czwartek, 2 stycznia 2014

Tele siurpryza

październik 2013
Paweł przerabia tę samą lekcję tele siurpryzy, którą ja miałem w grudniu zeszłego roku. Wtedy zadzwonił do mnie pan z policji - a ja nie uwierzyłem, że to prawda. Ale moglem to zweryfikować. Chodziło wtedy o mój samochód, który pożyczyłem na krótki wyjazd koledze, a który odnalazł się z nim na drugim krańcu Polski zatrzymany pod zarzutem kradzieży paliwa na stacji benzynowej.

Do Pawła zadzwonił ktoś z policji - ale niestety nie w sprawie żadnego samochodu. I nie można tego prosto zweryfikować, tak jak to było w przypadku mojej sprawy. Wtedy mogłem nawet przeczytać notkę o zatrzymaniu mojego auta w newsie na stronie tamtejszej komendy policji. A w przypadku Pawła jest inaczej, bo podobno - jak mówił ten policjant - Paweł jest podejrzany o pewne działania na szkodę swojego faceta.

A więc jego facet zgłasza Pawła na policję. O ile oczywiście to był policjant, a nie jakiś żart. Ale kto miałby tak żartować? I są przecież granice żartów. A w tym przypadku Paweł jest podmiotem sprawy. To nie jest proste odbierania auta, zatrzymanego za przestępstwo z którym nie miałem nic wspólnego i bylem całkowicie czysty. Nawet podwójnie - bo również czysty z kasy po opłaceniu wszystkich kosztów.

No i mamy tele siurpryzę - niestety...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz