niedziela, 8 października 2017

Prywatny Bóg

Wczoraj miała miejsce wielka akcja modlitewna Różaniec do granic, w której i ja wziąłem udział, choć nie jestem rozmodlony na pokaz i na co dzień. Miałem jednak swoje powody, o których za chwilę napiszę. Nadmienię jednak najpierw, że trafiłem przy tym na dwa symptomatyczne zagraniczne wydarzenia. Po pierwsze, wczoraj w tym samym mniej więcej czasie w Wielkiej Brytanii samochód wjechał w ludzi przed Muzeum Historii Naturalnej - a więc być może kolejny zamach lub próba zamachu. My się modlimy, oni muszą ginąć - tragiczny kontrast. Po drugie, BBC nazwało modlitwę Polaków kontrowersyjną akcją, ponieważ istnieją obawy, że "modlitwa chrześcijan może oznaczać brak poparcia dla przyjmowania muzułmańskich imigrantów do Polski". Innymi słowy, zachowali się jak sierżant ze znanego kawału, któremu biała chusteczka skojarzyła się z pierdoleniem dlatego, że jemu wszystko kojarzy się z pierdoleniem. Ja postanowiłem się do tej akcji dołączyć, oczywiście tylko w swoim domu (a nie na granicy), między nimi dlatego, aby podziękować Panu Bogu za opiekę nade mną. Tytułem ciekawostki powiem, że nie znam na pamięć części modlitw różańcowych i musiałem się posiłkować w czasie odmawiania internetową ściągawką :-) Zdecydowałem się na udział, aby podziękować Bogu za trzy niedawne i bardzo spektakularne przykłady takiej opieki.

Kilka dni temu dano mi ultimatum, aby do tego poniedziałku zebrać pieniądze na czynsz. Ja te pieniądze zadysponowałem do wypłaty w firmie, z którą współpracuję, już tydzień wcześniej, ale na konto jeszcze nie przyszły. Tak wynikało ze statusu płatności na stronie firmowej. Tymczasem przedwczoraj pojawił się pierwszy przykład opieki nade mną - trafił się klient na masaż, więc zdobyłem trochę pieniędzy. Nadmienię tutaj, że w całym wrześniu nie miałem ani jednego masażu, a tu nagle pojawia się masaż dokładnie wtedy, gdy go bardzo trzeba. Pojechałem więc zrobić zakupy do Biedronki, a przy okazji postanowiłem sprawdzić w bankomacie stan konta. I co się okazało? Kwota zadysponowana do wypłaty jest już na koncie mimo tego, że w internecie nie jest to odnotowane. Kolejny przykład opieki nade mną - dzięki temu zorientowałem się, że już nic mi nie grozi. Groziłoby zaś, bo nie miałbym się po prostu dokąd wyprowadzać. A przy okazji, analiza salda z bankomatu wykazała, że miałem na karcie mniej pieniędzy niż sobie wyliczyłem, i bez tej wypłaty (oraz gdyby nie było masażu, który mi dał gotówkę) nie byłbym w stanie zrobić żadnego kolejnego zakupu. To także uratowało mnie przed niemiłą niespodzianką w sklepie.

Ale na tym nie koniec. Przeszedłem do przystanku autobusowego, aby wracając podjechać dwa przystanki do siebie. Na przystanku zobaczyłem leżący na ziemi bilet - okazało się, że nieskasowany. Schowałem go. Wczoraj zaś postanowiłem pojechać do jednego z supermarketów w samej Warszawie po to, aby coś dodatkowo kupić. Jadę sobie autobusem, nie skasowałem biletu, bo stwierdziłem, że na tak krótkim dystansie nikt nie będzie kontrolował. A to patrzę, nagle kontrola - oczywiście zdołałem skasować bilet i dzięki temu uniknąłem kary, która by na pewno zrujnowała mój budżet. To trzeci etap pomocy od Pana Boga - znalezienie biletu, który pojawił się na przystanku, a jak się okazuje przydał się kolejnego dnia. Ktoś powie, że to zwykły przypadek. Być może, ale takie wzajemnie powiązane i bardzo logiczne (w nawiązaniu do mojej własnej sytuacji życiowej) serie przypadków mam coraz liczniejsze, zatem trudno mi uwierzyć w to, że są to wyłącznie ślepe przypadki. Łatwiej racjonalnie wytłumaczyć to jakąś zewnętrzną ingerencją. Dlatego bardziej racjonalnie jest dla mnie uważać, że to Bóg się mną opiekuje. Oczywiście, nie mam pewności, że to akurat Bóg, ale w tym zakresie muszę po prostu przyjąć jakąś hipotezę - i właśnie Boga wybrałem na wytłumaczenie tej opieki. Dziękując za tę opiekę modlę się do Niego - przeważnie na swój własny sposób. Ale przecież Bóg nie jest na tyle głupi, aby wymagał w modlitwie do siebie takiego lub innego religijnego formalizmu.

Myślę, że Bóg jedynie wymaga od nas tego, aby być dobrymi ludźmi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz