poniedziałek, 30 czerwca 2014

Déjà vu

12 lutego 2014
Paweł niestety ma złe intuicyjne przeczucia. Piotr jakoś ostatni jakby go unikał, pisze mało wiadomości, zdawkowo, mało gada. I Paweł ma - jak powiedział - na sto procent intuicyjne przeczucie, że Piotr znów jest ze swoim byłym facetem. A więc traktowałby Pawła jak upokarzającą zabawkę, a sam znów bawiłby się z byłym, z którym jest od 6 lat i rzekomo z nim skończył.

Pocieszające że Piotr nie umie kłamać, więc może łatwiej byłoby dojść do prawdy. I Paweł do niego dzwoni - a ja piszę tę notkę w tym samym czasie, więc nie znam jeszcze rezultatów tej rozmowy, a raczej serii rozmów. Ale przeżywam swoiste déjà vu - bo te rozmowy jako żywo przypominają mi konwersacje z byłym facetem Pawła czyli Sylwestrem.

Niestety, Paweł tak samo szlocha do słuchawki i na pewno przeżywa takie same - negatywne - emocje. A to oznacza że co najmniej będzie załamany. Albo będzie próbował zrobić sobie krzywdę. Albo coś zniszczy. Albo wyjdzie z domu na nie wiadomo jak długo - i też może sobie próbować coś zrobić. Albo - w najlepszym razie - będzie miał wyniszczające go huśtawki nastrojów.

Czyżby jedna Paweł trafił na kolejną, może nawet gorszą od pierwowzoru, wersję Sylwestra - mroczne déjà vu?

niedziela, 29 czerwca 2014

Bye-bye Natalia

11 lutego 2014
Wreszcie po kilku dniach rozpaczliwego pójścia w zaparte, Philip przyznał się że jest dziewczyną. Nie ma więc Philipa ale jest Natalia. Dla mnie to już wszystko jedno, bo zablokowałem ją na GG po tym jak mnie nie rozpoznała gdy do niej napisałem. I wywaliłem ją z telefonu. Paweł przeżył to znacznie gorzej.

Całował się z nią bowiem i teraz miał konwulsje z obrzydzenia z tego powodu. Jego sprawa. Wrobił się to niech teraz żałuje. Mnie to na szczęście ominęło. Kompletnie tego nie żałuję. Za to cieszę się że tyle wyniosłem cennych nauk z komunikacji z Natalią. Nauczyłem się jak nie schrzanić poznawania drugiej osoby. Przyda się na przyszłość.

Ciekawi mnie tylko jedno. Czy dlatego że Natalia jest kobietą nie wyczułem z nią chemii na pierwszym spotkaniu? Czy może mam tak głęboko sięgającą intuicję, że wyczułem podświadomie jej kobiecą aurę? Nie wiem. Ale dobrze się stało, że nie wyszło mi z nią nic. Za to Paweł się przejechał - ale mam nadzieję, że te doświadczenie wyjdzie mu na dobre.

Bye-bye zakłamana Natalio ;-)

sobota, 28 czerwca 2014

Oświadczenie

11 lutego 2014
Paweł spotkał się z Piotrem dziś, dzień wcześniej niż planował. I jak to często z nimi bywa, to było spotkanie niejednoznaczne. Z jednej strony poczuł się głęboko upokorzony, a z drugiej jest jakaś nadzieja na przyszłość. Ale tym razem Piotr przeszedł samego siebie.

W związku z obawami że Paweł się zabije gdyby coś nie poszło tak jak trzeba, Piotr wymyślił żeby Paweł napisał imienne oświadczenie o tym, że nie zabije się z jego powodu. Paweł oczywiście nie chciał podpisywać  niczego ani ujawniać wszystkich danych wobec Piotra. A pomysł trzeba przyznać miał Piotr wielce oryginalny. Ale przydałoby się w ich związku nieco mniej takiej ekscentrycznej oryginalności a nieco więcej banalnego zrozumienia i szczęścia.

Potem Piotr szlochał Pawłowi kilka razy i w ogóle rozmowa była bardzo emocjonalna. Ale szkoda o tym pisać. Bo liczy się nie chwilowe szlochanie czy pomysły z oświadczeniami, ale kierunek w którym to wszystko będzie zmierzać. Ważne czy obrali właściwy kurs po prostu.

Ludzie mają pomysły, które czasem potrafią zaskakiwać :-(

piątek, 27 czerwca 2014

Śmierć kontrolowana

9 lutego 2014
Paweł spał prawie cały dzień ale należało mu się za nerwy które miał dzięki Piotrowi, ale także po części Philipowi. Bo Philip na 99% jest dziewczyną ale brnie w zaparte i deklaruje że facetem. Na dodatek jest bardzo prawdopodobne, że większość tego co o sobie mówił jest bujdą. Czyli na przykład nie pomoże nam z zamieszkaniem u siebie w razie sytuacji awaryjnej. Bo nie mieszka jak mówił sam, ale z rodziną. Dobrze wiedzieć, że trafiliśmy na oszusta.

Wieczorem Paweł wpadł na pomysł jak pognębić Piotra. Zaczął propagować - ale nie wprost - że stała się tragedia, a w domyśle, ale nie wprost, jego samobójstwo. Powiadomił o tym Piotra przez inny profil na Fejsie - przydał mu się hackerska umiejętność. Powiadomił też swoich znajomych o tym projekcie, niektórzy mają mu zapalić wirtualne znicze. Dobrze że tak zrobił, aby nie było niepotrzebnych nerwów u przyjaciół.

Jest tylko jeden problem, moim zdaniem. Co będzie gdy Piotr przybiegnie do nas. Teoretycznie może nie do końca pamiętać gdzie mieszkamy w tym wielkim blokowisku na kilka tysięcy mieszkańców. Ale wypadałoby mieć gotowy scenariusz postępowania z Piotrem jeśli ten haczyk na niego zadziała. Ale Paweł ma mózg nie od parady i nie boi się z niego korzystać - więc nawet jeśli od razu nie obmyślił żadnego planu, to na pewno go stworzy w razie potrzeby.

Dla mnie zaś najważniejsze jest tylko to aby śmierć Pawła była jedynie kontrolowana, a nie rzeczywista...

czwartek, 26 czerwca 2014

Prawie idealny

Oto bardzo długi anons na jaki natrafiłem w rubryce szukania partnera na Gejowie. Kiedy go czytałem, coraz bardziej zdumiewałem się plastyką narracji. I wydawało się że trafiłem na potencjalnie idealnego partnera - przynajmniej takie miałem pierwsze spontaniczne wrażenie. Czar prysł gdy doczytałem anons do końca...

Cześć, mam na imię Michał, mieszkam w Myślenicach; uczę sie zaocznie. Mam 23l 178 75, ciemny brunet. Jestem miły, trochę zamknięty w sobie, twardo stąpający po ziemi, romantyk, czuły, chcę kogoś pokochać, myślę, że byłbym namiętnym kochankiem!!! Chciałbym tą drogą poznać chłopaka do przyjaźni, spotykania się, bycia razem. Mam dość szerokie zainteresowania, należą do nich: czytanie książek o tematyce ezoterycznej , numerologia, ogólnie rzecz biorąc parapsychologia, a także życie zwierząt. Raczej nie wierzę w reinkarnację, ale jej nie zaprzeczam. Według numerologii jestem numerologiczną dziewiątką z podwibracji 27. (Wielka Moc Duchowa), czytałem o tym, i dam sobie uciąć rękę, że numerologia nie kłamie. Tak naprawdę, to już od dawna marzę, żeby zostać doradcą duchowym, wróżyć z kart tarota, ale, no cóż, żeby rozpocząć działalność(...), trudno jest zacząć od zera. Potrafię godzinami słuchać muzyki, nawet przez prawie cały dzień, wykonując przy tym rozmaite czynności. Nie mam partnera, w tym roku tylko raz się spotkałem z facetem. Możesz wierzyć lub nie, to nie mój interes, ale w tamtym roku też tylko raz się spotkałem. Po prostu często ludzie chchą tylko sobie popisać, pofantazjować o bzdurach przez telefon, lub wymienić fotki, a potem nie dają znaku życia. jak jesteś tacy "jak oni" to pewnie mi napiszesz, że wypisuje kłamstwa, ale tak było. Potrafię doskonale zaspokajać swoje potrzeby oglądając filmy porno gay, lub uprawiając seks w głowie , i robię to nawet 4-5 razy dziennie, żeby nie mieć poczucia winy zaraz po wszystkim połykam swoje nasienie, traktuje to jako mój rytuał od ponad dziesięciu lat! Raz jestem poważny, a raz zupełnie nie, mam nietypowe poczucie humoru. Ale jedno jest pewne: lubię ludzi naprawdę konkretnych i zdecydowanych. Nie interesują mnie spotkania na seks, tylko tworzenie stałej relacji. Również panowie lubiący tzw. młodych chłopców odpadają, szukam chłopaka w swoim wieku mniej więcej,k ale niczego nie wykluczam. Możemy się sobie nie spodobać, różne są gusta,. ja lubię chłopaków wysokich, nawet bardzo, i szczupłych albo dobrze zbudowanych, może być brunet, chętnie blondyn, nawet rudy - oni czasami są bardzo przystojni i fajni. Jeżeli jesteś z Krakowa, to możesz śmiało pisać; tak przy okazji: 22-23 luty jestem w Krk. Będzie miło jak przyślesz swoje zdjęcie, le to nie jest "na siłę". Jestem raczej samotnikiem, i chciałbym to zmienić, co nie oznacza, że ze sobą walczę. MOŻESZ DO MNIE DZWONIĆ

No niestety, jestem "panem lubiącym tzw. młodych chłopców" ;-) Nikt nie jest idealny. Ale raktuję ten anons jako dobry znak na przyszłość dla mnie :-)

środa, 25 czerwca 2014

Bajkopisarka

9 lutego 2014
Paweł wrócił wczesnym popołudniem. Załamany kompletnie - niedawno złapał go kanar i znów inny go złapał. Będzie kolejny mandat, a nie ma go z czego zapłacić. Na dodatek jest praktycznie pewny, że Philip to dziewczyna - o imieniu Natalia. Niby tego nie sprawdzał dosłownie, ale wszystko o tym świadczy. Rodzina ją traktuje jak dziewczynę. Sąsiedzi też. Ale to nie jest najważniejsze...

Wszytko wskazuje na to, że ta Natalia bardzo dużo skłamała na swój temat. Rzekomo mieszka z macochą. dziwne, ale ta "macocha" do niej podobna. Ma też ojca, ale był w pracy. Nie mieszka w Ursusie, ale za Podkową Leśną. Mnie już wcześniej dziwiło że z Ursusa potrzebuje godzinę na dojazd. Zza Podkowy Leśnej to normalne. I pewnie to co nagadała nam o pracy i możliwościach zatrudnienia Pawła to też wyssane z palca. To nie bajkopisarz - ale bajkopisarka.

Ale na szczęście problem zmierzenia się z tym ma przede wszystkim Paweł. Mnie to ominęło. Nie przeżyłem żenującego i bardzo upokarzającego szoku.Byłbym się bowiem zakochał w dziewczynie i to zakłamanej. Nieważne nawet z jakiego powodu zakłamanej - zapewne nie złoczyńczego. Ale jakie to ma znaczenie gdy szukamy jej jako chłopaka-geja a nie kobiety? I do tego jako osoby (tu już płeć nie grałaby roli) która może w ten czy inny sposób pomóc. A opowieści Natalii o pomocy dla nas są tyle warte co zeszłoroczny śnieg.

W sumie jednak zyskał na tym mój blog - w związku z tą osobą napisałem kilkadziesiąt notek ;-)

wtorek, 24 czerwca 2014

Kobieta na 90%?

8 lutego 2014
Paweł napisał mi potem SMS z informacją że jest już u Philipa. Ja napisałem Philipowi że a za zadanie zaopiekować się Pawłem i odwieść go od ewentualnych destrukcyjnych myśli związanych z Piotrem i walnetynkami. Ale to był początek ciekawostek jakie potem nastąpiły. Potem bowiem mi napisał wiadomość, że "karwaszata MAĆ". Zażartowałem że Karwaszata jest w klatce (bo podobne to było do imienia pawłowego szczura Kurwoszała). Potem jednak napisał "XD kobieta na 80%" i następnie po kilku minutach "Kobieta na 90%". Czyżby Philip był jednak dziewczyną?

Już wcześniej się zastanawialiśmy, ale w końcu nikt nie widział co on/ona ma między nogami. U nas chichotał/chichotała jak kobieta gdy Paweł ją łaskotał. Czyżby to była jakaś zamotana dziewczyna? Paweł ma niezły problem - bo napisał potem, że "Ale chyba większość rzeczy co mówił(a) chyba jest bujdą". Może więc to nie jest Anglik ale Polka? I zamotany na tyle że stworzył sobie taką legendę. Tak czy owak, przypadek ciekawy sam w sobie.

Ja poszedłem spać, Paweł napisał mi SMS ale nie odpowiedziałem więc zadzwonił. Udałem zaspanego. Więc się pożegnał. Potem zerknąłem na wiadomość - kto wie, może się wyjaśniła płeć. Nie. napisał o rankingu osób z którymi mu się najlepiej jebało. I dalej znamienną rzecz - że uświadomił sobie jakim Piotrek jest "chujem chamskim, ale z wyglądu niepozornym i miłym". Czyżby Paweł zaczynał przetrawiać i wydalać z siebie Piotra? To byłoby chyba pozytywne.

Bo jeśli sobie uświadomi jakim Piotr jest "chujem chamskim" to może nie warto dla takiego "chuja" się zabijać?

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Run Paweł run

8 lutego 2014
Philip męczył Pawła (zmęczonego) i mnie (zirytowanego tym męczeniem) o to aby Pawła ubrać i odstawić do niego. Nie do Ursusa gdzie niby mieszka, ale do Brzózek na linii WKD za Podkową Leśną. Czyli in a galaxy far far away. Paweł nie czul się najlepiej ale w końcu zaczął się przychylać do tej propozycji i zapytał Philipa co będą robić. Powiedział że jeśli odpowiedź go zaintryguje, to pojedzie.

I pewnie go zaintrygowała, bo zdecydował się na jazdę. Sprawdził rozkład WKD - ostatni pociąg jechał za niecałą godzinę. A ja zobaczyłem połączenia z Dworcem Centralnym - mieliśmy 12 minut do autobusu. Więc Paweł zaczął się szybko pakować do plecaka i ubraliśmy się. Pobiegliśmy na przystanek - było warto, bo na styk zdążyliśmy z autobusem. Potem przesiadka na tramwaj. Potem bieg w przejściu podziemnym. I pociąg złapany.

Poczekałem aż odjedzie i poszedłem do nocnego. Paweł mi pisał że w pociągu jakieś menele - a on ma kolczyki i wygląda jak pedał, więc boi się że będzie musiał się z nimi bić. W nocnym jakiś kloszard usiadł niedaleko i śmierdziało od niego. Też nie miałem lekkiej podróży. Ale w końcu obaj dojechaliśmy.

Najciekawsze miało dopiero nastąpić.

niedziela, 22 czerwca 2014

Serią

8 lutego 2014
Pawełek zaliczył trafienie serią - jak z automatu. Serią esemesów od swego Piotra - już bardziej wydaje się że byłego swego. A Piotr przeszedł sam siebie w chamstwie, niedelikatności i bezwzględności. Jeśli jego esemesy brać na poważnie, to skopał i wdeptał w ziemię serce Pawła. I to serce dopiero co z trudem zszyte po nieszczęśliwej miłości do Sylwestra...

Weekend w toku, Piotr na działce a Paweł w rozpaczy. Naprawdę się zaangażował. A ja tłumaczę mu że to nieporozumienie, że nie można ot tak sobie przekreślić (ze strony Piotra) kwartalnej znajomości. Piotr ma jakąś negatywną fazę na odrzucenie Pawła, ale być może ta faza jest przejściowa. A nawet jeśli jest - to nie wiadomo co się z niej wykluje. Ogólnie jest nieciekawie.

A jeszcze mniej ciekawie jest dlatego że zbliżają się walentynki. Paweł dał sobie czas do nich na kontakt i wyjaśnienie spraw z Piotrem. Obawiam się że jeśli do tego nie dojdzie to może nawet targnąć się na swoje życie. Teraz więc trzeba będzie walczyć - dosłownie - o zachowanie Pawła przy życiu. Chodzi nie tylko o ratowanie jego życia. Bez niego i pomocy jego rodziny nie ma szans na finansowanie życia i ustawienie go na właściwych torach.

Wszystko się komplikuje ponad "zwykłą" komplikację...

sobota, 21 czerwca 2014

Snowbike

8 lutego 2014
Jakoś przetrwałem te noc, siedziałem na czatach i zacząłem kontakty z kilkoma ciekawymi ludźmi. Potem zaczął się dzień a Paweł i Philip nie wychodzili z pokoju, spali zapewne po nocnych aktywnościach, jakiekolwiek by one nie były. Potem wyszli na fajkę i ja z nimi. Wziąłem fajkę ale nie zapaliłem. Nagle postanowiłem pojechać na wycieczkę rowerem. Byłą trzynasta i słonce się już schylało powoli ku końcowi dnia więc nie było po co czekać.

Wziąłem pompkę serwisową i podpompowałem koła w rowerze. Paweł z Philipem wrócili spać do pokoju. Zaparzyłem wodę na kawę do termosu, zabrałem zapalniczkę i papieros ze sobą. Zabrałem sprzęt wycieczkowy i aparat do plecaka. Ubrałem się ciepło. Zapuściłem muzykę na słuchawkach i pojechałem. Droga nie była trudna ale schody - oczywiście przysłowiowe - zaczęły się w lesie, gdzie nie było takiego słońca.

W lesie był śnieg i tańczyłem na nim rowerem, ślizgałem się, zataczałem i boksowałem kolami. Ledwo jechałem ale dojechałem do wiaty gdzie odpocząłem i wypaliłem papierosa oraz wypiłem cały termos. A potem powlokłem się dalej. Trafiłem na pociąg jadący do Huty Warszawa i z rodzaju wagonów wywróżyłem sobie że będzie dobrze ;-) Każdy pretekst jest dobry aby się pozytywnie nakręcić. Potem wróciłem do domu pozytywnie zmęczony.

Udało się - nie poddałem się i wygrałem - oby tak było też w życiu ;-)

piątek, 20 czerwca 2014

Sha

7/8 lutego 2014
Skoro już we wczorajszej notce wspomniałem o Sha to ten temat mogę dziś pociągnąć. Sha to ciekawy koncept z Pandarii, świat gry World of Warcraft. Są one uosobieniem złych cech - pychy, arogancji, gniewu etc. Aby wygrać z bossami w rajdach takich jak Siege of Origrimmar trzeba też wygrać ze Sha i to także tymi, które - dosłownie - wyłażą z naszego własnego wnętrza. Trzeba się wewnętrznie oczyścić.

Im więcej gram w Pandarii tym bardziej mnie ona fascynuje. Widzę w niej bowiem elementy głębokiej mądrości Wschodu. I stają mi one przed oczyma tej upokarzającej nocy jaką przeżyłem, gdy Paweł i Philip chichotali - na pewno nie do filmów - w sąsiednim pokoju. Ja sam przeżywałem wtedy fale gniewu i wściekłości, byłem na granicy różnych nieodpowiedzialnych zachowań. To były te moje własne sha.

I nagle sobie uświadomiłem, że muszę walczyć nie z okolicznościami zewnętrznymi, ale z moimi własnymi demonami. Taka walka jest niestety najtrudniejsza. Ale gdyby mi się udało je pokonać, to radość z ego byłaby też znacznie większa. Ale nie o radość chodzi - ale przede wszystkim o przywrócenie wewnętrznej równowagi, która jest niezbędna do tego aby w pełni stawiać czoła przeciwnościom losu.

Tylko czy będę miał siłę i czas aby to osiągnąć?

czwartek, 19 czerwca 2014

Noc upokorzeń

7/8 lutego 2014
Paweł kupił barmańską i popitkę, popiliśmy po połowie bo Philip nie pije wcale. Potem oni po jakimś czasie poszli do pokoju Pawła. Ja siedziałem na czatach potem poszedłem spać ale ich gadki i puszczane filmy nie pozwalały zasnąć więc wstałem. I ich wyjścia na balkon aby zapalić fajki też nie były sprzyjające zaśnięciu. Zacząłem się irytować.

Poczułem się głęboko upokorzony. Starałem się o Philipa, Paweł go poderwał mimowolnie - to już dla mnie upokarzające samo w sobie. On się dobiera w pokoju do Philipa, który piszczy jak dziewczyna - samo w sobie przynajmniej zabawne. Pewnie się Pawłowi odda jako mocnemu maczo, który go zdobywa. O gustach się nie dyskutuje ;-) A ja kładę lachę na Philipa - ale wkurza mnie to, że na czatach same jełopy i nie można poznać nikogo naprawdę wartościowego.

Miałem taką lekką nadzieję, że wieczór fakapów i upokarzająca noc dla równowago zostaną wynagrodzone poznaniem kogoś sensownego na necie. Ale raczej nic na to nie wskazuje. Ile jeszcze mam przeżyć takich upokorzeń? Mam wrażenie, że to jest ostateczny test od Pana Boga. I tylko jeśli przetrwam te upokorzenia zasłużę sobie na Jego nagrodę. A żeby je przerwać muszę się najpierw oczyścić wewnętrznie i zniszczyć w sobie to co jest demonami w Pandaii - sha, czyli inkarnację pychy, dumy czy arogancji.

Tak Pandaria z World of Warcraft przydaje się w refleksji nad samym sobą ;-)

środa, 18 czerwca 2014

Siedem fakapów

7 lutego 2014
Paweł zadzwonił abym wyjechał po Philipa na Dworzec Zachodni. Już mnie to wkurwiło bo nie lubię niespodziewanych sytuacji. Akurat jadłem kolację. Potem Philip się odezwał ale okazało się że nie zdążę przyjechać na 21.56 aby go odebrać. Pierwszy fakap. Potem się okazało że jednak nie na 21.56 ale na 22.56 - a to już było realne. Next fakap. No to mu powiedziałem że będę.

Jadę autobusem. Dzwoni Philip - jest wcześniej niż planował. Drugi fakap. Nie lubię być poganiany. Umówiłem się że czekam w hali dworca PKS. Daję mu znać a on się nie zjawia. Potem dzwoni. Okazuje się, że jest na innym dworcu - PKP. Kolejny fakap. Dobrze, wreszcie się spotkaliśmy. Ale Philip jest na głodzie nikotynowym, nie ma fajek. No to postanowiliśmy iść do dworca PKS kupić je. A dworzec już zamknięty. Następny fakap.

Poszliśmy na przystanek. Rozkład jazdy 523 niedostępny bo spadł i zasłonił go inny rozkład. Fakap po raz któryś. Potem podjeżdża inny autobus. zanim się orientuję, że to też do nas, to już odjeżdża. Następny fakap. Wreszcie wsiadamy w 523. A u siebie idziemy do Tesco po fajki. I tam dochodzi potem Paweł, zapłakany po rozstaniu z Piotrem. Paweł chce iść na zakupy z Philipem a ja idę już do domu bo pada deszcz.

W sumie siedem fakapów - szczęśliwa liczba? ;-)

wtorek, 17 czerwca 2014

Kocham?

7 lutego 2014
Paweł zdobył się wreszcie na przyznanie się do tego że kocha Piotra. Szaleje z anim, nie może oczu od niego oderwać i tak dalej. Pełna romantyka. Ale jak to mówią w Siege of Origrimmar w Spoils of Pandaria: hey, restart requres two modules to complete... A wydaje się, że drugi moduł zawiódł. I co będzie? Wipe? Dla niewtajemniczonych - wipe jest wtedy gdy cały rajd ginie, czyli pełna klęska innymi słowy.

Dziś postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i iść do niego z kwiatami, przed jego wyjazdem na działkę na weekend. Nie chodziło o jakieś łzawe zaręczyny ale o pretekst aby pogadać o tym co Pawła martwi. Bo on zaczyna świata nie wiedzieć poza Piotrem, ale czy Piotr to docenia i odwzajemni tak jak by należało?

No i okazało się, ku mojemu szokującemu zakończeniu, że - z tego co chciał na dziś powiedzieć - zerwał z Piotrem. Rzekomo ostatecznie, ale ja w to nie wierze. Ale wydaje się że na horyzoncie jest nowy kochanek - bo Philip się przylepił do Pawła już. I zapowiada się, że spotkają się u mnie i ja będę niemym świadkiem ich zalotów.A przecież sam otworzyłem się na Philipa ale uznał mnie za osobę nie wartą uwagi widać.

Trudno sobie wyobrazić większe upokorzenie.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Tysiące bukietów

Na niezbyt optymistyczny poniedziałek, czyli początek kolejnego pracowitego tygodnia, przedstawiam naprawdę optymistyczny anons umieszczony w kategorii szukania partnera na Gejowie. Wśród anonsów matrymonialnych labo bardzo gorzkich, ten jest jak miód. Oceńcie zresztą sami:

Maćku wiem ze cie bardzo skrzywdziłem może to przeczytasz wiem ze zniszczyłem wszystko zakochałem się w tobie bardzo nie potrafię nie myśleć, zapomnieć o tobie zmienił bym to wszystko cofnął czas byś był tu ze mną nigdy mi tego nie wybaczysz wiem nawet nie chce cie o to prosić postąpiłem jak nieodpowiedzialny debil proszę odezwij się i choć bym tysiące bukietów wysłał ci do pracy wiem ze bardzo cie zraniłem BARDZO CIĘ KOCHAM BARDZO...

Akurat przypadkowo jest adresowany do jakiegoś mojego imiennika, więc może to i dla mnie jest jakiś dobry znak z Nieba ;-) W obecnych czasach (piszę tę notkę w lutym) taki optymizm bardzo by się przydał. I może to jest lekka, wątła podstawa do niego. Wydumana ale kto wie czy nie skuteczna.

Czasem bowiem byle pretekst może postawić na nogi i pozwolić złapać swoje szczęście, gdy właśnie znajduje się na krótką chwilę w zasięgu ręki :-)

niedziela, 15 czerwca 2014

Kobiecanki

5 lutego 2014
Wysprzątaliśmy mieszkanie i to jest korzyść jaką odnieśliśmy tego wieczoru. A Philip się nie zjawił, za to gadał z Pawłem długo przez telefon. Czyli taka kobieca obietnica spotkania, niedotrzymana. Obiecanki cacanki czyli kobiecanki...

Ma to swoje głębsze dno. Obaj nie jesteśmy pewni czy aby Philip nie jest zaplątaną biologiczną dziewczyną. W sumie to bez znaczenia, bo nawet jeśli nie jest, to tak jego kobiecość jest zastanawiająca. A teraz zakochał się w Pawle, stawiał mu (czy jego kumpela) tarota i pytał czy Paweł byłby z nim w związku kiedyś, gdyby mu się nie udało z Piotrem. No to Paweł ma - żartem mówiąc - plan B.

Może to i lepiej że nie przyjechał - co prawda Pawłowi się "upiekło" robienie kolczyków, ale może lepiej że nie było całonocnego ujadania i pocieszania po którym byłby ie do życia następnego dnia. A ja nadal się cieszę że jestem obok tego.

Jedyne na co czekam niecierpliwie, to kolejna szansa na poznanie kogoś bardziej stabilnego w nastawieniu i wartościowego niż nie-wiadomo-jakiej-płci Philip ;-)

sobota, 14 czerwca 2014

Obok

5 lutego 2014
Paweł wyjechał spotkać się ze swoim facetem. Ja pracowałem w domu ale potem poszedłem na drzemkę. I kiedy się obudziłem przed nastawionym budzikiem, w chwilę później przyszedł do Pawła SMS o alarmującej treści "KIRWA KUREA KURWA". Nie zdązyłem dopytać go o co biega gdy on sam przybiegł do domu.

Okazało się, mówiąc w skrócie, że Philip wprasza się do niego (a w sensie mieszkania do nas) na noc, i to pewnie po to aby Paweł pocieszał go w problemach, które mu nagle wyskoczyły. Zakochany w Pawle Philip będzie go angażował w sytuacji gdy Paweł właśnie odzyskał harmonię ze swoim Piotrem. Nie wystarczyło że im się wyprostowało, ale życie musiał przekroczyć skalę w drugą stronę.

Ma to swoje negatywne i pozytywne strony. Dla mnie "negatywne" bo musiałem się umyć i ubrać. Dla nas "negatywne" bo musieliśmy wysprzątać mieszkanie. A dla Pawła konsekwencje są nie do końca wiadome. Więc obrócił kota ogonem i przy okazji umówił się z Philipem na robienie kolczyków. A mnie najbardziej martwi smutek jaki ta sytuacja we mnie wzbudzi. Jest jednak inny pozytyw - jestem obok tego. I to nie mój problem i nie moja praca nad Problemami Philipa. Ja mam przynajmniej luz.

I obym miał luz tej nocy ;-)

piątek, 13 czerwca 2014

Lekcja 2: bez wyjątków

5 lutego 2014
Następnego dnia trafiła mi się kolejna cenna lekcja, jakby znów podana na tacy. Tym razem była to nauczka w zakresie praktycznego stosowania procedur uwiarygadniających. Kontakt pochodził z GG na którym zmieniłem status, podając wiek i zaznaczając że szukam do związku lub przyjaźni. To może przyciągnąć zarówno wartościowe osoby jak i żartownisiów...

Zaczął ze mną gadać chłopak z Poznania (miał taki wpis w katalogu GG więc się zgadzało). Zaczął od pytania o seks a potem na moją niechęć odpowiedzi, napisał że szuka związku i PARTNERA (specjalnie drukowanymi literami). Mimo początkowej nieufności za szybko się rozkręciłem w rozmowie. Nie było co prawda takich głupstw jak z Philipem, ale i tak rozmowa była zbyt szczera jak na nieznajomą osobę. Potem niby pojechał na trening. 

Potem przyznał mi się na GG że ma dziewczynę a jego być może dziewczyna napisała do mnie z innego konta z wyzwiskami. Spokojnie odpisałem co i jak. Oba kontakty zablokowałem. Jakie z tego wnioski? Że na GG najłatwiej o żartownisiów. Bo aby żartować na czacie gejowskim trzeba się tam już pofatygować. Trzeba więc wymagać uwiarygodnienia się od osoby na GG przed przejściem na bardziej osobisty poziom rozmowy. 

Od dawna miałem takie procedury ale czasem je obchodziłem - a ten przykład pokazuje, że trzeba je stosować po prostu bezwarunkowo ;-)

czwartek, 12 czerwca 2014

Lekcja 1: ocena

4 lutego 2014
I rozwiązał się worek z lekcjami życiowymi jakie mi zaczęły towarzyszyć poznawaniu Philipa. Ale te lekcje nie dotyczą Philipa jako takiego, lecz doskonalenia techniki samego poznawania ludzi. Pierwsza lekcja była niejako symboliczna. Rozmawiałem na czacie z chłopakiem z pewnego miasta do którego jeżdżę od prawie 30 lat. A raczej już niestety jeździłem, bo teraz nie mam tam ani specjalnie czym, ani po co jeździć. Ale miłe wspomnienia pozostały. I gdy poznaję kogoś z tego miasta, to oczywiście od razu życzliwiej go traktuję...

W tym wypadku, recenzując moją rozmowę, może teoretycznie zbyt szybko udzieliłem pewnych informacji o sobie. Ale akurat dzięki temu cala lekcja się udała. Chłopak bowiem napisał, że może już gadał ze mną i z zapytał czy prowadzę bloga. Oczywiście zaprzeczyłem. To najlepsze wyjście, bo zawsze mogę się przyznać że to jednak ja, gdyby było OK. A gdyby nie było OK, to nie oberwę. 

I właśnie nie było OK. Był bardzo negatywnie nastawiony do "tamtego" faceta i kiedy delikatnie go pociągnąłem za język powiedział, że ma on posrane w głowie. Wcale mnie to nie dotknęło. Potraktowałem to jako ważną ocenę mojego poprzedniego, bardzo nierozgarniętego, sposobu poznawania ludzi. Prosta droga do zostania uznanym właśnie za kogoś takiego.I dobrze, że teraz staram się zupełnie inaczej te rozmowy rozgrywać, bardzie z głową a nie "szalonym sercem" ;-)

A zatem obecny kierunek jaki obrałem jest słuszny ;-)

środa, 11 czerwca 2014

Power is back

4 lutego 2014
Ale tego dnia co innego mnie ucieszyło - i to dosłownie mala rzecz, a cieszy. Ściągnąłem, po kilku próbach różnych wersji, program do zarządzania energią na moim Samsungu. Bateria wyczerpywała się po jednej dobie. A po zainstalowaniu programu i skonfigurowaniu opcji straciła w ciągu doby tylko 29 procent. I nie muszę kupować nowej baterii za 40 złotych :-)

A program kupiłem w pełnej wersji za niecałe 10 złotych. Pełna wersja ma bowiem inteligentne systemy i szerszą konfigurację. Sam program inteligentnie ładuje baterię w telefonie zwiększając jej żywotność. I jest bardzo elegancki i estetyczny. I pozwala na szybkie zmiany profili oszczędzania energii - zrobiłem więc profil na wyjście z domu. Większa jasność i wibracje. teraz nie muszę tego po kolei przestawiać ręcznie. Mam wszystko w jednym widżecie. 

Miałem radość posiadania czegoś pięknego w moim telefonie. I taki drobiazg potrafi miło odwrócić uwagę od życiowych fakapów. Bo poznawanie Philipa jest coraz większym - co najśmieszniejsze zabawnym - fakapem. Nie tylko moim ale chyba także Pawła. Ale Philip może też wiele nam pomóc w sprawach życiowych. Więc nie jest to poznawanie nie mające sensu. Może być też na pewno dobrym kumplem, byle nie zakochiwał się niewłaściwie ;-) A wszystko wskazuje na to że się tak zakochał.

Philipowi przydałby się program oszczędzanie serca aby nie traciło niepotrzebnie energii na niespełnione miłości ;-)

wtorek, 10 czerwca 2014

Pseudokomunikacja

4 lutego 2014
Dziś Paweł miał z Philipem załatwiać sprawy na mieście. Między innymi domagać się od swego byłego faceta, Sylwestra, zadośćuczynienia za opłaty którymi policja go obciążyła. A ja czekałem wczoraj aż Philip się do mnie sam odezwie na GG. Wolał szczebiotać z Pawłem. I odezwał się dopiero rano, tylko po to aby mnie prosić o obudzenie Pawła.To nie jest komunikacja ale pseudokomunikacja.

Oblał test na komunikację. A ja też oblałem swój test bo znów niepotrzebnie zacząłem pokazywać pazurki. Zabawne jest jak mocno obaj spieprzyliśmy tę znajomość. Potem już się nie odzywał. zagadałem go wieczorem. Wtedy miał dola. Zakochany w Pawle a Paweł ma Piotra. A Philip nawet na Fejsie ustawił sobie status, że jest w skomplikowanym związku. To już nawet mnie pobił szaleństwem nieodpowiedzialnych deklaracji pod wpływem serca. I on śmie uważać mnie za wariata? ;-)

Paweł ma na to wyjebane, ja wkurzam się na siebie, bo znów popełniałem błędy i pokazywałem niepotrzebnie pazurki. Paweł pracuje nad poprawianiem znajomości z Piotrem a ja pracuję nad sobą i swoimi pazurkami ;-) Tylko biedny Philip się chyba zakochał w osobie, która nie jest dla niego potencjalnym parterem, choć wiele ich z Pawłem łączy - charakteru, pasji, zainteresowań etc.

Fajnie, że to już nie mój problem - i nawet nie Pawła ;-)

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Panowie szanujcie się

Oto kolejna próbka życiowych refleksji z rubryki anonsów "Szukam partnera" na portalu Gejowo. Tym razem nie jest to utrwalona ku pamięci dawka zabawnego kretyństwa, ale raczej coś w rodzaju krzyku rozpaczy... Oto ten anons w oryginalnej pisowni...

Szanowni Panowie Zamieszczacie te ogłoszenia lawinowo piszecie bzdury inni to czytają i się nakręcają a jak się odpisze na taki annos to w odpowiedzi jest szok /jestem po 50 ale szukam tylko do 20 l /ludzie zastanówcie się młody człowiek nie szuka przyjemności u takiego gościa tylko lokum albo kasy a uczucia nie mają z tym nic wspólnego taki cwaniaczek czeka na takich jak Wy najczęściej jest tak że okradnie albo szantażuje to ma być partner albo przyjaciel .Więc używajcie do tego jeszcze rozumu i nie dajcie się wkręcić .Prośba do Panów po 45 szanujcie się i szukajcie sobie partnera równolatka lub starszego ze stabilnymi emocjami i życiowym doświadczeniem .Pozdrawiam wszystkich czytających a kogo uraziłem przepraszam . 

Nawet kropki, odsuniętej na końcu anonsu, nie poprawiłem. To ciekawa refleksja nad postawą wielu facetów, którzy traktują chłopaka jak towar który się wybiera w markecie. Ja też szukam kogoś młodszego - ale dlatego że nie dogaduję się z dojrzałymi, nie nadaję z nimi emocjonalnie na tej samej fali. Mogę się z nimi zaprzyjaźnić, ale nic uda się uczucie. Ale nie traktuje młodego partnera jako świeżego mięska do zabawy. A mam wrażenie że te uwagi dotyczą właśnie takiego podejścia.

Z drugiej strony wydaje się że autor tego ogłoszenia sam został oszukany czy wystawiony przez tych, których tak krytykuje, czyli albo tych starych szukających młodego, albo tych młodych - jak napisał - cwaniaków. Zabawne że nie można wywnioskować ile ma lat - do jakiej z opisywanych grup wiekowych mu bliżej :-)

niedziela, 8 czerwca 2014

Jedno zdanie

2 lutego 2014
Prowadziliśmy z Philipem i Pawłem grę w słowa na GG. Niestety nie udało się zestawić połączenia konferencyjnego na GG. Paweł zaprosił mnie do konferencji i dołączyłem - duży sukces biorąc pod uwagę to że korzystam z programu Adium na Macintoshu, który ma tylko wtyczkę do GG. I nie wszystkie opcje GG tam działają. Ale do konferencji się dołączyłem. Philip używa GG na telefonie Nokii, ze starym Symbianem, i mimo że niby był w konferencji, to nie mógł z nami pisać ani czytać tego co sami piszemy.

Więc grę, której pomysł sam wymyśliłem, prowadziliśmy w wersji 1 na 1. Dana osoba miała napisać co myśli o innej w jednym słowie. Te słowo miało określać drugą osobę. Philip napisał cale zdania. O mnie napisał tak: Zwariowany, przepełniony smutkiem nadzieja i miłością, sympatyczny zakręcony facet. No właśnie - smutek ale i nadzieja. Dla wielu to za wiele do uciągnięcia. I te zwariowanie ;-)

Z Philipem trzeba koniecznie wrzucić na luz. Zbyt wiele mam ran dzięki nieumiejętnemu rozegraniu tego wszystkiego. Szkoda dalej się tym martwić. Muszę pracować pozytywnie nad poprawą mojego życia, ale z kimś kto daje równie pozytywną nadzieję - i to w perspektywie miesięcy a nie być może lat.

Teraz muszę modlić się aby Bóg dał mi szansę trafić na kogoś z kim będę mógł spróbować zrobić wszystko inaczej niż z Philipem ;-)

sobota, 7 czerwca 2014

Jednomyślenie

2 lutego 2014
Paweł wrócił niebawem. Najwięcej mówił o Piotrze. Tak jak się spodziewałem, most miał być pomostem do ewentualnego samobójstwa, ale triggerowanego. Czyli spowodowanego impulsem od drugiej osoby. Paweł napisał do Piotra SMS. Gdyby Piotr nie odpisał lub by źle odpisał, to by skoczył. Ale na szczęście odpisał dobrze.

Philip szeptał pod nosem że skoczy za Pawłem, ale oficjalnie nic nie mówił. Wrażliwy Philip. Ale czemu nie szeptał tego przy mnie? Oczywiście gdybym był w podobnej sytuacji. To taki piękny gest solidarności - aż po dosłowny grób. I spotkało to Pawła. A potem Philip się do niego przytulił, mimo że Paweł tego nie chciał. To mnie boli, bo na własne życzenie straciłem kogoś kto mógłby mi dać wsparcie, którego tak bardzo potrzebuję.

Paweł rozegrał grę z Philipem dobrze. I taki jest efekt. Ja rozegrałem ją fatalnie. I takie mam konsekwencje. Trzeba ponieść porażkę, aby w pełni zrozumieć mechanizmy, które się powinno zastosować. Nie jest nic stracone z Philipem - ale to może być tylko daleki Plan B. Do bardziej "życiodajnej" relacji muszę mieć kogoś innego.

Kogoś, z kim rozegram to prawidłowo ;-)

piątek, 6 czerwca 2014

Dwójmyślenie

2 lutego 2014
Paweł nie wspomniał nic o Philipie w czasie krótkiej rozmowy jaką ze mną przeprowadzi, informując mnie o powrocie do domu. Tak naprawdę poza tą informacją gadał ze mną o potencjalnych zakupach z Tesco. Napomknął o Piotrze ale nie o spotkaniu z Philipem, które przecież dopiero co się mu zakończyło. Nawet jednego słowa. To mnie skłoniło do dwu-wariantowego rozważania - czyli żartobliwie dwójmyślenia.

Wariant lepszy dla mnie jest więc taki, że spotkanie nie było warte specjalnej uwagi. O wiele ważniejsze są sprawy z Piotrem. Czyli przynajmniej Paweł nie jest dla mnie konkurencją o Philipa. O ile w ogóle jest o co konkurować, bo niewykluczone  że się okaże iż Philip mu powiedział, że kompletnie nie jestem w jego typie. I to byłby wariant drugi - złych wiadomości się nie podaje przez telefon gdy za pół godziny się widzi z kimś osobiście. Albo Paweł sam się otworzył na Philipa i nie chce mnie ranić, tak to było z Piotrem. Ale do Piotra ja nie startowałem, a do Philipa - tak. Więc sytuacja jest o wiele bardziej niezręczna. Bo Paweł nie tylko sam by się dla mnie blokował, ale też zabierałby mi kogoś.

Ciekawe na le to jest moja wyuzdana teoria. Bo nie raz przekonałem się, że życie jest znacznie prostsze i często znacznie prostsze rozwiązania są prawdziwe. dziś na przykład miałem tego dobitną lekcję z Philipem. Nigdy bym nie przypuszczał że jego - jak mi się wydaje - oziębłość może być skutkiem trywialnego niewyspania przez kilka nocy pod rząd. Jedna oczy Philipa nie były chyba wobec mnie obojętne. Ciekawe co w tej sprawie wniesie Paweł.

O ile wniesie - bo mam go nie popychać ;-)

czwartek, 5 czerwca 2014

Prognoza

2 lutego 2014
Nie zdążyłem zakończyć pisania wczorajszej notki na blogu gdy zadzwonił Paweł. W końcu jeszcze nie wrócił ze spotkania. Ale właśnie mi powiedział, że jedzie z powrotem. zatem spotkanie z Philipem zajęło mu jakie 4 godziny, dwa razy dłużej niż mnie. Miał iść z nim na jakiś most - i powiedział że lepiej aby to było z kimś trzecim nie ze mną. Ciekawi mnie po co ten most, ale to ma związek z Piotrem lub Sylwestrem. O Philipie nie powiedział nic - a ja nie ciągnąłem go za język.

Chciał jechać do Tesco kupić coś do jedzenia, więc niestety musiałem ujawnić niespodziankę - odłożone dla niego racuchy z tych które sobie sam usmażyłem. Niedawno miał pretensje, że jestem kulinarnym egoistą, bo mu nic nie zostawiam z jedzenia. Dotyczyło to też smażenia racuchów, ale pod jego nieobecność. Tym razem usmażyłem pod jego nieobecność także porcję dla mnie. Kto wie, to jest niespodziewany gest, który nawet może go skłonić do łatwiejszego wygadania się przede mną.

Za to zasygnalizował mi przez telefon że ma jakieś informacje o Piotrze. czyżby coś się tam ruszyło, mam nadzieję pozytywnie dla nich? Gdyby była jakaś szansa z Philipem, to wolałbym Pawła zajętego Piotrem niż wolnego. Zabawnie się to komplikuje. Ale zobaczymy co czas pokaże.

Natomiast jego brak relacji o Philipe skłonił mnie do przykrego dwójmyślenia...

środa, 4 czerwca 2014

Poćwiczenie

2 lutego 2014 
Może Paweł coś powie o opinii Philipa o mnie. Ale niestety nie wolno mi o to dopytywać ani się tym oficjalnie interesować. Tylko wtedy zapobiegnę wymuszaniu informacji od Pawła, a wymuszone informacje mogą być pod publikę. A to już Paweł pokazał okłamując mnie w sprawie jego stosunku do Piotra - abym się nie denerwował. Teraz muszę tyko uważnie słuchać to co powie sam, a jeśli zobaczy mój zaskakujący brak zainteresowania, to może uchyli rąbka tajemnicy bardziej niż by pierwotnie chciał. 

Albo po prostu oszczędzi mi przykrych wspomnień, wyciągniętych na siłę.To tak jak oglądanie zmarłego w trumnie. Czasem lepiej zapamiętać go takim jakim był za życia i nie mieszać do tego obrazu ciała w trumnie, niekiedy zmienionego przedśmiertną chorobą. W końcu, jeśli nic z tego by nie wyszło z Philipem, to ja i tak już wystarczająco wiele cennych nauk sam wyciągnąłem - i wątpię aby Paweł mi coś wartościowego jeszcze dorzucił.

W końcu pora zastosować sugestie Pawła aby prowadzić grę na poznawanie ludzi - nie pokazując od razu takiego jakim się jest swobodnie, ale takiego jaki będzie bardziej zjadliwy dla kogoś. A gdy ktoś się przywiąże to wtedy odpadnięcie kilku upiększających łatek nie zepsuje pozytywnego wizerunku. Do tej pory tego nie robiłem i Bóg wie ile osób moglem niesłusznie zniechęcić w pierwszych fazach poznawania.

Zatem nie okazując emocji w sprawie Philipa poćwiczę grę na poznawanie ludzi na Pawle ;-)

wtorek, 3 czerwca 2014

15:58

2 lutego 2014
Wracałem autobusem z pętli przy Dworcu Centralnym. Oczywiście postanowiłem zobaczyć jak będzie godzina ważności skasowanego biletu. Abym to nie ja decydował o tej godzinie, postanowiłem że skasuję bilet gdy kierowca zapuści silnik. I gdy go uruchomił a ja skasowałem bilet - pojawiła się godzina 15:58. I to był największy klin wbity w głowę dzisiejszego dnia, o wiele większy niż spotkanie z Philipem.

Liczba 18 oznacza w mojej numerologii seks (1 - penis, 8 - jądra), ale także miłość jako uczucie. Jest w tej godzinie na początku i końcu. A w środku dwie piątki. Sama piątka nie ma dla mnie żadnego znaczenia, ale dwie piątki mają - to równe połowy, a dziesiątka jest symbolem całości i perfekcji. Czyżby więc był to znak mówiący o miłości i znalezieniu drugiej połówki? A byłby nią Philip?

Philip zwalił winę na swoje niemrawe zachowanie na 4 niewyspane noce. To jest argument. A poza tym nie otwiera się on szybko na ludzi - też mu wierzę. Czyżby jego stosunek do mnie nie był taki negatywny czy obojętny, jak to wydaje się mojej intuicji? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć, ale teoretycznie jest to możliwe

Pewnie przekonamy się o tym znacznie szybciej niż potrwało zachęcanie Philipa do spotkania ;-)

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Dyplom?

2 lutego 2014
Przede wszystkim, byłem bardzo zadowolony z tego, że wyciągnąłem z tego spotkania wiele cennych wniosków. To, czego kiedyś nie widziałem, teraz jawiło mi się niczym podświetlone reflektorem. Tak jakbym zyskał nową plastykę widzenia. A wnioski, poprawki i korekty - to może być sukces za kolejnym razem. Bo na Philipa się w ogóle nie nastawiam. Najwyraźniej miał być tylko cenną lekcją w mojej szkole życia, prowadzonej przez Pana Boga.

Jeśli poznanie mojego najlepszego dotąd chłopaka, Kondzia, było maturą w tej szkole życia, to logiczne że po maturze są studia - a ich zwieńczeniem jest praca dyplomowa. Czyżby Philip był moją pracą dyplomową w szkole wyższej życia prowadzonej przez Boga? Bo poznawanie go i przemyślenia jakie się z tym wiążą, dały mi o wiele więcej niż być może większość z wcześniejszych znajomości razem wziętych.

A zatem trzeba traktować ten epizod jako bardzo ważna naukę, a nie cel sam w sobie. A po skończeniu studiów pora zacząć właściwą pracę. Czyli jest to metafora związku z kimś i pracy nad własnym życiem. I obym mógł wreszcie obrócić te wszystkie cenne nauki na swoją i przyszłego partnera korzyść. Jest tylko jedna drobna obawa jaką żywię...

Oby pan Bóg nie kazał mi teraz robić w swojej szkole doktoratu ;-)))

niedziela, 1 czerwca 2014

Failure

2 lutego 2014
No i faktycznie się zjawił. Bardzo szczupły, ze ślicznymi małymi stópkami w trampkach, z rudą czupryną pod dwoma kapturami. Może nie najpiękniejszy, ale naprawdę pełen wdzięku. Ktoś w kim na pewno można się zakochać. Ale, niestety, raczej nie będę to ja...

Nie poczułem z nim pełnej chemii. Nie poczułem ciepła i wyjścia sobie naprzeciw. Przeszliśmy się ulicami miasta, po ślizgawicy i w małym zimnym deszczu, a potem usiedliśmy na peronie na Dworcu Centralnym. Miałem wrażenie, że on nie otwiera się na mnie, a na pewno nie tak jak w SMS czy rozmowie przez telefon. Gdy tylko pomyślałem sobie, że Paweł - w tej sytuacji konkurent - jest w tle, po prostu mi się odechciało. I dobrze, że nie strzeliłem żadnego fochu, w stylu po prostu wstania i odejścia bez pożegnania, a nawet o tym myślałem.

Od Pawła odbierał SMS-y w czasie rozmowy ze mną. I kto wie czy nie zaproponował mu przyjazdu wcześniej. Bo Paweł przyjechał na 14.30. To już było upokorzenie. Poszliśmy sobie peronem a potem ich pożegnałem. I mruknąłem do siebie pod nosem - failure! Bo faktycznie to było failure, w moim przekonaniu i  w przekonaniu mojej intuicji.

A potem zacząłem analizować to kawałek po kawałku i doszedłem do ciekawych wniosków...