poniedziałek, 16 maja 2011

Wolność czy okrucieństwo?

Idzie Grześ przez wieś i rozgląda się za partnerem. I zagadał do mnie - nick Grześ 27. Szuka oczywiście związku. I zaczynamy rozmawiać o związku. I nagle pada pytanie, które mnie zastanawia - czy związek ma być restrykcyjnie monogamiczny?

O lol - związek jest monogamiczny z założenia. Po prostu ludziom jest tak dobrze ze sobą, że nie szukają nikogo innego. Ale dla Grzesia to jest chyba nie do końca dobre rozwiązanie. No bo przecież są gejowskie imprezy - pisze mi - i przydałaby się tam jakaś wolność. No bo jeśli on tam komuś przypasuje, to jak można się powstrzymać? Od seksu z tym kimś oczywiście.

No, to jest problem. Problem w nazewnictwie. Gość szuka związku otwartego najwyraźniej. Takie samo bzdurne pojęcie jak peerelowski niewierzący praktykujący - w PRL się chodziło do kościoła aby manifestować patriotyzm, nawet gdy się było człowiekiem niewierzącym. Ale jaki sens nazywać związek otwarty związkiem? Nie lepiej nazwać to układem otwartym, czy znajomością otwartą?

Związek to jest związanie się ludzi. Czyli silne połączenie, które sprawia, że priorytetem jest partner, a nie świat zewnętrzny. Na imprezie, także gejowskiej, jesteśmy jako związek, para - MY. To my przyszliśmy na imprezę, my się bawimy na niej - i my się możemy pierdolić z kim chcemy, jeśli my będziemy chcieli tego. My decydujemy o tym. A nie ja czy partner. To jest zastąpienie liczby pojedynczej liczbą mnogą. Nie tylko na poziomie językowym, ale także mentalnym.

Chłopak, który nie potrafi okiełznać własnego penisa i który jebie się na gejowskiej imprze tylko dlatego, że mu stanął - to nie jest partner do poważnego związku. To jest potencjalny zbieracz chorób wenerycznych, łaskawie rozdawanych przez inne cioty, które się jebią z kim popadnie, bo też mają chcicę. Na związek się nie ma chcicy - związek się tworzy z potrzeby znacznie głębszej. Potrzeby wspólnego życia. I osiągnięcia w tym życiu czegoś więcej, niż tylko pierdolenie się z kim popadnie na imprezach ;-)

Znowu kolejny przykład zabawnego pojmowania życia. Jeszcze niedawno Wujek Dobra Rada mnie przekonywał, że bezwzględną miłość można kupić tylko za kasę. Teraz się okazuje, że prawdziwy związek polega na dawaniu dupy komu popadnie, na imprezie. A ja ośmieliłem się z tym poglądem nie zgodzić - i jak zostałem podsumowany przez Grzesia? Otóż jestem okrutny.

Panie i Panowie, oto Anubius the Cruel - tępiciel wolności, burzyciel dupodajstwa i wróg niekontrolowanej chcicy! Okrutnik nie zasługujący na bezwzględną miłość!

3 komentarze:

  1. Z ciekawości musiałem zobaczyć kim jest ten Grześ 27. ;-)

    Zgadam się z Tobą w pełni, że pojęcie związek otwarty jest oksymoronem wymyślonym przez gejów ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo, zauważyłem, że nie da się wpisać komentarza w cudzysłowie, bo znika ;-)

    Chciałem napisać:

    Zgadam się z Tobą w pełni, że pojęcie związek otwarty jest oksymoronem wymyślonym przez gejów, którzy uważają się za porządnych ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem kim jest Grześ 27 bo gadałem z nim na czacie a nie na portalu gdzie miałby profil. Nie wiem czy ma taki wiek i czy tak ma na imię ;-)

    OdpowiedzUsuń