poniedziałek, 21 października 2013

U-boot

16 czerwca 2013
Napiliśmy się z Pawłem wieczorem wódki, a potem gdy się skończyła połowa butelki jaka została poszliśmy do sklepu po dwa piwa i kolejną wódkę aby zrobić U-boota. I wypiliśmy każdy swojego. A potem peryskop w górę. Każdy był zmęczony stresami, życia więc wódka na nas podziałała lepiej i szybciej.

Paweł powiedział, że musi zadzwonić do kolegi i poszedł z telefonem do drugiego pokoju. I bardzo mnie ten telefon zaniepokoił, bo Paweł wręcz rozpaczał przez niego. Głos mu się kompletnie łamał, był w ogromnej rozpaczy. Nie podsłuchiwałem rozmowy, ale z pojedynczych słów jakie do mnie doszły zacząłem się obawiać że dzwoni do swojego faceta, który już tyle bólu mu zadał. Dzwoni, błaga i skamle.

A mnie jest po prostu niesamowicie żal, że tak wspaniale kochający i oddany chłopak trafił na tak kompletnie nieodpowiednią dla niego osobę - choć wspaniale mu się z tym facetem żyło i robiło seks, ale jednak ten facet w przerwach, gdy dawał Pawłowi miłość na odpowiednim poziomie, po prostu go zdradzał i traktował jak zabawkę.

I co z tego, że ze mną miałby lepiej - bo nie wyobrażam sobie aby go traktować tak jak ten facet to robi? Po pierwsze Pawła blokuje szczera i oddana miłość - mimo tych wszystkich kopniaków jakie otrzymał. A po drugie - będzie miał uraz do miłości, do związków do facetów po tym wszystkim. Czyli musiałbym się bardzo mocno przebijać przez te gruzy jakie będą w jego sercu.

Wszystko to ironia losu albo osobliwe poczucie humoru pana Boga...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz