sobota, 7 października 2017

Że co?

Jestem bardzo tolerancyjny w stosunku do ludzi i staram się nie oceniać ich zbyt surowo, tak samo jak staram się też nie tracić z oczu szerszego kontekstu. Można na przykład śmiać się z kogoś dlatego, że jest nieporadny w czymś, ale ten sam ktoś może być super ekspertem w zupełnie innej dziedzinie, w której my jesteśmy nieporadni. Dlatego uważam, że śmiać się z innych ludzi raczej nie warto, chyba że rzeczywiście coś jest autentycznie komicznego. Natomiast nie bardzo lubię ludzkiej głupoty lub też jej młodszej siostry, którą można by określić jako niekumatość. Oczywiście nie śmieję się z tego. Po prostu przeszkadzają mi ludzie, którzy nie bardzo kumają, o co biega.

Pół biedy, jeśli trafi się na taką osobę na czacie i rozmawia się z nią. Żaden problem, podobnie jak trafienie na czacie osoby, która jest ewidentnym kretynem, na przykład należącym do kategorii - jak to niektórzy słusznie określają - myślących fiutem. Na czacie można po prostu taką rozmowę zakończyć i bez problemu o nim zapomnieć. Zupełnie inaczej sytuacja przedstawia się wtedy, gdy wydaje się, że poznaliśmy kogoś potencjalnie interesującego do głębszej znajomości, a nagle okazuje się, że jest on sobą słabo kumatą. Poznałem niedawno takiego bardzo młodego chłopaka, z którym rozmawiam na komunikatorze internetowym.

Nie używam w trakcie tej rozmowy jakiś specjalnie skomplikowanych słów czy zwrotów. A jednak mój rozmówca wielokrotnie pyta mnie "że co?". To tylko pokazuje jego bezradność, ponieważ nie jest on w stanie zrozumieć praktycznie prostych rzeczy. Jeszcze raz podkreślam, że nie używam w rozmowie żadnych specjalnych trudnych słów, ani zwrotów. A mój rozmówca mimo tego często nie rozumie. Podobnie jak nie jest w stanie zrozumieć, że zrobiłem gdzieś prostą literówkę pisząc jakiś wyraz nieco koślawo. Normalnie myślący człowiek łatwo domyśli się, między innymi z kontekstu wypowiedzi, że chodzi o dany wyraz. Poza tym ten chłopak ciągle do mnie wydzwania, nie mając specjalnie nic wartościowego do powiedzenia. Typowe śmieciowe rozmowy - tak zwany small talk. Niestety, jest to ewidentny przypadek kogoś, z kim raczej nie ma sensu znajomości utrzymywać. Nie szukam oczywiście drugiego Einsteina lub tym podobnego geniusza, ale szukam po prostu normalnego człowieka.

Ale jeśli szukam kogoś normalnego, to jednak nie kogoś pod-normalnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz