poniedziałek, 16 października 2017

Na nie-jedną kartę

Oczywiście tak się tylko mówi, stawiać coś na jedną kartę. A ja postawię na trzydzieści. Bo tyle kart liczy talia w grze Hearthstone. Pierwszy raz zagrałem w tę grę kilka lat temu, gdy musiałem w niej trzy gry wygrać po to, aby w mojej ówczesnej grze World of Warcraft (oczywiście pochodzącej z tej samej mojej ulubionej firmy, czyli Blizzard) zdobyć bardzo ładnego wierzchowca. Było jednak wtedy bardzo ciężko wygrać te trzy gry, grałem ponadto jakąś postacią, która jakoś nie bardzo mi "podchodziła". Trochę potrwało, zanim udało mi się wreszcie te gry wygrać. I oczywiście nie było to zachęcające na przyszłość.

Potem pewna osoba zachęciła mnie do ponownego zagrania w Hearthstone, ale tym razem zagrałem druidem. Nowa postać była bardzo szczęśliwa, bo w pierwszych dwóch lub trzech grach moi przeciwnicy po prostu poddali się bez walki, kompletnie nie wiadomo dlaczego. Być może był to jakiś znak od Pana Boga, w każdym razie znacznie zmotywowało mnie to do grania tą właśnie postacią. Oczywiście gram też innymi postaciami szczególnie wtedy, gdy miałem jakieś zadania dzienne wymagające na przykład wygrania gier inną klasą postaci. W każdym razie w grze tej odnalazłem swoje buty i grałem w nią jakiś czas. Potem zaś przeszedłem do gry w Guild Wars 2 czyli mojego ulubionego typu MMORPG. Ale obecnie, pomimo uderzenia się do niej dodatku Patch of Fire, jakoś zupełnie nie mam ochoty grać w tego mojego erpega. Być może dlatego, że znudziło mi się ciężkie i codzienne eksploatowanie się pracą w grze po to, aby do czegoś w MMORPG dojść.

Wczoraj w nocy postanowiłem wrócić do Hearthstone i zobaczyć, jak będzie wyglądała rozgrywka. Okazało się, że miałem do dyspozycji sześć wcześniej nierozpakowanych talii kart, które być może uzyskałem ze względu na długi okres nielogowania się do gry. Zadziwiające, że wśród tych 30 kart, które rozpakowałem, trafiła mi się legendarna karta Cenarius, właśnie dla druida. Potraktowałem to jako piękny znak dotyczący kontynuacji gry w Hearthstone. I poważnie zastanawiam się nad tym, czy nie będzie to moja główna gra od tej pory. Po pierwsze, to gra mojej ulubionej firmy Blizzard,  której gry znam od samego początku, czyli od 21 lat. Po drugie, to gra typu meczowego, w której rozgrywki są krótkie (trwają do około dziesięciu minut) i kończą się zawsze zwycięstwem lub porażką. Nie jestem zwolennikiem gier meczowych typu strzelanek, ale zupełnie inaczej sprawa wygląda w przypadku gry karcianej. Taka gra jest idealna jako krótki przerywnik w pracy lub też w jakichkolwiek innych okolicznościach, gdy mamy do dyspozycji nieco wolnego czasu.

W zakresie grania na komputerze stawiam więc teraz na nie-jedną kartę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz