środa, 22 marca 2017

Sztuka nudzenia

Niedawno poznawałem chłopaka, który szukał do związku, a więc powinno się rozmawiać w miarę sensownie. Faktycznie, mówił pełnymi zdaniami, rozmawialiśmy przez telefon przez kilka dni w sumie około czterech godzin, ale tak naprawdę niewiele to zmieniło. Mało było w tym naprawdę  wartościowej rozmowy.  Przede wszystkim zapadała nieraz nawet kilkusekundowa niezręczna cisza. Ja spokojnie czekałem na jego pytania lub wypowiedzi, on zaś najwyraźniej nie miał wiele do powiedzenia. W rozmowie z moim byłym chłopakiem, z którym ostatnio gadam tak długo, takiej niezręcznej ciszy nie ma.

Przeprowadzę bowiem z tym moim byłym chłopakiem pogawędki, które często są bardzo długie, gdyż posiada on do mnie bezpłatne minuty połączenia telefonicznego. Często dzieje się w tych pogawędkach o wiele więcej merytorycznej wymiany zdań niż w czasie rozmowy z moim podanym wyżej rozmówcą. Bywa tak, że mój były chłopak ogląda jakiś film i przez telefon zdaje mi relację o tym, co się w tym filmie dzieje. Dla mnie to nuda, bo i tak nie wiem o co chodzi. Ale mimo tego czasem wtrąci coś z innej beczki i mamy kawałek ciekawej, żywej rozmowy. Z moim wspomnianym na wstępie rozmówcą ta pogawędka była po prostu długa, nudna, a nawet miejscami irytująca.

Irytujące było to, że na przykład zostawiał w rozmowie ze mną z różnego rodzaju pułapki na mnie, testujące na przykład moją cierpliwość. Jeśli jednak rozmowa jest nudna, to moja cierpliwość i tak się wyczerpuje i jej dodatkowe sztuczne testowanie wywoła nieadekwatnie zafałszowane wyniki.  Poza tym mam wrażenie, że gdy kogoś poznajemy, to sama rozmowa z nim, samo poznawanie go jest jednym wielkim testowaniem - ale naturalnym, a nie robionym na siłę, według jakiegoś wydumanego scenariusza. Podobnie było z wahaniami tej osoby w zakresie wysłania mi jej zdjęcia. Za dużo teoretyzowania, za mało życia - dlatego było to wszystko takie nudne. Nie tylko zresztą nudne, ale irytujące. Mam bowiem wrażenie, że poznawanie tego kogoś jest sztuczne, żmudne i przez to bezsensowne.

Skoro tak ciężko się go poznaje - to czy byłoby z nim łatwiej żyć?

1 komentarz:

  1. Niezręczna cisza jest jeszcze zrozumiała - przecież człowiek może być nieco nieśmiały, szczególnie na początku znajomości. Sam jestem z natury nieśmiały, więc wiem, jak to jest, gdy masz milion myśli w głowie i nie wiesz, o której można by powiedzieć. Ale pułapki...? Po co to komu? Nie lepiej poznać drugiego człowieka normalnie?

    OdpowiedzUsuń