środa, 13 września 2017

Googlowy Matrix

Zaczęło się od greckiego serka z Lidla, o ile pamiętam, a teraz doszło do samego Google. O ile w przypadku Lidla skończyło się prawie linczem firmy, która musiała przepraszać za usunięcie krzyża z wizerunku świątyni Anastasis z wyspy Santorini (na opakowaniu jednego ze swoich produktów), o tyle w przypadku Biedronki, która stosowała podobny manewr, firma udaje że nic się nie stało i że nie ma żadnych skarg od klientów. A teraz wybuchła afera z samym koncernem Google, który na bardzo szczegółowych trójwymiarowych wizualizacjach zapomniał dodać krzyży będących na różnych świątyniach. Internauci pokazują na wielu przykładach, że krzyże zostały usunięte. Google tłumaczy się w sposób godny prawdziwego polityka - otóż są to ograniczenia technologii stosowanych do realizacji trójwymiarowych modeli.

Łatwo jednak mieć wrażenie, że takie tłumaczenie jest nieprawdziwe, ponieważ modele są naprawdę bardzo dobrze odwzorowane i raczej nie powinno być problemu z odwzorowaniem także będących na nich krzyży. Jest to raczej próba tworzenia alternatywnej rzeczywistości bez chrześcijańskich symboli religijnych. Niestety takie jest marzenie lewactwa, które zresztą być może się spełni, jeśli w jakimś kraju chrześcijańskim do tej pory, przynajmniej pod względem budownictwa sakralnego, nastanie Kalifat. Wtedy na pewno kościoły zostaną przerobione na meczety lub zburzone. Próżno by dopatrywać się krzyży na obecnym meczecie Hagia Sophia w Stambule.

Zawsze jednak dziwiło mnie poparcie totalitarnych neobolszewickich lewaków dla, jak to mawiają, islamonazistów. W końcu, jeśli islamonaziści wygrają, to lewacy chyba piersi dadzą gardła i to dosłownie. W sumie przecież bardzo głęboko religijni muzułmanie nienawidzą tych, którzy są jawnymi bluźniercami i niewierzącymi. O ile chrześcijanie mogą być obłożeni płaceniem dżizji, czyli podatku od wiary, dzięki któremu będą bezpieczni, o tyle wojujący lewacy raczej nie mają szansę przetrwać w społeczeństwie muzułmańskim. No ale to już jest ich problem, nie mój. Jak do tej pory różne europejskie i amerykańskie firmy testują jednak naszą cierpliwość na modelowanie rzeczywistości i tworzenie mniej lub bardziej wydumanego Matrixa. Na szczęście internet umożliwia ludziom szybkie informowanie o takich rzeczach i wiadomość, a także krytyka, potrafi się sprawnie rozpowszechnić.

Jest więc szansa, że jednak ludzie nie dadzą się oszukać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz