wtorek, 28 lutego 2017

Oscarowa poprawność

Pomyłka, która zdarzyła się podobno po raz pierwszy w czasie ceremonii rozdawania Oscarów polegała na tym, że usiłowano wcisnąć statuetkę za najlepszy film nie dla tego filmu, dla którego trzeba. To tylko jeden z elementów odbytej ostatniej gali oscarowej, jednak te słowa, których użyłem w poprzednim zdaniu (nie naumyślnie) a mianowicie "dla którego trzeba" zdają się w oddawać idealnie aktualną oscarową tendencję. Podsumował to w złośliwy sposób Rafał Ziemkiewicz, który napisał na Twitterze: Film o czarnych homo był skazany na Oskara. No, chyba, że ktoś by zrobił film o czarnych homo w holocauście z mocnym przesłaniem anty-Trump.

Bodajże dwa lata temu były zastrzeżenia, że Oscary były zbyt rasistowskie, bo nie nominowano żadnego czarnego albo skośnookiego aktora. Tak, jakby czarnoskórzy aktorzy mieli mieć jakieś swoiste punkty za pochodzenie, jak to było w czasach PRL z młodzieżą pochodzącą z rodzin robotniczo chłopskich. Nacisk siły politycznej poprawności i wciskanie na siłę czarnych aktorów do filmu, silenie się na równość, która nie zawsze nie jest związana z dokonaniami artystycznymi - to faktycznie balast politycznej poprawności ściągający na dno na współczesną sztukę w wielu krajach Zachodu.  Na tym tle interesująco przedstawia się gra Wiedźmin, krytykowana zresztą przez niektórych lewaków za to, że występują w niej wyłącznie (w naszej polskiej produkcji opartej na prozie Andrzeja Sapkowskiego) jednie biali i o zgrozo nie ma tam żadnego Murzyna. What a pity :-)

Kto wie, popuszczając wodze fantazji można się zastanowić nad tym, czy popularność gry Wiedźmin w Ameryce nie bierze się właśnie po części z tego, że nie ma w niej Murzynów. Jest to gra, w której biały człowiek może się poczuć jak u siebie w domu - i w świecie, który już być może dla niego nie wróci, bo wszędzie swoim realnym życiu spotyka Murzynów. Faktem jest, że w kręgach amerykańskiej sztuki, szczególnie w przemyśle filmowym, polityka rozumiana w różny sposób i polityczna poprawność niestety wpływa w coraz większy sposób na jakość produkcji. A to błąd, bo artystyczna miernota, którą się sztucznie podnosi ze względu na trafienie przez nią w oczekiwania politycznej poprawności, nie przestaje być miernotą. Mam nadzieję, że nagrodzone w tym roku Oscarami filmy do miernot nie należą.

A o polskich Oscarach napiszę jutro :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz