czwartek, 12 czerwca 2014

Lekcja 1: ocena

4 lutego 2014
I rozwiązał się worek z lekcjami życiowymi jakie mi zaczęły towarzyszyć poznawaniu Philipa. Ale te lekcje nie dotyczą Philipa jako takiego, lecz doskonalenia techniki samego poznawania ludzi. Pierwsza lekcja była niejako symboliczna. Rozmawiałem na czacie z chłopakiem z pewnego miasta do którego jeżdżę od prawie 30 lat. A raczej już niestety jeździłem, bo teraz nie mam tam ani specjalnie czym, ani po co jeździć. Ale miłe wspomnienia pozostały. I gdy poznaję kogoś z tego miasta, to oczywiście od razu życzliwiej go traktuję...

W tym wypadku, recenzując moją rozmowę, może teoretycznie zbyt szybko udzieliłem pewnych informacji o sobie. Ale akurat dzięki temu cala lekcja się udała. Chłopak bowiem napisał, że może już gadał ze mną i z zapytał czy prowadzę bloga. Oczywiście zaprzeczyłem. To najlepsze wyjście, bo zawsze mogę się przyznać że to jednak ja, gdyby było OK. A gdyby nie było OK, to nie oberwę. 

I właśnie nie było OK. Był bardzo negatywnie nastawiony do "tamtego" faceta i kiedy delikatnie go pociągnąłem za język powiedział, że ma on posrane w głowie. Wcale mnie to nie dotknęło. Potraktowałem to jako ważną ocenę mojego poprzedniego, bardzo nierozgarniętego, sposobu poznawania ludzi. Prosta droga do zostania uznanym właśnie za kogoś takiego.I dobrze, że teraz staram się zupełnie inaczej te rozmowy rozgrywać, bardzie z głową a nie "szalonym sercem" ;-)

A zatem obecny kierunek jaki obrałem jest słuszny ;-)

1 komentarz:

  1. Zamiast terapii i pracy nad sobą, udawanie kogoś kim się nie jest - rzeczywiście dobry kierunek... ku samotności! Gratulacje :-D

    OdpowiedzUsuń