wpływem tego co go spotyka w życiu...

Nie żałowałem ani trochę wyparcia się swojej roli w tym "spisku" jaki zrobiliśmy. Nawet jeśli wina dzięki temu wyparciu spadła na Paw ła, posądzonego o krętactwo. Okazało się potem rano, że Paweł pojechał do swego faceta, więc na pewno mu solennie opowiedział o wszystkim. Ten facet go rozbraja i Paweł przy nim na pewno się rozkleja. Ale też ten jego facet ma swoje negatywne myślenie o Pawle i w odpowiedniej chwili na pewno przypomni sobie, że to były podchody przez Pawła zainicjowane, bo przecież ja sam bym tego nie wymyślił ;-)

Moim zdaniem Paweł ma beznadziejną sytuację z tym facetem. Wątpię czy uda im się stworzyć realnie działający szczęśliwy związek - niestety jak dotąd to się nie udało. Będą się, bardziej nieświadomie niż świadomie, niszczyć i wycierać. Mam jedynie nadzieję, że Paweł coraz bardziej się będzie przekonywał że jestem dla niego Planem B. Nawet dziś mu o tym powiedziałem, na co on odparł, że w imię szacunku nie chce nikogo traktować jako Planu B. No to wypaliłem bez wahania że w takim razie niech będę Planem A2 (no bo Plan A to jego obecny facet).

Kto wie, może już teraz czas po cichu pracuje na naszą korzyść - nie moją ale moją i Pawła razem ;-)

środa, 18 września 2013

Znaki, znaki

21 maja 2013
Tego dnia miałem wiele znaków, które można różnie interpretować. I nie chodzi mi tu bynajmniej o moją nieszczęśliwie zdekonspirowaną pomoc Pawłowi. Pierwszy znak wydarzył się gdy wracaliśmy z Tesco po zakupach. Paweł wziął oferowaną zdrapkę i wygrał bilety na występ Pazury. I tak sam nie skorzysta bo wstęp dla ludzi powyżej 35 roku życia. Ale taki łut szczęścia nieczęsto się zdarza. Formalnie bilety niby są warte 240 zł (2 sztuki)  zastanawialiśmy się nad ich odsprzedaniem komuś.

Potem zaskoczył mnie telefon przypominając o wizycie z dzieckiem u psychologa. Dawniej robiłem dwa alarmy - jeden wcześniej aby się spokojnie wybrać po dziecko. Tym razem miałem alarm pojedynczy na godzinę przed wizytą. Musiałem lecieć na łeb na szyję. Paweł dał mi ważny jeszcze bilet dobowy ulgowy, będzie dla mojego dziecka. To też taki znak niespodziewanej pomocy

Dotarłem do psychologa na czas. Kiedy wracałem z dzieckiem tramwajem, czytałem tablice rejestracyjne mijanych aut i znalazłem masę znaków dotyczących mojej przyszłości z Pawłem. Najpierw był znak mówiący o tym, że Paweł jest (w wielu sprawach, nie tylko uczuciowych) mocno zagubiony i uwiązany w życiu. Potem był znak mówiący o przełamaniu jego uwiązania. A potem zaskakująca seria kilku znaków mówiąca o wzajemnym dopasowaniu i byciu razem.

Oby te znaki się spełniły ;-)

wtorek, 17 września 2013

Atak z drugiej strony

21 maja 2013
Siedemnasty września to pamiętna rocznica w naszej historii - atak z drugiej strony w czasie II wojny światowej. I dlatego pod tą datą umieszczam wpis który wydaje się całkiem adekwatny - na płaszczyźnie mojego życia. Bowiem Paweł poprosił mnie o wykonanie przysługi, która mogłaby być tak zinterpretowana (oczywiście przy dużym poczuciu kreatywności).

Nie odzywa się on do swojego faceta aby go zmiękczyć i prosił abym zadzwonił do niego i dopytał czy Pawła nie ma. Więc zadzwoniłem a wieczorem ponownie to zrobiłem. Gadałem z tym jego facetem i on mi powiedział swoje negatywne opinie o Pawle. Po prostu czuje się przez niego trochę zaszczuty, mimo że Paweł to robi z miłości w dobrej wierze. Ale Paweł gdy mu zdałem relację z rozmowy - a obiecałem jego facetowi, że nie powiem o tej rozmowie Pawłowi - zaczął się ubierać do wyjścia i wyszedł.

Widziałem jak idzie po podwórku i trzyma telefon przy uchu. Zatem dzwoni do swego faceta. Jego facet oddzwoni do mnie i żalił się, że powiedziałem Pawłowi o naszej rozmowie - zaprzeczyłem kategorycznie. Więc przyjął to do wiadomości jako krętactwo Pawła. To oczywiście nieprawda, ale wkurzyło mnie, że zostałem tak wykorzystany. Zrobiłem tę pomoc w dobrej wierze, ale nie po to aby moją przysięgę deptać dekonspirując jej złamanie - robione w imię wyższej konieczności.

Paweł oczywiście odgrażał się, że może popełni samobójstwo, ale nie czułem obaw z tego powodu. Nie dlatego że wiedziałem, że tego nie zrobi - bo może zrobić. Ale dlatego, że ja robię co mogę aby dać mu alternatywę i oparcie, ale jeśli on tego nie przyjmuje. To jego suwerenna decyzja a nie moja. Pomijam już fakt tego bardzo nie fair zdradzenia mojej pomocy udzielonej mu dziś.

Zatem zapowiada się samotna i mimo wszystko nerwowa noc...

poniedziałek, 16 września 2013

Rusza i toczy się

21 maja 2013
Z Pawłem powoli życie rusza do przodu. Tak jak lokomotywa Tuwima - ale jednak rusza. Powoli, ospale, ociężale, ale jakoś się rusza. I widać to po naszej pracy, którą bardzo trudno jest rozkręcać - ale też jest to satysfakcja budowania czegoś od podstaw. Szkoda tylko, że życie nas tak przygniata i wymaga daniny finansowej której praca na razie nie jest w stanie pokryć.

Ale zaczynamy bić rekordy - we wtorek 21 maja mamy już trzeci dzień pod rząd w czasie którego obsłużyliśmy na masaż klienta. Do tej pory nawet dwa dni pod rząd się nie zdarzyły. A przecież nic straconego, aby ten rekord wydłużać w kolejne dni. Nie popadam jednak w tani triumfalizm, bo wiem jak trudno klienta zdobyć. Ale przynajmniej powili klientów zdobywamy i to daje nadzieję, że spłacimy nasze należności.

Życie z Pawłem też toczy się normalnie. Robimy zakupu - Paweł potrafi bardzo dużo i zarazem tanio kupować - mamy całkiem pełną lodówkę. Zaczyna kiełkować umiarkowany życiowy optymizm. A mieszkamy jak wierni przyjaciele bez ciśnienia na partnerstwo, bo Paweł jest w kim innym zakochany. To, co próbowałem zrobić z poprzednim Pawłem numer trzy, będącym u mnie kilka dni, udało się z tym.

Zatem kierunek był słuszny, ale wymagał właściwej osoby ;-)

niedziela, 15 września 2013

1000

20 maja 2013
Dziś wypadła mi ważna finansowa rozmowa. Denerwowałem się z tego powodu przez cały weekend. A kiedy już nastał dzień roboczy, to po załatwieniu rożnych porannych obowiązków dałem znać drugiej stronie rozmowy, że mogę rozmawiać. Rozmowa była, jak się okazuje, miła i nie niosła stresów których się obawiałem. Wszytko jest kwestią nastawienia drugiej strony do kooperacji.

W sumie chodziło o działania w zakresie spłaty zadłużenia jakie miałem w jednym z banków - zadłużając się aby po prostu przeżyć. Ustaliłem, że do końca tygodnia, czyli do 24 maja, zapłacę 1000 złotych i to będzie spłata za maj. To i tak duża kwota, ale zdecydowanie bardziej realna niż na przykład 2 lub 3 tysiące. Wymagać będzie wielkiego wysiłku, ale jest w zasięgu. W tym miesiącu zresztą mam koszmarne kwoty, bo poza 2 tys. czynszu mam jeszcze 900 złotych za ogrzewanie. W sumie prawie 4 tysiące. I tak nie obejdzie się bez sprzedania czegoś. 

Ważne jednak, że kamień spadł mi z serca i mogę spokojnie zabrać się do szukania klientów. Przynajmniej wiem w jakich ramach się poruszam i co powinienem robić aby się prześlizgnąć o milimetry od rafy. I co jeszcze ważniejsze - mam Pawła do wspólnej pracy, a to nie tylko oparcie, ale także szansa na więcej zainteresowania klientów.

Czyżby moje życie powoli i żmudnie, ale jednak ruszyło do przodu?

sobota, 14 września 2013

1.00.00

19 maja 2013
Postanowiłem przejrzeć anonse partnerskie na Gejowie. Z Pawłem nie jestem w związku i nie wiadomo czy kiedykolwiek będę skoro on jest bardzo mocno, choć niestety nieszczęśliwie, w kimś zakochany. Szukam więc dalej partnera, ale nie robię tego z takim ciśnieniem jak dotąd. Z Pawłem żyje się wspaniale - jest miło, w klimacie życzliwości, zgodności. Powoli rozkręcamy razem pracę. W takim otoczeniu można zwolnić pęd do szukania partnera ;-)

Znalazłem anons kogoś z dolnośląskiego - kojarzy mi się ono dobrze, bo pochodził stamtąd jeden z moich chłopaków. Napisałem SMS do tej osoby. Szybko mi odpisał a potem zadzwonił. Gdy okazało się że ma Orange oddzwoniłem do niego z telefonu w tej sieci, bo miałem w nim pakiet minut. Zaczęliśmy rozmowę. Szybko się okazało że nic ze związku nie będzie - on ma swoją karierę zawodowo i szuka kogoś z okolicy. Poza tym nie wszystkie rozwiązania z mojego życia mu się spodobały.

W sumie była to głownie taka rozmowa ja przy piwie. I kiedy się zakończyła odłożeniem przez niego słuchawki bez słowa pożegnania - zobaczyłem czas rozmowy. Równo jedna godzina, co do sekundy. I wtedy zrozumiałem o co chodzi. Od 2 dni denerwowałem się telefonem w ważnej sprawie finansowej jaki mam wykonać 20 maja. To mi zatruwało weekend. A dzięki tej rozmowie zapomniałem o tym i jakoś się wyzerowałem. I taka jest jej wartość dla mnie.

Pan Bóg sprawił, że zapomniałem o kłopotach ;-)

piątek, 13 września 2013

Siła komunikacji

15 maja 2013
A na piątek trzynastego coś bardzo niepechowego - siła komunikacji. Doładowałem telefon Pawłowi za 5 złotych i mógł do mnie pisać SMS-y. Odpisał mi że już rozmawia ze swoim facetem, więc moglem się uspokoić. A potem mi dał znać że będzie u niego przez noc i rano wyjedzie do mnie. Mogłem się więc przestać martwić o niego. Na pewno ie zrobi sobie nic złego :-)

A Paweł (były) Współlokator? Dopiero jak go zapytałem czy wsiadł do pociągu to mi odpisał, że tak. Prosiłem go aby dał znać czy dojechał bezpiecznie - ale już nie chciało mu się widać marnować kasy na SMS. Typowy pedalski francuski piesek, jaśnie wielmożna ciota której nie chce się zniżać do komunikacji z plebsem. Kolejna przepaść w komunikacji, w porównaniu do Rapka. Ale mnie to nie martwi, pokazuje tylko że pozbyliśmy się głupiego pasożyta.

Mogłem spokojnie zająć się moimi sprawami, bo wiedziałem, że z Pawłem mam możliwość komunikacji w obie strony. I potem dostałem tego potwierdzenie gdy Paweł życzył mi dobrej nocy. On miał trzęsienie ziemi i prawie zawał (jeśli nie medyczny, to na pewno psychiczny) - ale mimo tego potrafił mi napisać życzenia dobrej nocy Potrafił dać znać że wszystko jest OK. A tamta ciota jadąca do domu już nie "zniżyła" się do tego gestu.

Bo taka jest po prostu różnica między chłopakiem a ciotą ;-)

czwartek, 12 września 2013

Siła spokoju

15 maja 2013
Paweł wybiegł z domu ale ja obawiałem się jedynie tego że może w przypływie emocji zrobić sobie krzywdę. To jednak była obawa na papierze - czysta papierowa teoria. W sercu czułem bowiem ogromny spokój i siła tego spokoju promieniowała we mnie. Już nie pierwszy raz w relacjach z Pawłem czuję taką siłę spokoju i wiem w środku, że wszystko będzie dobrze. Jakby Ktoś z Góry mi to podpowiadał. 

Paweł Współlokator miał jutro jechać do domu. A teraz poprosiłem go aby umówił się z kimś na spotkanie, bo muszę mieć swobodę - niedługo być może będę musiał wyjechać z domu szukać Pawła. I ten Współlokator zdecydował, że jednak pojedzie dziś. Znalazłem mu połączenie, miał pół godzony do wyjścia z domu. On się zaczął pakować a ja chodziłem po mieszkaniu w kółko udając zdenerwowanie. A tak naprawdę nie mogłem się doczekać tego aż on wyjdzie i wreszcie w moim mieszkaniu nie będzie żadnego darmozjada ;-)

I gdy sobie poszedł moglem usiąść i odpocząć po tych wszystkich przeżyciach. Przypomniałem sobie jak z Pawłem tuż po przyjeździe poszliśmy do McDonalda na dwa zestawy. Każdy z nas miesiącami nie był w Macu. kasy mało mamy ale taki luksus raz na jakiś czas można zrobić - szczególnie na dobre poznanie się. Nareszcie czułem, że mam kogoś z kim się dobrze rozumiem. A gdy ten ktoś pilnie wybiegł w tak dramatycznej sprawie - ja się nie denerwuję.

Bo czuję, że MY nie musimy się denerwować :-)

środa, 11 września 2013

Trzęsienie ziemi

15 maja 2013
Na tę pamiętną datę szykowałem specjalnie ten wpis. Data tak wstrząsającego wydarzenia jak 11 września 2001 roku jest bowiem zbyt symboliczna aby pisać o czymś relatywnie banalnym. najlepiej pod tą datą opisać jakieś własne trzęsienie ziemi. I tak się (stety i niestety) stało.

Paweł założył profil na Fellow, także po to aby znajdywać tam potencjalnych klientów na masaż. I nagle zaczął mówić, że ma zawał serca. Przeraziłem się, bo naprawdę mógł mieć - ma jakieś problemy z sercem. Ale na szczęście nie o medyczny zawał chodziło. Zobaczył na Fellow profil swojego faceta, który miał wpisany otwarty związek w swoim statusie i szukał kogoś do związku czy seksu.

Paweł poprosił mnie o telefon Orange i zadzwonił do niego. To był ryk śmiertelnie rannego zwierza. Nie w sensie dosłownym, ale emocjonalnym. Jego facet już nie pierwszy raz robi takie numery. Poprzednio zdradził go z innym chłopakiem. Teraz ma profil. Paweł ubrał się natychmiast i wybiegł z domu w jednym nie zasznurowanym bucie. Po to aby się z tym facetem spotkać i pogadać. Oczywiście telefon mi zostawił - więc będę miał kontakt do niego.

Faktycznie - trudno sobie wyobrazić lepsze trzęsienie ziemi...

wtorek, 10 września 2013

Król jest nagi

15 maja 2013
Pogoda była cudowna i słońce pieściło mnie swoimi promieniami gdy czekałem na autobus z Pawłem. Prosiłem Rapka aby ocenił współlokatora i opisał pierwsze wrażenie. Gdy Rapek zawitał do mojego mieszkania od razu ujawniła się przepaść między bu Pawłami. Rapek świergoczący ze mną i wysoki, chody Paweł Współlokator milczący przy kompie, ze słuchawkami na uszach, odcięty i zakleszczony w swojej irytacji. Uprawiający swoje gadki szmatki na Fejsie i Fellow.

Oba Pawły zupełnie się nie mogli ze sobą dogadać. Współlokator okazał się relatywnie gburem. A biorąc pod uwagę jego dotychczasowe zachowanie i poglądy na swój temat - można go nazwać gejowskim francuskim pieskiem. Taki pedałek mający wysokie mniemanie o swojej urodzie,  szukający gejowskich Apollów i oczekujący hołdów od innych.

I nagle ten król jest nagi. Współlokator staje się dziwowiskiem, kompletnie pozbawionym sensu w moim mieszkaniu. Żaden z niego pożytek jest jak książę w hotelu. A ja potrzebuję współlokatora jako kogoś kto przynajmniej się dołoży do kosztów. Skoro praca  przy masażach nam nie wyszła, bo Współlokator nie każdego chciał w ogóle masować, to przynajmniej powinien poszukać sobie innej pracy. Ale on wolał sobie flirtować i wybywać na nocne spotkania na pewno nie kończące się niewinnym spacerem czy oglądaniem filmów.

Wygląda na to, że dla niego już koniec wakacji ;-)

poniedziałek, 9 września 2013

Niemoc techniczna

15 maja 2013
Rano dzwoni telefon masażowy. Numer nieznany, zapewne jakiś klient z ogłoszenia. Zaczynam rozmowę a to Paweł - może nazwę go Rapek, bo taką ksywkę mu nadałem. Czyli to ten poprzedni Paweł, ten którego odczuwam jako swoją emocjonalną drugą połówkę. I ten który wczoraj przyjechał do Warszawy. Ucieszyłem się bo wczoraj się nie odezwał w ogóle i martwiłem się, że nie wiadomo co się z nim dzieje.

Teoretycznie mógł się zatrzymać u swojego faceta, ale i tak dziwiło mnie, że nie dał sygnału abym do niego zadzwonił. Okazało się, że wina była niczyja, bo nie mógł się dodzwonić na mój telefon, na który daje sygnał. Paweł nie miał kasy na koncie i usługa zamawiania rozmowy w Orange na koszt rozmówcy widocznie nie zadziałała. Zatem powodem braku komunikacji była jakaś niemoc techniczna ;-)

Ale nie to jest najważniejsze - Paweł czeka na autobus i jedzie do mnie. Dzwoni gościnnie z czyjegoś telefonu. Oddzwoniłem do niego od razu. Ustaliłem szybko na kompie której godzinie będzie u mnie, po to aby wyjść po niego na przystanek. A mój Paweł Współlokator wstał i zasiadł do "swojego" kompa oraz ulubionego zajęcia flirtowania z ludźmi na Fejsie i Fellow. Kiedy wychodziłem po Pawła nie uprzedzałem go w jakim celu idę.

Czyżby szansa od Boga na ułożenie wreszcie życia?

niedziela, 8 września 2013

Klient na skuterze

14 maja 2013
Umówiłem pierwszego klienta na masaż z Pawłem - tym trzecim, który przyjechał jako współlokator, a nie tym o którym sądzę, że myśli i czuje jak moja druga połówka. Ten poprzedni zresztą narzeka na bóle w rękach i nie bardzo może na razie masować - poza tym jest w Warszawie ale nie dał znaku życia. I klient miał być na masaż robiony przez nas obu - na cztery ręce. Taki masaż lepiej rozleniwia umysł i pozwala mu się szybciej zdekoncentrować i wyciszyć.

Klient przyjechał skuterem. Chętnie wymieniał ze mną SMS-y a temat masażu. Przyszedłem po niego. Odnalazłem go, ale on postanowił przeparkować skuter. Powiedziałem mu jak dojechać okrążając osiedle i poszedłem na skróty. Czekam i nic. Posyłam SMS i dzwonię. Nic. Nagle mu odebrało mowę przez SMS. Potem dopiero dostałem od niego SMS z głupią treścią, że mnie nie widzi. Gościu uciekł, a nie ma nawet odwagi przyznać się do tego. LOL.

No to nici z masażu. I chyba już nie będzie masażu z tym Pawłem. Jutro jedzie do domu, bo akurat ktoś z jego rodziny przejeżdża przez Warszawę i może go zabrać. A ja w żadnym razie nie chcę Pawła zatrzymywać. Nie każdego klienta chce masować, a przecież masaż to usługa nie seks. Dotykanie rękami po ciele - i to tym normalnym, nie po narządach płciowych. Nawet ja, mający blokady do dojrzałych facetów, robię masaże bez zahamowań. A jeśli mam reklamować masaż na cztery ręce, to muszę mieć pomocnika, który nie będzie wydziwiał. 

Inna sprawa, że wzorowo mieszkamy razem, śpimy osobno i dosłownie nie dotykamy się nawet. Ale życie bez seksu ze współlokatorem mam już wypraktykowane - ku ogromnej niewierze ludzi na czatach. Oni myślą że współlokatorzy to oczywiste seks party codziennie. Głodnemu chleb na myśli ;-)

I znów będę w punkcie wyjścia z szukaniem pomocnika do masażu - że o szukaniu partnera nie wspomnę :-)

sobota, 7 września 2013

Podaj hasło, kurwo

Zabawne bywają rozmowy na czacie - i mimo, że wiele już widziałem, niektóre potrafią mnie wciąż zadziwiać. Tak jak rozmowa z gościem mającym w nicku znamienne "NoSex". Pyta mnie o profil na Fellow - podałem mu nick. Oczywiście za pierwszym razem nie skojarzył, bo taki nick jest zbyt oczywisty aby ludzie kojarzyli, że to nick. Dlatego ja wpadłem na to aby go jako nicka użyć. I gościu od razu pyta o hasło do fotek. A ja nie podaję ot tak z ulicy hasła, chyba że w rozmowie już czuje, że ktoś jest na tyle sensowny, że można mu od razu podać.

Postanowiłem więc odwiedzić jego profil i zobaczyć czy on ma zdjęcia - jeśli nie ma widocznych, to niech sam też poda hasło, bo moje zdjęcia już po części widzi. A gościu awanturuje się i pisze:

- podaj hasło
- kurwo

I zamyka okno. Zabawne, jak wiele uczucia i emocji włożył w tę prośbę o hasło. I zabawne, że po kimś nie szukającym seksu (jak wskazywałby nick) można by się spodziewać większej ogłady. Ale najzabawniejsze jet to, że w ogóle nie zdążył wejść na mój profil. Nawet nie wiedział czy mam zdjęcia pod hasłem. Fajny automat z żądaniem hasła na wszelki wypadek - genialna proteza dla kretyna.

Dzień stał się odrobinę weselszy ;-)

piątek, 6 września 2013

Jest czekanie

14 maja 2013
Paweł wylądował rano w Warszawie ale myliłbym się gdybym oczekiwał że szybko dotrze do mnie. Pojechał na Dworzec Wschodni - a to oznacza że na pewno będzie chciał odwiedzić swojego faceta, albo skamleć pod jego drzwiami. Stety (dla mnie) lub niestety (dla niego) ich relacje nie są idealne i chyba nigdy nie będą - ale serce nie sługa. A ja na tym cierpię, bo mam przed sobą być może cały dzień czekania na kontakt od Pawła.

Co gorsza mam perspektywę goszczenia u siebie chłopaka, który na każdy gest może ode mnie wyjechać do swojego faceta. Albo załamać się i wrócić do domu. To dla mnie jest bardzo męczące, bo niestabilne - a ja bardzo potrzebuję właśnie teraz stabilności. Mam już wystarczająco wiele zmartwień w życiu, a kolejne tylko mnie przybijają coraz bardziej do ziemi.

Z drugiej strony nic w życiu może nie przyjść łatwo - i pozostaje nadzieja, że jeśli Ktoś w Górze mój los kuje i ustala, to za tak pełne napięcia i bólu czekanie może będzie mi się należała odpowiednio słuszniejsza nagroda. Tak według zasad niebiańskiej sprawiedliwości. Może sądzone mi jest znalezienie szczęścia, ale trzeba jeszcze trochę się pomęczyć aby sobie na nie zasłużyć.

I ta nadzieja mnie trzyma jeszcze przy życiu ;-)

czwartek, 5 września 2013

Jest problem

13 maja 2013
Załatwiałem sprawy poza domem i kiedy wracałem do domu zobaczyłem, że Paweł dzwonił do mnie na telefon na który na ogół nie dzwoni. Musiało się wydarzyć coś znaczącego. Ale dobrze, że dał znak życia, balem się że coś mu się już stało w sensie medycznym.

Okazało się, że może się stać - o tyle bowiem, że Paweł postanowił jechać do Warszawy ale nie zabrał ze sobą leków. To głupota i ja się z tego powodu martwię bardzo. Przynajmniej z lekami byłoby mu nieco lepiej. mam dość własnych problemów aby mieć u siebie kogoś kto mi zejdzie na serce. Właśnie się dowiedziałem, że dopłata za CO będzie duża. A przecież CO było przykręcone. Ale przykręcone bylo tej zimy, a doĻlata obejmuje 2012 rok, czyli także wcześniejszy sezon. 

Powinienem się załamać ale mam tyle spraw na głowie, że jeszcze zapomniałem to zrobić. Ale na pewno zrobię to gdy się okaże że nie mam z kim dzielić życia i kanalizować stresów. Teoretycznie mogę myśleć o Pawle, ale tyle spraw życiowych nas na silę dzieli. Nie do końca od nas samych zależy nasz wspólny sukces.

Nie lubię zaś załatwiać czegoś na co nie mam pełnego wpływu ;-)

środa, 4 września 2013

Jest kontakt

12 maja 2013
Paweł (ten z którym się wczoraj pożarłem) odezwał się na GG. I co zrobiłem? Od razu go przywróciłem wszędzie gdzie go usunąłem. Nic na to nie poradzę, że ten chłopak tak na mnie oddziałuje. A do tego współczuję mu, bo żalił się, że nie może spać sam. No to niech przyjedzie do mnie do Warszawy.

Najbardziej mnie martwiło to, że Paweł czuje się źle w sensie zdrowotnym - ma jakieś mrowienia itp. Prawie jak stan przedzawałowy, a serce ma słabe. Na szczęście ma leki. Ale nie chce ich brać bo ma fazę na umieranie. Powinienem go pouczyć ale sam nie biorę leków na cukrzycę - nie dla fazy na umieranie, ale z powodu braku fazy na pieniądze.

Ja też chciałbym mieć z kim spać i przytulić się. I żeby tak już było dziś, jutro, pojutrze i długo, długo, długo... Ale to na razie są niespełnialne marzenia. Choć z drugiej strony marzenia są przecież pokarmem dla duszy. To dzięki nim jeszcze żyję - bo bez nic dawno straciłbym wszelką nadzieję i poczucie, że życie warto przedłużać dla samego tylko cierpienia.

Tylko kiedy się w tym życiu coś zmieni? ;-)

wtorek, 3 września 2013

Nie ma kontaktu

11 maja 2013
Pożarłem się  dziś na GG z moim Pawłem numer dwa, tym którego ustąpiłem jego facetowi. Zagadał mnie na GG - okazuje się, że jakoś z tym facetem się próbują układać życiowo, choć mieszka znów na Dolnym Śląsku u rodziny. W sumie jednak powiedziałem mu, że jego problemy to nie moje zmartwienie, bo nie jest w orbicie moich wpływów. A on mi odpisał to samo o mnie.

Skasowałem go z GG - ale nie blokowałem. Po prostu nie chcę się już sam do niego odzywać. Ale pozwoliłem sobie na sprawiedliwą refleksję o sobie - nie przejmuję się tym, co nie zleży ode mnie u innej osoby, bo nie mam na to wypływu. Ale nie jest mi miło, że ktoś nie przejmuje się mną w analogicznej sytuacji. Trochę to niesprawiedliwe. Ale też i naturalnie ludzkie - taki "ludzki egoizm". 

W moim przypadku dochodzi jednak także podświadoma frustracja z powodu wypuszczenia z rąk chłopaka który się wydaje od większością względów drugą połówką. I to może bardziej tłumaczyć moją irytację z przebiegu tej rozmowy. Ale skoro nie mam wpływu na znajomość (bardziej uczuciową) z Pawłem numer dewa, to faktycznie mogę przestać się nim zajmować i jedynie odpowiadać na jego zaczepki na GG.

Teraz mam podwójną pracę, przy współpracy i układaniu życia ze współlokatorem i dalszym szukaniu związku - nie mam czasu na sentymenty do kompletu ;-)

poniedziałek, 2 września 2013

Nie ma oddechu

maj 2013
Za wcześnie jeszcze aby przesądzać jak uda się układanie życia bez ciśnienia jakie ostatnio próbuję robić. Przede mną weekend a w jego czasie niby radosne, ale jednak smutne zajęcia. Ale takie jest życie. Ciekawe co się uda w nim poprawić w późniejszym czasie.

W sobotę pierwszy dzień szukania klientów na wspólny masaż. To dopiero rozgrzewka i nie dziwi mnie że nikogo nie umówiłem, choć kilku osobom rozdałem kontakt i może się odezwą. W niedzielę pierwsza komunia mojego synka - zaproszono mnie na nią tylko dlatego, że ojciec musi być. Ale na jedzenie po komunii już się nie załapię. Tata zrobi swoje, tata niech wypierdala. Smutne to bardzo i dlatego mam potrzebę położenia się do łóżka z uroczym pedałem, przytulenia i czułego zaśnięcia. A ze współlokatorem nie śpię razem.

Wydaje mi się zatem, że nie będzie czasu na oddech od szukania. Może tylko będę to robił nieco spokojnie i nie nastawiał się na tak szybkie spotykanie z kimś. Ale potrzeba posiadania osoby z którą się żyje, zasypia i budzi - jest bardzo silna. Jeśli praca z moim Pawłem współlokatorem lepiej wypali niż moja samodzielna, to życie stanie się materialnie łatwiejsze. Ale dla pełnej motywacji do jego prowadzenia i układania muszę dalej szukać partnera.

Ważne jednak aby już choćby wycinek mojego życia uległ poprawie zanim znajdę partnera ;-)

niedziela, 1 września 2013

Nie ma napięcia

10 maja 2013
Zaprosiłem do siebie Pawła numer trzy. Trafiła mi się taka seria Pawłów, że boję się kto będzie następny. Ale tym razem zapraszam go jako współlokatora, kogoś do wspólnej pracy i przyjaźni - a nie chłopaka. Na luzie. Taki luz przyda mi się - jak sądzę - w obecnej sytuacji.

Z jednej strony szukanie kogoś do związku jest bardzo męczące i bardzo męczące są porażki na tym polu. Z drugiej strony, fajnie byłoby mieć kogoś na luzie, z kim można porządkować życie przynajmniej w części.  Skoro nie można z nim układać życia emocjonalnie, to przynajmniej można jakoś poukładać je zawodowo. Dlatego bylem zadowolony, że mogę iść do przodu bez napinania się na związek.

Ciekawe czy uda się z tym chłopakiem opcja ewentualnego związku - teoretycznie jest możliwa, ale za mało prawdopodobna. On nie szuka w moim wieku a ja wolę dobrą przyjaźń i pracę razem niż niepewne "zakochiwanie się". Nurtuje mnie jednak co innego - na ile praca i przyjaźń z tym chłopakiem zastąpią mi potrzebę miłości i życia z kimś emocjonalnego, którą mam w sobie.

Oby dały mi oddech od szukania pełnego niepowodzeń ;-)