środa, 18 czerwca 2014

Siedem fakapów

7 lutego 2014
Paweł zadzwonił abym wyjechał po Philipa na Dworzec Zachodni. Już mnie to wkurwiło bo nie lubię niespodziewanych sytuacji. Akurat jadłem kolację. Potem Philip się odezwał ale okazało się że nie zdążę przyjechać na 21.56 aby go odebrać. Pierwszy fakap. Potem się okazało że jednak nie na 21.56 ale na 22.56 - a to już było realne. Next fakap. No to mu powiedziałem że będę.

Jadę autobusem. Dzwoni Philip - jest wcześniej niż planował. Drugi fakap. Nie lubię być poganiany. Umówiłem się że czekam w hali dworca PKS. Daję mu znać a on się nie zjawia. Potem dzwoni. Okazuje się, że jest na innym dworcu - PKP. Kolejny fakap. Dobrze, wreszcie się spotkaliśmy. Ale Philip jest na głodzie nikotynowym, nie ma fajek. No to postanowiliśmy iść do dworca PKS kupić je. A dworzec już zamknięty. Następny fakap.

Poszliśmy na przystanek. Rozkład jazdy 523 niedostępny bo spadł i zasłonił go inny rozkład. Fakap po raz któryś. Potem podjeżdża inny autobus. zanim się orientuję, że to też do nas, to już odjeżdża. Następny fakap. Wreszcie wsiadamy w 523. A u siebie idziemy do Tesco po fajki. I tam dochodzi potem Paweł, zapłakany po rozstaniu z Piotrem. Paweł chce iść na zakupy z Philipem a ja idę już do domu bo pada deszcz.

W sumie siedem fakapów - szczęśliwa liczba? ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz