niedziela, 20 października 2013

Ech ten Vivaldi

Po tylu ciężkich i smutnych w efekcie tematach pora na coś lżejszego, w sam raz na niedzielę. Czasem telefon i czat potrafią nieźle namieszać. Rozmawiałem na czacie z dwiema osobami - jedną towarzysko i drugą zawodowo. Obu podałem telefony - towarzyski i zawodowy. Obie karty SIM znajdują się w tym samym Samsungu. I zadzwonił telefon - dzwonek to Vivaldi. Nie cztery pory roku, ale koncert skrzypcowy. Mniej znany. Odebrałem i zacząłem rozmawiać zawodowo - a to był ten prywatny rozmówca. Uznał że to pomyłka i rozłączył się.

To był rozmówca z gatunku wrażliwców a raczej prze-wrażliwców. Od razu mu się skojarzył oferowany przeze mnie masaż z seksem, a to z paleniem na stosie chyba. Ja mu napisałem prawdę - że oczekiwałem telefonu biznesowego, a rzadko który prywatny rozmówca dzwoni z zastrzeżonego numeru do mnie. Tak robią ceniący sobie dyskrecję klienci. W sumie chłopak miał poważny problem ze swoim życiem i potem zadzwonił jeszcze raz pogadałem z nim o tym przez telefon.

A wszystkiemu winny Antonio Vivaldi, którego pomyliłem jako dźwięk telefonu biznesowego, gdzie był ustawiony Wilhelm Tell. W sumie, zamieniłem te oba dźwięki. Vivaldi jest bardziej zdecydowany a Wilhelm Tell bardziej dyskretny. Więc zdecydowany dźwięk dla klientów abym ich nie przegapił, a dyskretny do prywatnej komunikacji. Teraz może to zapamiętam.

Zabawna pomyłka ale to też lekcja na przyszłość - w innym przypadku taka pomyłka mogłaby być bardziej niebezpieczna ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz