piątek, 22 grudnia 2017

Świąteczna arytmetyka

Już za dwa dni Wigilia. Będziemy wtedy dzielić się opłatkiem, spożywać wigilijną wieczerzę, a potem otrzymywać prezenty. Oczywiście mówię o tym, z czym Wigilia mi się kojarzy. Dostałem dzisiaj rano życzenia świąteczne od Planetromeo, a więc internacjonalistyczny gejowskiego portalu. Zaczynają się one od takiego tekstu: Grudzień to miesiąc dzielenia się: spotykania się, aby wymienić się prezentami, zjedzenia wspólnego posiłku, czy po prostu świętowania. To czas, który spędzamy z rodziną i ukochanymi osobami. Ale dla wielu ludzi okazywanie miłości ich wybrankom i życie pełnią życia jest wciąż niedoścignionym marzeniem, drogą usłaną wieloma problemami.

Ponieważ słowo "dzielenia się" wypadło na końcu linijki, więc czytając ten mail od razu dopowiedziałem sobie w pamięci "opłatkiem". Tymczasem opłatka nie było widać po drugiej stronie tekstu. W sumie nie powinno to dziwić, bo to praktycznie oryginalnie polski zwyczaj. Ale magia Świąt Bożego Narodzenia jako taka już typowo polska na wyłączność nie jest. Jak widać, dla Planetromeo dzielenie się to jednak bardziej arytmetyka, a nie magia świąt. Spotykanie się z ludźmi (dodać lub ująć), wymienianie się prezentami (dodać lub ująć), zjedzenie posiłku (stanowczo dodać do żołądka), czy po prostu świętowanie (wynik arytmetyczny nieoznaczony, ale pewnie dodać trochę fun, a odjąć nieco zmęczenia). Okazuje się pod koniec listu, że najważniejsza jest fundacja Planetromeo i działanie na rzecz tego, aby inni ludzie mogli żyć pełnią życia i okazywać miłość wybrankom.

Niby to wszystko słuszne, bo jeżeli ktoś naprawdę szczerze kogoś kocha od serca - co akurat w przypadku środowiska gejowskiego jest niestety wciąż ewenementem - to powinien mieć możliwość swą miłość okazywać. Nie uważam jednak, że koniecznie musi mieć zagwarantowane to, że będzie z tą miłością uzewnętrzniać się wszem i wobec w każdej sytuacji. Prawdziwa miłość jest w naszych sercach. Ważne abyśmy mogli spokojnie żyć ze sobą razem i nie przeszkadzać innym i żeby inni nie przeszkadzali nam w tym życiu. Tylko tyle i aż tyle. Jeżeli ktoś uważa, że niezbędne dla miłości gejowskiej jest to, żeby geje musieli koniecznie się z nią pokazywać wszem i wobec w każdym miejscu, to jest w błędzie. Podobnie zresztą uważam, na dokładnie takiej samej zasadzie, że nie ma sensu, aby się obnosili ze swoją miłością heterycy.
 
A na koniec moja skromna arytmetyka - w święta (i nie tylko w święta) dajmy jak najwięcej dobra od siebie, bo im więcej go rozdajemy (ująć), tym więcej mamy go w sobie (dodać).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz