środa, 19 kwietnia 2017

Już zebraliście

Rzadko kiedy zdarza się że napisać można o tak wspaniałej historii i tak bardzo pokazującej, że warto w tym świecie wierzyć w dobro i ludzkie serce. Pewna pani opublikowała na swoim koncie twitterowym fotografię synka Stasia, który jest wiernym kibicem Legii Warszawa, ale choruje na zespół Downa. Organizowała ona zbiórkę pieniędzy na kolejny turnus rehabilitacyjny dla dziecka. Dziecko naprawdę starało się w czasie poprzedniego turnusu i dlatego mama robiła wszystko, aby pojechało ponownie, by pogłębić pozytywne efekty rehabilitacji. Do końca zbiórki pozostała jednak kwota kilku tysięcy złotych, a ludzie wpłacali niewielkie kwoty. Nagle bramkarz Legii Warszawa, Arkadiusz Malarz napisał na Twitterze "Już zebraliście. Wesołych świąt!"

Po prostu wpłacił te brakujące kilka tysięcy zamykając zbiórkę. Oczywiście nie chodzi tu o kwotę pieniędzy, bo należy ją relatywizować do zarobków. Przysłowiowy wdowi grosz jest czasem trudniej wysupłać niż wpłacić kilka tysięcy złotych komuś, kto zarabia duże pieniądze. Chodzi jednak o serce, zaangażowanie się i wspomożenie kogoś, a nie przejście obojętnie, jak to często bywa u bogatych celebrytów, którzy pomagają jedynie na pokaz przed kamerami i fleszami reporterów, ale tak naprawdę poza czasem medialnym z czysto ludzkich pobudek nie kiwną nawet palcem. Są jednak ludzie, także wśród tych najbardziej znanych, którzy mają inne podejście.

Zastanawiałem się tylko, jak to podejście określić. Ludzkie, współczujące to banalne określenie. Ale jak je zaklasyfikować? Z pewnością jest to bardziej podejście miłosierne, a zatem w jakiś sposób chrześcijańskie. Na pewno zaś nie jest to podejście typowych elit III RP. Niestety, są one w znacznej części wyznawcami darwinizmu społecznego. Politycy, celebryci z tych środowisk znani są z pogardy dla zwykłego człowieka, choć oczywiście nie obnoszą się z nią na pokaz (bo by ich zlinczowano). Jeśli komuś nie udało się dorobić, czyli nie był w stanie nakraść do syta, to po co mu współczuć? Jakże inaczej wyglądają w tym kontekście bogacze, na przykład w Stanach Zjednoczonych, gdzie milioner w siódmym pokoleniu nie różni się od zwykłego człowieka na ulicy i od młodości angażuje się w działalność charytatywną. Może dlatego, że w Ameryce nadal znają i stosują pewne chrześcijańskie zasady.

A nasze elity III RP w znacznej części bardziej pochodzą z sowieckiej Azji niż z euroatlantyckiej wspólnoty kulturowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz