czwartek, 14 września 2017

Nie-pochwała wielozadaniowości

Wielozadaniowość to coś z czym stykam się na co dzień, z konieczności oczywiście. Generalnie nie lubię robić kilku rzeczy naraz, bo mnie to rozprasza, wolę skupić się na jednej rzeczy, potem na drugiej i tak dalej, ale nie mam tego luksusu w codziennej sytuacji. Specyfika mojej pracy jest taka, że choć pracuje skupiając się na jednej czynności, to równolegle otwarte mam na przykład chaty, a na nich mogą być prowadzone różne rozmowy. Oczywiście nie robię czegoś dosłownie naraz, wyłączam się na chwilę od pracy do rozmowy. I robię to nie w trakcie samej pracy, tylko w czasie krótkich przerw w niej.

Ponieważ praca moja polega na pisaniu niewielkich tekstów, mogę znaleźć taką przerwę zarówno po surowym podyktowaniu tekstu do komputera (i przed etapem jego ostatecznej poprawki i redakcji), jak i po samej redakcji tekstu. To są takie momenty, gdy jestem w stanie się spokojnie przełączyć na inną rozmowę. Przy okazji, taka chwila odpoczynku od pracy zawsze dobrze mi zrobi, nieco odświeży umysł. Ewentualnie mogę zrobić krótką przerwę w trakcie samej redakcji, redakcja nie jest bowiem związana z wymyślaniem tekstu na nowo. Co innego oderwać się na chwilę od poprawy czegoś już napisanego, a co innego przerywać sobie w trakcie procesu twórczego. To ostatnie prowadziłoby do utraty tak zwanego "wątku". Jednak generalnie nie jestem zwolennikiem multitaskingu.

Okazuje się, że mam rację. Badania naukowe dowodzą tego, że mózg ludzki nie jest za bardzo w stanie zajmować się wieloma rzeczami jednocześnie. Jeśli już musimy zajmować jakąś rzeczą, to powinniśmy drugą rzeczy robić nieomal automatycznie i machinalnie. W ten sposób byłem w stanie na przykład rozmawiać z kimś przez telefon przez dłuższy czas i być jednocześnie w grze wykonując proste czynności takie, jak zbieranie surowców lub walka w kółko z tymi samymi przeciwnikami (w obu przypadkach jest to tak zwane farmienie, a więc wykonywanie czynności bardzo prostych, powtarzalnych i rutynowych). Jednak brak naturalnych predyspozycji naszego umysłu do multitaskingu ma też o wiele groźniejsze konsekwencje. Okazuje się, że na przykład nawet stosowanie zestawu słuchawkowego w samochodzie nie chroni nas przed wypadkiem. Bo co prawda trzymamy ręce na kierownicy i patrzymy na drogę, ale podlegamy tak zwanej ślepocie z nieuwagi, czyli dzięki zatopieniu umysłu w rozmowie telefonicznej tracimy wizję tego, co jest na drodze.

Warto pamiętać o tym w sytuacjach, gdy nasze bezpieczeństwo jest jest naprawdę ważne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz