sobota, 30 listopada 2013

Niby rower

16 sierpnia 2013
Poznałem na GG młodego chłopaka, Fabiana, zainteresowanego poznaniem mnie do związku. Niby wszystko pięknie, ale nie chwalmy dnia przed zachodem słońca. Chłopak był bardzo tolerancyjny, nie przeszkadzało mu nic u mnie - a to już jest lekko podejrzane. Do orłów GG nie należał i odpisywał powoli nie mając nic od siebie ciekawego do powiedzenia - więc to trochę stawiało ewentualny związek z nim pod znakiem zapytania. Bo o czym tu gadać w takim związku?

W końcu za uszy zaciągnąłem go do spotkania się. Mieszkał gdzieś na Pradze ale postanowił do mnie iść na piechotę - jakie 10 kilometrów! Absurd, napisałem mu to. Więc postanowił jechać rowerem - tak już lepiej, choć nadal to dziwne. Coś podejrzanie szybko wyjechał do mnie, nawet nie dopytując jak można najlepiej dojechać. I cały czas był na GG - bo miał je w telefonie. To jest akurat prawdopodobne. Zresztą miał podobno w telefonie także nawigację. 

Ale podejrzanie łatwo odpisywał mi na GG, mimo że niby jechał rowerem. To tak szybko się orientuje że do niego napisałem i tak szybko się zatrzymuje aby odpisać? I ta nawigacja podejrzanie mu podpowiada - 4,5 km do mnie i pół godziny jazdy. To jak on wolno jedzie? Przy 20 km/h powinien być kwadrans jazdy. A potem napisał mi że ma półtora kilometra - i przebywał je chyba 20 minut zanim się odezwał, że dojechał. Podejrzane, prawda?

No to zapytałem go co widzi naokoło. Odpisał, że bloki. A jakieś punkty charakterystyczne? Nie widzi. Podejrzane. Potem dopiero coś pisał - ale mógł to sprawdzić na necie. Podał mi fona do siebie. Nie ufałem mu więc napisałem mu hasło SMS-em. Gdy je napisał na GG zadzwoniłem, bo wiedziałem że to jego telefon. Nikt nie odebrał, jakaś telewizja w tle. Ponowiłem próbę - tylko słuchałem przez telefon. A on w końcu przyznał się że tylko udawał. Nie jest gejem, chciał się zabawić.

A ja się cieszę - bo to pomoże mi udoskonalić mój "filtr antyspamowy" ;-)

piątek, 29 listopada 2013

Za głupi

15 sierpnia 2013
Jedak cala sprawa z tym młodym chłopakiem dla którego bylem za młody, miała swoją zabawną kontynuację kilka godzin później. Otóż przysłał mi on SMS z prośbą abym mu wysłał moje zdjęcie kutasa. Zamurowało mnie.

Przywykłem do takich debilnych propozycji od idiotów - ale nie od osoby wydawałoby się rozsądnej i szukającej związku. Tym razem chłopak rozwalił w popisowy sposób cały kredyt zaufania jaki mu przyznałem po naszej rozmowie. Co go tak opętało? Zapytałem go o to. Najpierw się tłumaczył, że to taki test na moją determinację poznania go - jeśli chcę go poznać to wyślę zdjęcie kutasa.

Potem prosił mnie o inne zdjęcia wysokiej rozdzielczości. Uzasadnił to tym, że chce zobaczyć czy byłbym w jego typie. Niby to ma ręce i nogi skoro obawiał się, że jestem dla niego za młody. Wyjaśniłem mu że lepiej spotkać się w realu - bo zdjęcia i tak mogą przekłamywać rzeczywisty obraz danej osoby. Na to on napisał, że boi się spotykania ze mną na siłę gdyby nie był w stanie mi odmówić przez miękkość swego serca. Ale przyznał, że chce zacząć od nowa poznawanie mnie, po tej niezręczności jaką popełnił. W sumie jednak zwlekał ze spotkaniem, więc olałem go.

I tak kolejny raz góra urodziła mysz ;-)

czwartek, 28 listopada 2013

Za młody

15 sierpnia 2013
Trafił mi się na czacie wydawałoby się idealny chłopak dla mnie. Ma 19 lat, ojciec zmarł rok temu zaś matka wygoniła go z domu gdy się dowiedziała że jest gejem. Przyjechał do Warszawy. Szuka wyłącznie dojrzałych facetów po 40. I wymieniliśmy się od razu telefonami. Zobaczył mój profil na necie i - stwierdził że jestem dla niego za młody. Po czym zamknął okno rozmowy.

Posłałem mu bardziej aktualne zdjęcie takie na którym wyglądam poważniej. Ale i tak korespondencja się urwała po kilku wiadomościach. Pogrzebałem więc nadzieję na spotkanie z nim. I zastanawiałem się dlaczego Pan Bóg ma takie osobliwe poczucie humoru. Podstawił mi tak - wydawałoby się - wspaniałego potencjalnego partnera, po czym zgasił mnie.

Ale z takimi przypadkami mam do czynienia już po raz kolejny. Zawsze coś może nie pasować. Akurat tym razem jego opinię o moim wyglądzie odbieram jako wielki komplement. Wcale ie mam zamiaru staro wyglądać, bo sam nie miałbym komfortu parząc w lustro. Ale - jak widać - dla niektórych jestem mimo wszystko za młody...

A może to taki znak żeby jednak postawić na poznanie Pawła - gdy wróci?

środa, 27 listopada 2013

Ech ten pedałek

13 sierpnia 2013
I jeszcze jedna reminiscencja z obecności Pawła u mnie. Paweł postanowił zrobić sobie aż trzy kolczyki, a raczej kolczyk w uchu i dwa piercingi - na drwi i na języku. Jego facet nie lubił chłopaków z takimi dodatkami - więc jest to też takie symboliczne przypieczętowanie odejścia od niego. A mnie kolczyk czy piercing nie przeszkadza - bo lubię pedałków, czyli gejowskich chłopaków. 

Nie można ich jednak mylić z ciotami. Można być gejowskim i rozkosznie wyzywającym, ale zachować się jak chłopak, a nie jak dziwadło. I jeśli Paweł stanie się takim pedałkiem, to będzie bardzo słodki. A Paweł chce także wrócić do stylu emo - więc będzie jeszcze fajniejszy dla mnie.

Na dziś zrobił tylko kolczyk w uchu, na więcej nie było go stać finansowo i nie było terminu na taki zabieg. Usiłuję sobie go wyobrazić jako emosia. Nie bardzo potrafię - ale niech on sam się taki zaprezentuje. I nich wraca jak najszybciej. Albo niech poznam innego chłopaka do związku, a Paweł wraca jako miły współlokator i przyjaciel od serca.

Tak czy owak - niech wraca jak najszybciej ;-)

wtorek, 26 listopada 2013

Ech ten Play

13 sierpnia 2013
Pisanie SMS-ów z Pawłem to nic dziwnego, pisaliśmy już wcześniej. Ale teraz obaj pisaliśmy je bez obaw. Bo byliśmy w jednej sieci i mieliśmy do siebie całkowicie darmową komunikację. Paweł, za moją namową, kupił starter Play. I nawet udało się znaleźć całkiem zgrabny numer. 

Przynajmniej bez obaw mogę teraz do niego pisać. W ciągu nocy wypisaliśmy całkiem sporo wiadomości - około 15 procent tego co napisaliśmy gdy miał telefon w Orange przez prawie cztery miesiące naszej znajomości. Ale nie tylko ze mną Paweł pisał. Z kolegą gejem mieszkającym w jego okolicy mógł teraz gadać bez obaw, bo tamten też ma Play. Przez niego poznał koleżankę w której znalazł pokrewną duszę - w ciągu nocy wymienili 900 SMS-ów.

A ja się cieszę, bo dzięki temu zakupowi startera Play Pawłowi zaczęła się nagle otwierać wspaniała komunikacja z ludźmi. Przynajmniej to jest coś optymistycznego. I dzięki tej komunikacji Paweł może teraz swobodnie pisać do mnie, lub opowiadać przez telefon, o swoich potrzebach, odczuciach czy pragnieniach. Mogę być przy nim, co prawda wirtualnie, ale jednak przy nim.

Bo być w rozłące można, jeśli ma się ze sobą praktyczny kontakt ;-)

poniedziałek, 25 listopada 2013

Ech te czekanie

13 sierpnia 2013
Spaliśmy razem - ale co z tego skoro tylko w jednym łóżku, a nie razem w przytuleniu. A następnego dnia Paweł spakował wszystkie swoje rzeczy ode mnie. To było bardzo przejmujące, bo teoretycznie istnieje możliwość że już nigdy do mnie nie wróci. I on sam się trochę tego obawiał. A ja bardziej niż trochę. Na szczęście intuicja nie straszyła mnie w tym względzie :-)

Pojechaliśmy na Dworzec Zachodni. W sumie spędziliśmy tam ponad godzinę czekając na jego ojca i ciocię. A kiedy już przyjechali, okazało się że wylądowali dalej - nawigacja nie znała bowiem u nich adresu dworca. Poszliśmy na piechotę - okazało się że zaparkowali aż przy Carrefour Reduta. Nie poznałem ojca Pawła, bo wyszła tylko ciocia na spotkanie. Widać ojciec pilnował samochodu zaparkowanego gdzieś dalej. Spotkanie trwało może minutę, może dwie. I Paweł z ciocią poszli do samochodu. A ja w drugą stronę. 

Przynajmniej byłem spokojny o autobus - bo jeżdżą co 15 minut i miałem czas. Doszedłem na Dworzec Zachodni - i autobus uciekł mi sprzed nosa. Była już późniejsza godzina i przestały jeździć tak regularnie jak poprzednio. Ale nie przejąłem się tym - pisaliśmy SMS-y z Pawłem. A potem wsiadłem w kolejny autobus. I wróciłem do pustego domu.

Znów pustego domu.

niedziela, 24 listopada 2013

Ech te życie

12 sierpnia 2013
Paweł wyglądał jak widmo. Jak nieprzytomny - jakby zażył całą paletę dragów. Sam nie wie jakim cudem przyjechał do mnie. Jest nieprzytomny umysłowo, w stanie stresu i załamania. Przyjechał odruchowo nawet nie wiedząc że to robi. I jest u mnie - to wielka radość. Ale jest jako wrak człowieka - to wielkie zmartwienie...

Położyłem go na łóżko i pomasowałem mu stopy, bo się biedak nachodził po mieście. To mu przyniosło ulgę. Nie moglem się powstrzymać - polizałem mu ze smakiem stopy. Są cudowne i chciałbym mu je lizać codziennie. Ale Paweł nie jest w nastroju do lizania czy przytulania. Rozstał się ze swoim facetem. Tym razem już chyba definitywnie. Kolejne kłótnie, bijatyki, kolejne sprawy wychodzą na wierzch. Ale tym razem Paweł odwiesił blokadę rodziny i gada z mamą oraz tatą przez telefon. I tata przyjedzie po niego jutro.

Zatem Paweł wrócił - ale za chwilę go nie będzie bo pojedzie do domu. Może odpocznie od tego wszystkiego. Odbierze oczekujące go od dawna nowo wyrobione dokumenty (dowód osobisty i praw jazdy). A dla mnie oznacza to kolejny czas bez pomocnika do masażu. Życie bywa zabawne - mam Pawła u siebie, ale tylko na kilkanaście godzin. 

I to Pawła niezdolnego do tego aby się nawet przytulić.

sobota, 23 listopada 2013

Ech ten Paweł

12 sierpnia 2013
Staram się związać koniec z końcem. Ale nie mogę robić masaży w pełni, bo nie mam pomocnika, którym był Paweł, przez co można robić je na cztery ręce. A w tym masażu to znacznie bardziej efektywne. Poza tym młody wiek Pawła na wielu klientów działa jak magnes. A teraz jestem sam i sam muszę klientów zdobywać. I zdobyłem klienta na dziś.

Rutynowe przygotowania do masażu, wszystko gra. Chociaż... Dzwoni telefon - Paweł! Okazuje się, że jest już w Warszawie i oczywiście w okolicy swego partnera. Znów od niego odchodzi, jedzie z ego bratem na Dworzec Wschodni i prosi abym od razu tam przyjechał go odebrać. Akurat kiedy mam klienta! Więc powiedziałem mu, że przyjadę jak tylko skończę masaż. Poczekałem więc na klienta - tak pięknego chłopaka jeszcze nie masowałem. Prawdziwe ciacho - na szczęście i wobec kogoś takiego umiem zachować zawodowy spokój :-)

W trakcie masażu dzwonek domofonu odezwał się na krótko - Paweł otwierał drzwi od klatki kodem. Miał klucz od mieszkania, ale widocznie nie na wierzchu, bo zadzwonił dzwonkiem. Przeprosiłem klienta i poszedłem otworzyć drzwi. Zaraz potem wróciłem do masażu. Pomasowałem 5 minut dłużej jako rekompensatę za odgłosy młotka za ścianą. Ale zainkasowałem mniej niż planowałem - klient miał kwotowo albo za duży banknot albo nieco za mały. Nie miałem jak wydać reszty z dużego więc wziąłem ten mały - a nie pomyślałem aby odprowadzając klienta poprosić go o rozmienienie kasy w sklepie.

Paweł zamieszał mi w głowie swoim niespodziewanym przybyciem - i tak 10 złotych stracone ;-)

piątek, 22 listopada 2013

Zmiany na Fejsie

Zmiany na Fejsie. Dotychczasowy profil osobisty, przekształcony potem w fanpage, pod nazwą Maciej Gejowski, przestaje być aktualizowany. Zamiast tego założyłem od nowa ponownie profil osobisty Maciej Gejowski - pod adresem facebook.com/maciej.gejowski.

A osobno utworzyłem fanpage bloga pod jego własnym tytułem - PraGEJenie miłości - pod adresem facebook.com/pragejenie.milosci.

A zatem zapraszam do lajkowania czy dodawania do znajomych - każdemu według potrzeb ;-)

Ech te maszynki

sierpień 2013
Z tymi maszynkami Remingtona wynikły pewne zabawne problemy. Kupiłem maszynki tej firmy dlatego, że miałem już suszarkę i chciałem mieć firmowe do kompletu. Miał to być prosty zakup, ale wyszło zupełnie inaczej. I dostałem komplet jakiego się jednak kompletnie nie spodziewałem :-)

Najpierw zamówiłem tańszą maszynkę do strzyżenia i potem najlepszą golarkę. Tej pierwszej bardzo pilnie potrzebowałem aby się ostrzyc, bo jeden z poprzednich współlokatorów zechciał mi ukraść maszynkę do strzyżenia Philipsa. I to kompleksowo mi ukradł - z zasilaczem i nasadkami, a jedynie zostawił plastikowe etui transportowe. Tej drugiej mniej potrzebowałem, bo miałem golarkę Philipsa, ale ona się już powoli robiła rozklekotana, bo miała już 13 lat.

Potem okazało się, że jest lepsza (i droższa) wersja maszynki do strzyżenia, i ta sam golarka w znacznie tańszej cenie. Więc odwołałem obie aukcje. Następnego dnia potwierdzili odwołanie golarki, więc nie czekając na odwołanie maszynki do strzyżenia zamówiłem drugi komplet - tańszą golarkę i lepszą maszynkę do strzyżenia. Po czym tego samego dnia przyszła ta już kupiona maszynka do strzyżenia. Nie mogli jej odwołać, bo już ja wysłali. No to odwołałem tę droższą maszynkę do strzyżenia.

Ale ją też przysłali. I tak zostałem z golarką i dwiema maszynkami do strzyżenia. A tańszą zdążyłem już raz użyć. Tej lepszej nie rozpakowałem. Może ją sprzedam, a może poczeka na jakiegoś zamiłowanego do fryzjerstwa chłopaka, który potrafi z nią dokonać cudów. Mnie do strzyżenia starczy ta tańsza - żadne to strzyżenie, o prostu skracam wszystkie włosy do tej samej długości. 

W sumie tylko zamroziłem kasę, którą wydałem na tę dodatkową maszynkę do strzyżenia :-)

czwartek, 21 listopada 2013

Koniec aparatu

początek sierpnia 2013
Gdy sprzedałem poprzednią lustrzankę, kupiłem Samsunga Galaxy Duos, na dwie karty SIM. Dlatego aby mieć całą komunikację biznesową (na dwie karty SIM) w jednym telefonie. I dlatego aby korzystać z mobilnych aplikacji portali gejowskich gdybyśmy poszli do kubu - może dzięki temu trafi się jakiś klient. I po to aby zmieścić w telefonie tysiące SMS-ów bez problemu i długą historie komunikacji z wieloma numerami. A wreszcie po to aby coś z tej kasy za aparat zostało mi na pamiątkę na co najmniej kilka lat.

Gdy myślałem o sprzedaży ostatniej lustrzanki, pomyślałem też o kupieniu lepszego Samsunga do flagowego telefonu. Też na pamiątkę. Ale sprzedałem aparat za zbyt małą kasę aby to ryzykować. I w sumie kupiłem tych pamiątek kilka, ale tańszych. Najpierw stół do masażu - inwestycja biznesowa, ale też materialna pamiątka. Potem baterię do Nokii N900 - zostaje flagowym aparatem, zresztą i tak prawie z niego nie korzystam. Kupowanie jakiegoś dobrego Samsunga na jej miejsce byłoby teraz marnotrawstwem.

Dalej kupiłem dwie ale solidne niemieckie łyżki do butów - mogą służyć wiele lat. A z moich jedna pękła a druga jest uszkodzona. Potem kupiłem dwie pary słuchawek firmy Cresyn - pałąkowe do komputera i douszne na rower. Niby i tu i tam jakieś mam - ale słabe, więc te się przydadzą. I na końcu kupiłem dwie maszynki Remingtona - do strzyżenia włosów i golenia. Ta pierwsza była koniecznością, nie miałem żadnej, a trzeba się było strzyc. Druga też się przyda, bo moja obecna golarka jest coraz bardziej rozklekotana.

Z Remingtonami był zabawny problem - poprosiłem o anulowanie obu akcji i zwrot kasy za potrąceniem kosztów. Znalazłem bowiem znacznie tańszą golarkę, a maszynkę do strzyżenia w znacznie lepszej wersji. W sumie taniej niż poprzednio zamówione. Ale też będą długo służyć. Pomijam już fakt, że kupiłem je dlatego, że miałem już suszarkę tej firmy. Zakup do kompletu - typowe dla mnie i nie pierwszy raz zastosowane ;-)

I tak po ostatnim aparacie mam całą gamę pamiątek...

środa, 20 listopada 2013

Koniec lekarstwa

początek sierpnia 2013
Miałem już zapłacone wszystkie należności i zamówione inwestycje. I nagle spadła na mnie wiadomość od jednego znajomego, który raz odwiedził nas, gdy byłem z poprzednim Pawłem. To partner tego faceta, do którego Paweł przychodził i który mnie wkurzył. Generalnie miał opinię puszczalskiego i pijaka. A tu się dowiaduję - że po prostu umarł. A miał ksywkę od pewnego leku, więc stąd taki tytuł tego posta.

Szok. Młodszy ode mnie o dziesięć lat i już nie żyje? W dodatku lekarz, partner też lekarz. Więc o zdrowiem mógłby po lekarsku dbać. Dałem znać Pawłowi i innemu koledze o tym. A potem się dowiedziałem, że umarł w nocy na zawał. Cóż, serce nie sługa. I nawet tak się to przejawia. Co jak co - ale szkoda człowieka mimo wszystko.

Przy okazji popisałem na Fejsie z Pawłem - tym poprzednim chłopakiem, nie tym obecnym współlokatorem. Już wiedział od tej samej osoby o wszystkim. Nie zapytał mnie nawet o to co u mnie. Kompletna obojętność w najgorszym stylu. Przypieczętowanie faktu, że od dawna nie jesteśmy ze sobą. Przynajmniej to się ostatecznie potwierdziło - ale i tak od dawna o tym wiedziałem.

Umarł ten facet i umarła moja znajomość z tamtym Pawłem - ale nie na zawał, po prostu "śmiercią naturalną"...

wtorek, 19 listopada 2013

Przedsmak słodkiej zemsty

sierpień 2013
Pod koniec lipca już nic nie załatwiłem. Miałem na głowie także komorników, ale z nimi ułożyłem się inaczej - zapłaciłem część kwoty w lipcu aby bank miał dowód dobrej woli. A potem w ciągu tygodnia obiecałem zapłacić resztę oraz za kolejny miesiąc. Miałem chętnego kupca na sprzęt za dobrą cenę, oferującego w rozliczeniu innego Nikona - ale on też był na urlopie. 

Tylko co powiem właścicielowi mieszkania który mnie wyraźnie prosił o przyrzeczenie płacenia w terminie należności. No to zacząłem pisać do różnych komisów w sprawie sprzedania mojej lustrzanki. Wreszcie odpisał jeden gość. Zaproponował cenę taką jak komis w mailowej wycenie. Wynegocjowałem nieco wyższą ale tylko dlatego że dołożyłem, osobno wystawione, karty pamięci. Czyli 70% tego co proponował mi ktoś dwa tygodnie temu.

Przyjechałem do centrum sprzedać aparat i - trafiłem na dupka, którego nie lubię. Targuje się i zaniża ceny, sprzedałem mu już jedną lustrzankę i obiektyw. Nie było wyjścia, trzeba było mu sprzedać. Ale poczułem się upokorzony, że sprzedałem temu "Żydowi". Ale miałem zamiar opchnąć mu także, na złość, za normalną cenę uszkodzony obiektyw. Facet mnie od razu poznał na ulicy, widać mnie pamiętał po sprzedaży obiektywu miesiąc temu. 

I tu jest wreszcie dobry znak od Pana Boga - nie mogę mu tego obiektywu sprzedać osobiście, musi ktoś za mnie go oddać aby facet mnie nie skojarzył. Założę inne konto aukcyjne i kupię tymczasową kartę SIM - aby potem nie miał mnie jak ścigać. Ale nie sądzę aby się zorientował w niesprawności obiektywu, bo trudno ją wykryć. A kiedy by ktoś wykrył, to obiektyw zapewne będzie już w Anglii - bo jak z tym facetem pogadałem to się wydało że sprzedaje sprzęt do Anglii właśnie.

Zatem postanowiłem, że zrobię jemu moją małą słodką zemstę ;-)

poniedziałek, 18 listopada 2013

Humor Pana Boga

lipiec/sierpień 2013
Kiedy w moim życiu dzieje się coś dokuczliwego to lubię sobie powtarzać, że Pan Bóg ma osobliwe poczucie humoru. I przyjmuje to co mi zsyła z pokorą. Ale ostatnio miałem pod rząd kilka próbek tego poczucia humoru - do tego stopnia, że postanowiłem to opisać na blogu.

Sprawa zaczęła się od kombinowania kasy na opłaty. Wyczekiwałem aż zadzwoni telefon aukcyjny - może to dobra oferta na sprzedaż lustrzanki? Dzwoni telefon - odbieram. facet po ładowarkę od Nokii - moja najtańsza aukcja. następnego dnia znów dzwoni - tym razem poszła moja ostatnia wystawiona na sprzedaż Nokia. Dziesięć razy wyższa cena niż poprzedniej aukcji, ale i tak to tylko jedna dziesiąta czynszu.

Ostatni dzień na zapłatę czynszu w terminie. Pojechałem z aparatem do komisu. Zamknięty! Na szczęście poczekałem, może to chwilowa nieobecność. Faktycznie. Podszedł inny facet pod komis, czeka. Przyszedł pracownik, weszli, ja poczekałem dalej na zewnątrz aby nie rozliczać się przy tamtym kliencie. Ale gdy podjechał rowerem kolejny chłopak i ja wszedłem. Okazało się że ten pierwszy przyszedł na pogaduszki! Kolejny dowód na poczucie humoru Pana Boga. Niestety, mnie nie obsłużono - taki sprzęt wymaga decyzji właściciela a ten będzie za 5 dni... Nic dodać, nic ująć...

Czas mija a ja nie mam na czynsz.

niedziela, 17 listopada 2013

Wieści z daleka

koniec lipca, początek sierpnia 2013
Z Pawłem kontakt mam utrudniony bo nie zawsze odbiera fona - nie może pisać SMS bo nie ma  nic na koncie. Najprościej jeśli wchodzi gdzieś na wi-fi - to wtedy pisze do mnie z Gadu-Gadu. I z tych strzępków komunikacji układam sobie obraz jego sytuacji. A jest bardzo niewesoły.

Trafił w rodzinne strony na Dolny Śląsk. Z jego facetem były takie awantury i wychodziły na jaw takie łajdactwa, że podobno rodzice przyjechali zabrać Pawła siłą. Uciekł im i poniewiera się gdzieś bez kasy próbując wrócić do Warszawy. Kiedy więc nie mogę z nim mieć kontaktu to wiem, że po prostu nie mam możliwości ze mną się skontaktować. 

Ale najbardziej martwi mnie to, że nie odbiera telefonu. Wątpię czy mu się rozładował, choć też jest taka możliwość - ale dostaję raporty o doręczeniu SMS do niego i telefon dzwoni. Bardziej obstawiam że rodzice go jednak ujęli i telefon ma areszt. A ja wkurzam się że przez tego capa z którym pomieszkiwał Paweł jest teraz daleko i nasza wspólna praca bardzo na tym cierpi.

Niby mam kasę na 2 miesiące ale muszę już teraz myśleć o rozkręcaniu pracy, aby potem nie zostać z ręką w nocniku - o ile nocnika wcześniej nie sprzedam ;-)

sobota, 16 listopada 2013

Wieści z zaplecza

lipiec 2013
A na zapleczu nie najlepiej - przez zaplecze rozumiem wszystkie moje sprawy egzystencjalne, a szczególnie zabezpieczenie płatności czynszu i innych opłat. Nieobecność Pawła sprawiła że straciłem kilkaset złotych potencjalnego wpływu i teraz się ta niewykorzystana okazja mści. Klientów jak na lekarstwo - na złość, może przez to zapeszenie przez nieobecność Pawła.

Obniżyłem cenę za masaż jednoosobowy aby być konkurencyjnym rynkowo. Dwuosobowy zostawiłem na poprzednim poziomie, bo tu nie ma wielkiej konkurencji. Zmieniłem anonse masażowe. I efekt jest - ma kilku klientów i trochę kasy wpadło. Ale i tak za mało aby uskładać na opłaty. Trzeba sprzedać znów coś. A jedyne co zostało to ostatni, najlepszy aparat.

Proponowano mi za niego ładną cenę ale głupi odmówiłem bo myślałem że sprzedam drożej. A teraz musiałem go szybko sprzedać za 70% tamtej ceny. Szkoda, ale nie było wyjścia. Mam kasę na inwestycje (m. in w profesjonalny stół do masażu) i na 2 miesiące opłat. Ale nadal nie ma Pawła i nie mam z kim robić dwuosobowego masażu, najbardziej opłacalnego.

Oby Paweł szybko się zjawił...

piątek, 15 listopada 2013

Wieści z frontu

lipiec 2013
A z "frontu" mieszkania Pawła z jego facetem wieści są czasem zatrważające. Z jednej strony ogrania mnie przerażenie i niesmak gdy dowiaduję się o kolejnych łajdactwach które wychodzą na światło dzienne i kolejnych kłótniach. Żal mi Pawła gdy się z tym facetem użera, a czasem dochodzi do rękoczynów - ostatnio w bijatyce wybił mu zęba.

Podziwiam miłość Pawła do tego - jak się wydaje - potwora. Tylko wielka miłość potrafi wszystko tak cierpliwie i wiernie znosić. Szkoda tylko, że to miłość ulokowana w - jak wszystko na to zdaje się wskazywać - niewłaściwej osobie. Ale nawet gdyby Paweł ulokował ją we mnie, to i tak nie będzie dobrze przez długi czas. Bo jeśli mu wierzyć, on jest bardzo chory i jego lata życia są policzone, i to niewielką liczbą.

Nie wiem nadal jakim znakiem dla mnie ma być poznanie Pawła. Nie potrafię tego dodać i wstawić do mojej własnej życiowej układanki. A przede wszystkim nie mam pojęcia - w krótszej perspektywie - kiedy Paweł znów będzie u mnie i będzie można razem pracować.

A praca i stanięcie finansowo na nogi są teraz najważniejsze.

czwartek, 14 listopada 2013

Bolesna strata

lipiec 2013
Paweł pojechał znów do swego faceta i zaczął przemieszkiwać - czyli niejako zamieszkał - u niego. Niejako, bo nie wyprowadził się ode mnie ostatecznie choć spakował walizkę. A sprawy u niego się układają falowo - raz z tym jego facetem jest lepiej, a raz gorzej. Przy czym tych "razów" gorzej zaczyna być więcej. A ja ponoszę straty, z innego powodu.

Dla mnie to była dość bolesna strata, kilkaset złotych. Tyle bowiem straciłem na masażach, które klienci chcieli mieć zrobione w wariancie dwuosobowym w czasie gdy nie miałem z Pawłem kontaktu i nie odpowiadał on na moje SMS-y. A taka strata to jedna trzecia czynszu. Można było te pieniądze zarobić. Nie mam nic przeciw mieszkaniu Pawła u jego faceta - ale wtedy gdy wiem na czym stoję. Bo wtedy mogę wszystko planować.

Niestety, w życiu nie wszystko układa się tak jak byśmy tego chcieli. Już mam współpracownika do pracy - ale niestety gdy naprawdę trzeba go przy mnie, to go nie ma. Niby coraz mniej brakuje do tej układanki, ale brakuje i trzeba będzie znów coś sprzedać aby zapłacić kolejny czynsz.

Tyle, że niedługo nie będzie już czego sprzedawać.

środa, 13 listopada 2013

Samsung Duos

czerwiec 2013
Czasem przywiązuję do pewnych rzeczy znaczenie symboliczne, dla innych niezrozumiałe. I tak się złożyło że na początku czerwca musiałem sprzedać moją przedostatnią lustrzankę aby mieć kasę na przeżycie - czyli na płacenie czynszu i innych opłat. Paweł przemieszkiwał w tym czasie u swojego faceta i smutno było mieszkać samemu. A ponieważ jego pobyt się przedłużał, postanowiłem sobie umilić moją samotność.

Zdecydowałem się na kupno dwusimowego Samsunga Galaxy Duos, do obsługi dwóch kart biznesowych jakich ozywałem. Jedna karta była do moich konsultacji a druga do masaży. Dzięki temu zwalniały się dwie małe Nokie, które można było sprzedać na aukcjach. A docelowo oznaczało to zwrot w moim życiu telefonicznym, bo po kilkunastu latach używania Nokii (od 1996 roku) wybrałem Samsunga i system Android.

Kierowałem się także wygodą i pragmatyką. Bo dzięki nowemu telefonowi mogę bez ograniczeń trzymać SMS i log kontaktów z potencjalnymi klientami, aby nawet po roku się orientować że już z nimi kiedyś pisałem. Będę mógł także korzystać z mobilnych aplikacji na Fellow, Kumpello czy Planetromeo. Być może przyniesie to potencjalnego klienta, gdyby podczas pobytu w jakimś klubie ktoś nas namierzył przez mobilną aplikację i skontaktował się z nami... Uśmiałbym się gdyby z tak zdobytych klientów telefon się zwrócił.

Ale jest jeszcze jeden, dla mnie ważny powód osobisty. ten aparat telefoniczny będzie materialną pamiątką po mojej sprzedanej lustrzance. Takim symbolicznym pokazaniem, że nie wszystko co ze sprzedaży tej lustrzanki uzyskałem, pójdzie na ulotne opłaty.

I oby to była ostatnia okazja do takiego upamiętniania sprzedaży tego, czego nie chciałem - ale musiałem - sprzedawać.

wtorek, 12 listopada 2013

Załamanie

6 lipca 2013
Dwa dni temu Paweł zrobił sobie ze swoim facetem piękną ceremonię. A dziś miał z nim tak koszmarną rozmowę, jak nigdy dotąd odkąd u mnie mieszka. Był po niej tak roztrzęsiony że cały dygotał i nie mógł złapać oddechu. A Orange nalicza kolejne godziny rozmawiania do rachunku jego i jego faceta. Ale nie są to godziny miłych rozmów prowadzonych przez szczęśliwie zakochanych.

Tym razem facet Pawła zwyzywał go jak nigdy dotąd. Z tego co zrozumiałem ma już dość miłości Pawła i nienawidzi go, grozi mu że mu zrobi krzywdę itp. Kompletny zwrot o 180 stopni. Typowe wahnie i negatywne fazy jakich było pełno w ich komunikacji - od uniesienia do piekła. Ale mnie bardziej interesuje czy amplitudy tych wahań nie zwiększają się - prowadząc w końcu do nieuniknionej katastrofy.

Oczywiście staje mi przed oczami rola tego z Góry - czy on nadal pracowicie działa na rzecz rozspawania Pawła z jego facetem? Ale po co? Dla mnie? I tak ta miłość odcisnęła na Pawle swoje szaleńcze piętno i już nigdy nie będzie takim człowiekiem jakiego można by się spodziewać po jego charakterze. Chyba nie jest dla mnie przeznaczony. A może po prostu to jest naturalna perystaltyka ich miłości, którą ja obserwuję jedynie?

Jedno jest pewne - ich związek jest jak znakomity film, w którym nigdy nie wiesz jakie będzie zakończenie.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Ceremonia

4 lipca 2013
Paweł pojechał zobaczyć się ze swoim facetem. I zdaje się postanowili sobie złożyć przysięgę wierności. Dopytywał się mnie, jak to najlepiej zrobić. Doradziłem jakieś miejsce, które będzie dla nic i tylko dla nich - aby zapadło im w serce. Sam obmyśli jakąś formułę. Piękne to i smutne - bo wiem, że ze mną już nie będzie w związku, skoro wiąże się, nawet tak symbolicznie, z tym facetem...

Ale jakaś jego rola w moim życiu zapewne jest przewidziana z Góry. Nie mogę tylko jeszcze rozgryźć jaka to rola. Wygląda jednak na to, że z jego facetem wszystko się układa coraz lepiej. Może to i dobrze, bo nie będzie tych huśtawek nastrojów i wahań od uniesienia do gniewu. I tych obaw, że Paweł targnie się na swoje życie z tej szalonej miłości...

A ja w tym czasie przeżyłem gorzkie rozczarowanie - poznałem chłopaka, na znajomość z którym liczyłem. Ale nie było już ponownego kontaktu. Zostałem boleśnie wystawiony. Nie pierwszy i obawiam się nie ostatni raz. I trzeba się podnieść z tej taktycznej klęski aby iść dalej.

Przynajmniej Pawłowi się zaczęło układać ;-)

niedziela, 10 listopada 2013

Ananasowe urodziny

lipiec 2013
Gdzieś w lipcu są moje urodziny. I tego dnia liczyłem na jakiś prezent dla mnie od Losu, czy jak kto woli od Pana Boga. Może poznanie jakiegoś chłopaka? W sumie prezent dostałem dość nieoczekiwany - na początku posiłek w McDonaldzie, a potem...

Dzień przed urodzinami umówiliśmy się z zagranicznym klientem na masaż w jednym z lepszych warszawskich hoteli. Masaż zaczynał się o 23, trwał półtorej godziny, więc w czasie masażu zaczynał się dzień moich urodzin i Paweł złożył mi życzenia w czasie masowania. Miło że pamiętał. Zarobiliśmy sporo w porównaniu do innych masaży - bo znacznie dłuższy czas i dodatkowa opłata za dojazd. Poszliśmy więc do McDonalda na zestaw. To była taka nocna urodzinowa kolacja.

Potem zaszliśmy do Tesco, kupiliśmy wódkę ananasową i poszliśmy napić się w domu. A potem poszedłem spać do sypialni. Paweł spał normalnie w drugim pokoju. Powiedziałem sobie, że jeśli przyjedzie do mnie, to będzie bardzo dobra wróżba. I przyszedł! Miał dla mnie piękny prezent - przyszedł się przytulić i dać mi ciepło w tym dniu. Ale niestety prezent nie wypalił - wódka, nudności i wizyta w toalecie. A potem ze zrozumiałych względów poszedł spać sam... I tak zabawnie się odbyły moje urodziny - zaczęły zawodowym sukcesem a skończyły prezentem z dobrego serca, który pokrzyżowała wódka.

Wiemy już na pewno, że takiej wódki ananasowej już nigdy nie kupimy - niezły z niej był ananas ;-)

sobota, 9 listopada 2013

Kapsel skomentował

Nie ma to jak połączenie poznawania ludzi do związku z aplikacją Tymbarku na Androida - pokazującą kapsle dnia. Otóż pewnego dnia napisałem do pewnego chłopaka szukającego związku na Gejowie i on odezwał się do mnie. Pogadaliśmy przez fona, wydawał się idealny. Ale następnego dnia się już nie odezwał. I kiedy do niego zadzwoniłem udał ze mnie nie poznaje. Ale kiedy zestawiłem kapsle Tymbarku na dni poznawania go - uśmiałem się...

Trzy kapsle stworzyły wprost fenomenalną historię. Zobaczmy sami:
  • Zrób pierwszy krok - tego dnia gdy napisałem do niego odpowiedź na jego anons i skontaktowałem się z nim,
  • Ktoś cię kocha! - gdy liczyłem na to, że nam się uda coś zbudować i że tego dnia się spotkamy, podczas gdy tego dnia on uciekł od rozmowy i spotkania ze mną,
  • Słyszałem, że kapsel uciekł - kapsel na kolejny dzień, kiedy już było wszystko jasne.
 Nic dodać nic ująć z tego podsumowania. Czasem naprawdę splot przypadków prowadzi do fenomenalnie zabawnych podsumowań ;-)

piątek, 8 listopada 2013

Ogolony pomocnik

Czasem poważne rozmowy biznesowe na czacie mogą przyprawić o atak śmiechu. Rozmawiałem z jakimś anem o nicku wskazującym na to, że jest żonaty, w sprawie masażu. Zapytał mnie o wiek, więc napisałem ile mam lat i dodałem że mój pomocnik 19. A na to pan odpisał, że jego pomocnik też 19 i do tego jest ogolony...

Zabawne, że ludzie mają takie skojarzenia. Ale zastanowiłem się co było pierwsze - skojarzenie słowa pomocnik z penisem, czy skojarzenie 19 z długością penisa. Obstawiam zdecydowanie ten drugi wariant - skoro facet sam ma penisa 19 cm, to ta liczba wryła mu się w pamięć niczym kornik. I widocznie reaguję na nią po prostu odruchowo :-)

Jak do tej pory nikt tak tego nie rozgryzł. Owszem, gdy podawałem opis swój i pomocnika, ciurkiem, to 19 (będąca wiekiem pomocnika) czasem była odbierana jako mój "czwarty wymiar" (poza wiekiem wzrostem i wagą). Ale tak zabawnego odruchowego skojarzenia jeszcze nie miałem. 

W sumie facet ma rację - penis to jedynie pomocnik, no najseksowniejszym organem u faceta jest zdecydowanie mózg ;-)

czwartek, 7 listopada 2013

Ostra miłość

29 czerwca 2013
I Paweł ma zepsute imieniny. Jego facet się nie odzywa i nie wiadomo czy go przypadkiem nie zdradza. Ja poszedłem do sklepu po zakupy. A potem wróciłem, siadłem do komputera ale zmuliło mnie strasznie więc się położyłem na godzinną drzemkę. W sumie nie spałem ale leżałem. I potem Paweł przyszedł mi coś pokazać.

A miał krew na ręce. Pociął się. Nie tylko robił kreski, ale wyciął też sobie serduszko z anielską aureolą na górze i diabelskim ogonkiem ze strzałki na dole. Wyciął też sobie litery imion swego i jego faceta. Tak wygląda miłość, która teoretycznie zwycięża wszystko - ale tak samo może wyglądać rozpacz która wszystko pogrąża. A Pawła pogrąża rozpacz powodowana przez niezaspokojenie jego miłości. Coraz bardziej jestem przekonany, że źle ulokowanej miłości.

A potem wreszcie zadzwonił do niego jego facet. I Paweł z płaczem zaczął go zapewniać o miłości i zapraszać za to ze się pociął. Jego głos był po prostu jedynym wielkim płaczliwym skomleniem, w którym czuło się rzekę uczuć i potok rozpaczy. Mnie się serce krajało z tego powodu - ale ciekawe jak zareaguje jego facet. Może uważa że to tylko młodzieńcze przechwałki. Może ma fazę na znudzenie Pawłem. Boję się, że traktuje go jako zabawkę.

Potem się okazało że jego facetowi przeszła faza i traktuje Pawła normalnie - ale Paweł już był pocięty i przecierpiał tyle, nie mówiąc o tym, że zepsuł sobie imieniny, na które się tak bardzo cieszył. Niby się trochę uspokoiło - ale na jak długo?

 A ja wciąż sobie powtarzałem że Paweł nie zasługuje na taki los..,

środa, 6 listopada 2013

Podwójne imieniny

29 czerwca 2013
Dziś podwójne imieniny Pawła - a raczej Pawła Piotra. Już wczoraj cieszył się na to, że spotka się dziś ze swoim facetem, pójdą na koc do lasu, będą się rozkoszowali słońcem i sobą. Piękne spędzenie czasu,  w cieple i radości. Niestety, Paweł zaczął swoje podwójne imieniny w taki sposób, w jaki nikt by swoich imienin nie chciał zaczynać.

Mieliśmy na rano klienta na masaż, potem Paweł miał jechać do faceta. I rano Paweł zaczął rozmowę telefoniczną z miłością swojego życia aby się dowiedzieć - że ten nie chce się z nim widzieć w jego imieniny! Paweł zamknął się w łazience, gadał i szlochał do słuchawki. Ja sam obsłużyłem klienta. Minęło półtorej godziny, dwie godziny - a on ciągle gada z nim i szlocha. Potem przestał gadać ale załamał się, gdy jego facet mu napisał SMS z sugestią aby Paweł wracał do swoich rodziców - którzy tak go skrzywdzili. I z sugestią że może nie powinni być razem. Tak pisać w taki dzień!!! I kolejne godziny płakania w słuchawkę.

Można mieć złe dni, źle się czuć - jak podobno facet Pawła się tłumaczył - ale w ten dzień powinno się choć poświęcić mu pół godziny. A Paweł rozmawia ciężko dysząc, głos mu się łamie, jest w najwyższej rozpaczy. Ledwo mówi - aż żal słyszeć strzępy słów zza ściany. A raczej strzępy tej rozpaczliwej intonacji. Dlaczego zasłużył sobie na faceta dzięki któremu pół dnia swoich imienin po prostu szlocha?

I dlaczego nie może przyjść i przytulić się do mnie? Taka jest potęga jego miłości - zakochał się tak mocno, że w tej miłości się zaklinował. I cierpiąc kocha dalej. Pytanie do kiedy - do swego końca? Bo przy takich stresach i w jego stanie zdrowia koniec może być szybki. A ja smucę się tym, że moja druga połówka jest tak poniewierana. I nie może - jak na razie - być ze mną.

Panie Boże zrób coś proszę - on nie zasługuje na taki okrutny los...

wtorek, 5 listopada 2013

Dywersja

28 czerwca 2013
Paweł miał dziś nieprzyjemną rozmowę ze swoim facetem - aż się bałem że rozniesie pokój w którym gadał. Poszło o to, że jego facet żalił się na niego swojemu fagasowi, z którym kiedyś Pawła zdradził. Ten fagas działa na Pawła jak czerwona płachta na byka - i trudno się temu dziwić. I afera gotowa - dużego kalibru.

Okazało się jednak, że wyjaśnili sprawę - trwało to ze 2 godziny rozmowy telefonicznej. Orange skorzysta na ich związku na pewno. Paweł nieco ochłonął bo zorientował się, że rzekome SMS-y od jego partnera, jakie ten fagas Pawłowi jako dowód przesłał, były przez tego fagasa spreparowane. Facet Pawła nie używał bowiem niektórych słów jakie w tych wiadomościach się znalazły. Więc dopisał je ten fagas, Zatem wyjaśnili tę manipulację, ale rwało do sporo czasu i zjadło masę nerwów.

Niby wszystko już dobrze, ale pozostała obawa ile jeszcze takich belek będzie wyskakiwało pod nogi Pawłowi na tej drodze do bycia z jego facetem. I czy nie będzie tak, że o te belki coraz częściej będzie się potykać. A ja ciągle się zastanawiam czy to nie są planowe działania Kogoś na Górze, który jednak konsekwentnie podmywa fundamenty tego związku Pawła - być może p to aby go zwrócić ku mnie.

A ze mną na pewno takich jazdy by Paweł nie miał...

poniedziałek, 4 listopada 2013

Mogiła z masażem

A to przykład innej, tym razem zabawnej mogiły, skoro w konwencji mogił pozostajemy. Rozmawiam z potencjalnym klientem na masaż i piszę mu o tym jak wygląda masaż. Ale oczywiście klient koniecznie chce zobaczyć jak wyglądam ja. No wiadomo, ważniejszy wygląd masażysty niż sam masaż. Niektórzy mają takie podejście. Więc podałem mu link do profilu. I oto jaki był wynik rozmowy...

Tym razem facet był szczery - naoglądał się pornosów w których masaże to tylko przykrywka dla seksu. Robię je oczywiście napakowani kolesie, którzy miętową ciała innych kolesi w klasycznym masażu - to praca faktycznie wpływająca na muskuły. Tyle że mój masaż nie jest siłowy i nie ćwiczę w nim mięśni ale delikatność. No ale nie każdy potrzebuje delikatnego masażu ;-)

Mimo wszystko - szacun dla tego pana za uczciwość brak krętaczenia, to rzadka cecha :-)

niedziela, 3 listopada 2013

Mogiła 2,5

24/25 czerwca 2013
W sumie ta afera z subskrypcją wyszła nawet na dobre, bo poczytałem w necie o tych usługach i zablokowałem wszystkie prenumeraty na moich numerach a także niechciane SMS reklamowe.na przyszłość będzie więc brak zagrożenia takimi fejkami. Więc postanowiłem posiedzieć przy kompie asystując przy konwersji filmów na MP4. Mimo, że mnie muliło - postanowiłem wytrwać, w ramach kary samoistnie przyjętej za przykrość jaką uczyniłem Pawłowi.

Wreszcie jeden film się skonwertował. Zapuściłem go - i groza. Nie ten format obrazu, złe proporcje ekranu. Kompletna kicha. Dwie godziny czekania na darmo. Przyjąłem to z pokorą jako karę od Boga za moje zachowanie. Zamknąłem komputer i poszedłem spać. A rano wstałem aby ściągnąć inny program do konwersji. I znów dostałem dwa kopniaki - komputer ie chciał wystartować a potem nie działała klawiatura przez USB. Musiałem zrestartować hub USB.

Zasiadłem do komputera spokojny i wyciszony. Zasłużyłem na karę i ją otrzymałem. Może moja pokora sprawi, że potem dana mi będzie szansa otrzymania nagrody. Nie chodzi o jakąś nagrodę w stylu błyskotek. Ale o coś pozytywnego w życiu - pomoc w rozwiązaniu problemów finansowych (przez to aby zjawili się klienci i sprzedały się przedmioty które wystawiam na aukcjach). A może jeszcze piękniejsza nagroda w postaci poznania chłopaka do związku? Ale najpierw musi być pokuta i pokora - aby potem korzystać z nagrody. 

I niech tak będzie - wtedy nagroda będzie o wiele lepiej smakować ;-)

sobota, 2 listopada 2013

Mogiła 2

24 czerwca 2013
I tego samego dnia doczekaliśmy się remake Mogiły. Więc mamy Mogiłę 2. Na szczęście nie jest lepsza od pierwowzoru, bo reżyserowałem ją osobiście. A przecież w tym przypadku ścigamy się w negatywnych sprawach. Zatem im lepszy "film" tym gorzej w życiu - i na odwrót.

Tym razem Paweł aby coś sprawdzić w sieci podał mój telefon abym otrzymał kod dla tej usługi - ale to wiązało się z subskrypcją, która miała być FREE. Ale w wiadomości która przyszła zaznaczono że otrzymuje się 2 SMS tygodniowo płatne po ponad 4 złote. To w końcu płatne czy bezpłatne? Przyszła jakaś wiadomość potem, ale z konta mi nie wybrało. Postanowiłem jednak zatrzymać subskrypcję i wysłałem stopujący SMS - wtedy zjadło te niecałe 5 złotych z konta.

Wkurzyłem się i nakrzyczałem na Pawła włącznie z tym aby się zbierał z domu. Oczywiście nie doszło do tego, ale widziałem jak go uraziłem. Sam też się fatalnie poczułem. Zapowiedziałem Pawłowi, że mi jest winny 5 złotych - oddał je rzucając na biuro w skrywanym gniewie. Mnie się zrobiło bardzo przykro że go uraziłem, szczególnie, że Paweł mi zwrócił uwagę że dla 5 złotych chciałem go wyrzucać z mieszkania. Obaj zasiedliśmy do komputerów a ja doglądałem na swoim konwersję filmów na MP4, bo chciałem mieć swoje ulubione filmy do oglądania na komórce.

Ale zapowiadała się smutna noc :-(

piątek, 1 listopada 2013

Mogiła

24 czerwca 2013
Temat w sam raz na pierwszy listopada - ale mogiła oczywiście  w przenośni. Paweł wstał rano w dobrym humorze. I ten dobry humor trwał niedługo - bo potem zadzwonił telefon od jego faceta. Ostatnio wyjaśnili sobie wszystkie swoje nieporozumienia i pogodzili się, więc można było oczekiwać miłej rozmowy. A wybuchła kłótnia.

Okazało się, że faceta wyjawił rodzinie Pawła to, że spotkają się i że Paweł jest w warszawie. Oficjalnie rozeszli się i nie widział gdzie jest Paweł. A teraz rodzina będzie Pawła szukać w stolicy. I będą niepokoili jego faceta. Kto wie czy nie naślą na niego policji. Znów będzie afera na cały blok. A Paweł nie rozmawia ze swoją rodziną więc to ich dodatkowo rozjusza. Słowem - wpuścił Pawła w niezły kanał, w mogiłę.

Sprawa przykra ale pytanie co skłoniło faceta Pawła do takiej nieostrożności - w końcu ustalili między sobą wersję wydarzeń dla Pawła rodziny. Czyżby Pawła rodzina aż tak go zastraszyła, że stracił głowę? A może po prostu to jakiś plan od Tego na Górze, które ma jakieś inne koncepcje w kwestii relacji Pawła? Zadziwiające to wszystko, bo przecież jeśli się porobiło jakieś ustalenia to powinno się ich trzymać. 

A Pawła facet poddał się i wykablował - ciekawe co z tego wyniknie.