czwartek, 21 grudnia 2017

Święto Kapiszona

Jeśli miałbym się zastanawiać nad tym, jak określić wczorajszy dzień, to przyszłoby mi do głowy określenie Święto Kapiszona. Faktycznie, pohukiwania groźby i dyktat Komisji Europejskiej można by określić właśnie mianem strzelania z głośnego, ale mało skutecznego kapiszona. Trochę czytałem o działaniach Komisji Europejskiej, o tym że nie do końca odpowiadają one jej traktatowemu umocowaniu, a z pewnością spowodowane są politycznym zaślepieniem. Zaś morał, który wynika z histerycznej reakcji Komisji jest prosty - cytując znaną piosenkę Wojciecha Młynarskiego - róbmy swoje.

To samo dotyczy naszego prywatnego życia, zarówno teraz przed okresem zbliżających się świąt, jak i w nowym roku, gdy co niektórzy będą podejmowali kolejne realistyczne lub nierealistyczne zobowiązania i plany życiowe. Po prostu róbmy swoje. Róbmy to w miarę dobrze, bo tak naprawdę tylko my sami jesteśmy największymi wrogami samych siebie. Jeśli nie będziemy podkładali sobie przeszkód pod nogi, to być może i życie będzie dla nas również łaskawsze. Bardzo często bowiem życiowe przeszkody są takimi samymi kapiszonami, jak pohukiwania Komisji Europejskiej.

W moim własnym przypadku to również jest bardzo aktualne. Ode mnie zależy bardzo wiele rzeczy, które będę w stanie zorganizować swoim życiu. Choć nawet w zakresie mojej pracy aż dwie trzecie czynników związanych z zarabianiem pieniędzy nie są bezpośrednio w mojej gestii, to jednak ten trzeci czynnik, czyli moja własna praca, powinien być w zupełności wystarczający do zapewnienia również tych dwóch pierwszych na przyzwoitym poziomie realizacji. W moim własnym życiu także najwięcej zależy ode mnie, ale nadal jestem święcie przekonany o tym, że niekoniecznie ja sam będę w stanie to osiągnąć w pełni. Innymi słowy mam wiarę w to, że bycie z ukochaną osobą u boku da o wiele więcej możliwości układania swojego życia niż samodzielne działanie, choćby z największą wolą walki.

I z taką ciekawą refleksją siadam do kolejnej pracy - akurat jeszcze sam :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz