niedziela, 16 kwietnia 2017

Budzik

Dziś Wielkanoc, a ja chciałbym napisać o czymś zupełnie niepozornym, ale na swój sposób życiowo ważnym. Wczoraj wymieniłem dźwięki budzika stosowanego przeze mnie w telefonie. Od bardzo długiego czasu używałem jako melodię, która mnie budziła, dostępny w Internecie fragment z filmu Stanleya Kubricka "Barry Lyndon". To Lilliburlero, brytyjski marsz wojskowy z XVIII wieku, który w internetowym montażu zaczyna się od słów, które wykrzykuje angielski oficer werbunkowy: King George and All England Forever! I ten okrzyk budził mnie już od wielu miesięcy. Z reguły bywało tak, że jeśli miałem telefon pod ręką, to byłem w stanie wyłączyć budzik zanim zaczął się właściwy marsz wojskowy po tym okrzyku i chwili aplauzu następującej po nim.

Wczoraj był upgrade programu Tokiko, którego używam jako budzik w telefonie i ma on teraz dodatkową opcję cichego włączania alarmu (Fade In), czyli stopniowego powiększania jego głośności. Gdy zastosowałem ją do mojego fragmentu z filmu Kubricka, tytułowy okrzyk na początku był po prostu niesłyszalny. Dlatego zmieniłem cały alarm budzika na inny brytyjski marsz wojskowy z XVIII wieku - British Grenadiers. To delikatna i rytmiczna melodia równie dobrze sprawdzająca się przy odgrywani od razu z pełną głośnością, jak i przy stopniowym jej zwiększaniu. Jest to też budzik bardziej subtelny i mniej "chamski" w przerywaniu ciszy snu. Przy okazji zmieniłem także melodię przypomnienia o world bossie w mojej grze - z ustawionego poprzednio cichego pikania na pogłaśniany Hohenfriedberger Marsch - skomponowany w XVIII wieku osobiście przez Fryderyka Wielkiego. Marsze wojskowe są bardzo fajnymi melodiami budzika - moim pierwszym takim marszem budzikowym był chyba najbardziej znany pruski marsz wojskowy Preußens Gloria.

A teraz pora na wielkanocny motyw w tych moich telefonicznych budzikach. Gdy o szóstej rano obudził mnie po raz pierwszy delikatny i subtelny British Grenadiers, wstałem i zacząłem szykować się jak zwykle do porannych czynności przy komputerze. Nagle zaczęły bić wszystkie dzwony w pobliskim kościele. Zacząłem się martwić. Wiedziałem, że jest Wielkanoc i podejrzewałem że to może być związane z Wielkanocą, ale bałem się, że również może być bicie na alarm z powodu atomowej wojny z Koreą Północną. Bo wojna może wybuchnąć lada chwila, a reżim Kima mógł użyć broni atomowej. Dlatego najpierw ze strachem sięgnąłem po newsy w Internecie. Okazało się, że faktycznie Korea wystrzeliła jakiś (oczywiście konwencjonalny) pocisk jako demonstrację siły, ale po chwili wybuchł - a więc była to wielka kompromitacja. Coś podobnie jak nasza totalna opozycja. Potem zaś przeczytałem w necie o tym, że w Polsce bardzo często ogłasza się Zmartwychwstanie Pańskie w kościele biciem w dzwony o poranku - więc się już uspokoiłem.

A zatem wszystkiego najlepszego w Dniu Zmartwychwstania Pańskiego - obyśmy w te święta nie powielali koreańskich kompromitacji :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz