poniedziałek, 27 marca 2017

Może sex?

Rozmowy mogą odbywać się nie tylko w postaci dialogu prowadzonego na służących do tego komunikatorach, ale także w postaci korespondencji pisanej pocztą elektroniczną lub systemem mailowym na jakiś portalach. Tak było w przypadku wymiany zdań na jednym z portali gejowskich, którą miałem niedawno. Można nazwać ją także rozmową, tym bardziej, że była to - jak widać z jej przytoczenia poniżej - krótka wymiana zdań, a nie pisanie długich maili, które należałoby już nazwać korespondencją. Rozmówcą jest 35-latek z północnej Polski. Oto treść tej krótkiej i dobitnej konwersacji (on i ja).

- hej, może sex?
- hej, może nie
- oj czemu?
- Pomyśl logicznie. Proponujesz nieznajomej osobie, ba - szukającej partnera, do związku i nie piszącej na profilu nic oo szukaniu seks przygód - właśnie seks przygodę. Czy to nie kretynizm? 

Ta konwersacja jest bardzo znamienna z dwóch powodów Po pierwsze, jest bardzo ciekawa jako otwarcie rozmowy, bo z jednej strony mamy lakoniczną propozycję, a z drugiej strony moją odpowiedź, która do tej pierwszej nawiązywała pod względem lakoniczności i stylu. Po drugie, kolejna część konwersacji jest typowa z innej przyczyny. Mój respondent zadał pytanie, które mnie strasznie denerwowało. A zdenerwowało mnie dlatego, że wydawało się że to oczywiste, że jeżeli ktoś taki jak ja ma napisane na swoim profilu, że szuka kogoś do związku, a nie do przygód, to powinno być oczywiste, że wyskakiwanie do niego z propozycją seksu z nieznajomym jest co najmniej niestosowne, żeby nie powiedzieć debilne.


Skoro wyskakuje się z taką idiotyczną propozycją, która pokazuje, że nie przeczytało się nawet pierwszego zdania profilowego opisu, to jeżeli otrzymuje się logiczną, zgodną z duchem opisu na profilu odmowę, dalsze drążenie tematu pytaniem "a czemu?" jest po prostu wkurzające. Ja miałem akurat tyle dobrego humoru, że zamiast napisać coś krótkiego, zwięzłego i bardzo brzydkiego zdecydowałem się na trzy pełne zdania, w którym wyłożyłem swoje racje. Miałem widocznie "dzień dobroci dla zwierząt". Na szczęście mój rozmówca "zamilkł na wieki" i nie skorzystał z prawa do pogrążenia się w kolejnej wiadomości. W przypadku takich ludzi wątpię w to, aby był on w stanie po prostu po męsku przyznać się do błędu i przeprosić. 

Dla wielu ludzi krótkie przeprosiny w stylu "rozumiem, przepraszam" to najwyraźniej Himalaje niedostępne nawet w najbardziej dramatycznych okolicznościach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz