poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Pusty dywanik

Na Lany Poniedziałek historia, która wycisnęła straszne łzy u mnie. Płakałem po niej dobre kilka minut. Czteroletni chłopczyk, Nolan, miał raka i cierpiał. Wiadomo, że przegra walkę z rakiem. W tym artykule moją uwagę przykuło zdjęcie dziecka leżącego na podłodze na dywaniku i patrzącego w jakieś okno, a obok zdjęcie tego samego miejsca z pustym dywanikiem. To zestawienie już samo w sobie jest dramatyczne. Historia opisana w artykule wyjaśniała o co chodzi. Poniżej przytaczam jedną z ostatnich rozmów mamy i Nolana, cytowaną w tym artykule. 

- Pewnie bardzo cię boli, kiedy oddychasz?
- Tak.
- Wszystko cię boli, tak, kochanie?
- Tak.
- To wszystko przez nowotwór. Już nie musisz dłużej walczyć.
- Nie? Ale będę, dla ciebie, mamusiu!
I tu już zacząłem płakać.
- Przez ten cały czas robiłeś to wszystko dla mnie?
- Cóż, no tak.
Tu jeszcze bardziej płakałem.
- Nolanie, jakie jest zadanie mamusi?
- Musisz robić wszystko, żebym czuł się bezpieczny.
- Kochanie, nie mogę już nic zrobić. Jedynym miejscem, gdzie będziesz bezpieczny, jest niebo.
- Więc pójdę do nieba i będę bawił się, dopóki do mnie nie przyjdziesz. Bo przyjdziesz, prawda?
- Oczywiście! Nie pozbędziesz się mamusi tak łatwo!
- Dziękuję, mamusiu!

Potem mama postanowiła na chwilę się wykąpać pod prysznicem i dlatego ułożyła Nolana przed nim, aby na nią patrzył. Nolan zapadł w śpiączkę przed śmiercią tuż po tym jak mama zamknęła drzwi do prysznica, a o godzinie 23.54 odszedł. Jednak chwilę wcześniej zdarzył się mały cud, ponieważ otworzył oczy, wziął głęboki oddech i powiedział "Kocham cię mamusiu". W tym momencie już nie byłem w stanie wytrzymać i rozpłakałem się na dobre. Zaś podpis pod obu zdjęciami jest taki: Tu, gdzie kiedyś, czekając na swoją mamusię, leżał piękny, idealny chłopiec, teraz jest tylko pusty dywanik.

Mam synka, którego bardzo kocham, ale nie mieszkam już z nim niestety. To okropna rana w sercu. Tym większa, gdy uświadamiam sobie jak niewiele mogę dla niego teraz robić sam będąc cieniem człowieka i cieniem ojca. Odkąd mam dziecko, to historie dzieci wzruszają mnie i rozwalają. Krzywda dziejąca się dziecku działa na mnie sto razy mocniej niż krzywda wyrządzana dorosłemu człowiekowi. Pierwszy raz przekonałem się o tym oglądając ponownie "Gladiatora" Ridleya Scotta. Gdy nie miałem dziecka, to obraz powieszonej żony i synka Maximusa nie robił na mnie większego wrażenia. Gdy oglądałem ten film ponownie, mając już synka, to na widok zabitego dziecka rozpłakałem się. Od tej pory nieszczęścia, które dotykają dzieci, strasznie mnie bolą. 

Popłakałem się jak bóbr, za oknem niebo płacze, bo pada deszcz (w niedzielę, gdy piszę ten post) - słowem idealny tekst na Lany Poniedziałek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz