środa, 15 lutego 2017

Niewypał &

Na Kumpello pojawiła się całkiem ciekawa grupa, która propaguje, aby mieć cały czas włączony Bluetooth i nazwać swój telefon ze znakiem "&" na początku. W ten sposób geje mieliby się rozpoznawać przez Bluetooth, na przykład na ulicy. Wydaje się, że to ciekawa inicjatywa. Ale do niej nie przystąpiłem. Dlaczego? Bo uważam, że to nie ma praktycznego sensu. To, że coś jest ciekawe nie znaczy bowiem - że ma jakikolwiek praktyczny sens.

Po pierwsze - Bluetooth ma zasięg dziesięciu metrów. To na tyle mało, że ciężko kogoś znaleźć. Na ulicy to utopia - ludzie wyjdą z zasięgu zanim ich namierzymy. W komunikacji miejskiej lepiej. Ale niewiele lepiej. Szansa na znalezienie kogoś mizerna. Po drugie - sama komunikacja. Jeśli kogoś namierzymy to co robić? Wysyłać propozycję parowania się? Gdyby to było coś takiego, jak komunikator przez Bluetooth, to jeszcze rozumiem. Po trzecie - bateria. Obecne smartfony i tak cierpią na jej niedostatek. Kolejne drenowanie baterii? Mało ciekawa perspektywa, szczególnie dla kogoś, kto nie ma jak podładować telefonu i oszczędza jego energię. Po czwarte - (nie)wygoda. Kto będzie stale zerkał, czy w wątłym zasięgu Bluetooth się ktoś pojawi?

Takie coś ma sens wtedy, gdy powstaje odpowiednia aplikacja, która robi to za nas i która pozwala na przykład na czatowanie przez Bluetooth. Póki jej nie ma - to inicjatywa ciekawa, ale niepraktyczna. Jedynym miejscem, w którym się sprawdzi jest może klub gejowski - ale tam raczej nie ma problemu z zorientowaniem się, że są w nim geje. Jest to więc, jak wiele inicjatyw, coś niby ciekawego, ale kompletnie nieużytecznego. O wiele ciekawiej można randkować mając telefoniczne odpowiedniki Fellow, Kumpello lub Planetromeo. One mają taką zaletę, że pokazują ludzi w dowolnym zasięgu, nie tylko kilku metrów. Może kiedyś doczekamy się fajnego telefonicznego randkowania. Ale jak na razie to lipa. I sensownych perspektyw nie widać.

Ale przynajmniej dobrze, że ludzie nad tym jakoś myślą :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz