środa, 16 sierpnia 2017

Świat wariuje?

Nasz kochany świat, w którym żyjemy, z pewnością coraz bardziej wariuje na różne sposoby. Nie mówię tutaj o wspaniałych ubogaceniach kulturowych w bombastyczny sposób w Zachodniej Europie, ale o czymś co pełzająco zawłaszcza nasze życie - także moje życie. Mianowicie o internecie. Jesteśmy praktycznie od niego uzależnieni. Ja uzależniony jestem od internetu w sumie na trzy sposoby. Po pierwsze, moja praca odbywa się przez Internet (formularz internetowy). Po drugie, w internecie czytam wszelkiego rodzaju newsy i informacje, a nawet sprawdzam pogodę. Po trzecie, gra w którą gram, oczywiście również jest tylko poprzez sieć (niże nie internet, ale sieć). Dlatego też spędzam w sieci, w ten lub inny sposób, większość czasu.

Tymczasem wiele osób na Zachodzie, ale również w Polsce, coraz bardziej zdaje sobie sprawę z tego, że tak bardzo internet ich uzależnia. Doszło do takiej sytuacji, że we współczesnych czasach prawdziwie survivalowy obóz nie polega na tym, żeby w ekstremalnych warunkach funkcjonować, bez namiotu, bez jedzenia, bez środków do utrzymania się. Współczesny survival to po prostu wyjazd bez internetu i bez telefonu. Wystarczy odciąć od internetu i telefonu, zapewniając przy tym wszelkie inne normalne warunki, aby spora część ludzi współczesnych żyjących, czuła się właśnie jak na takim survivalowym wyjeździe. W Ameryce wyjazdy tego rodzaju kosztują po kilkaset dolarów za kilka dni, co jest na pewno ceną wysoką, ale płaci się za nimb nowości. O takich ciekawych przypadkach, za granicą w w Polsce, pisał ostatnio tygodnik "Polityka".

W sumie, można by powiedzieć, że wariactwo naszego świata jest na dwóch płaszczyznach. Na pierwszej płaszczyźnie jest to wariactwo łatwo dostrzegalne gołym okiem, czyli na przykład zamachy terrorystyczne, różnego rodzaju demonstracje polityczne, różnego rodzaju oficjalnie pokazywane zmiany obyczajowe i tak dalej. Z drugiej strony mamy zaś wariactwo, które powoli i stopniowo opanowuje nas "od kuchni". Korzystanie z komputerów, telefonów, internetu. Już dzisiaj smartfon jest urządzeniem, z którym się dosłownie nie rozstajemy. Trzymamy go przy łóżku (ja tak robię, bo mój smartfon to również budzik), idziemy z nim do toalety (czasem też tak robię, bo mam na smartfonie odpalonego czata zawodowego, na którym zagadują mnie potencjalni klienci), nie rozstajemy się z nim w ogóle wychodząc z domu. Komputer także jest urządzeniem, które bardzo chętnie wykorzystujemy. Bez tej całej elektroniki bylibyśmy zupełnie innymi ludźmi, a nawet byśmy się czyli byśmy się kompletnie zdekompletowani.

Módlmy się więc, żeby żaden wielki rozbłysk słoneczny nie zniszczył naszej elektroniki, bo wtedy nasza cywilizacja zamieni się w martwą - jak wyłączający się ekran zanurzonego w gorącym metalu Terminatora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz