piątek, 24 lutego 2017

Holenderska lotnia

Przywołałem już na łamach tego bloga dowcip, który kiedyś przeczytałem. Dwóch pijaków siedzi pod Pałacem Kultury i widzi lotnię, która zbliża się do Pałacu Kultury następnie rozbija się o niego. Wtedy jeden pijak do drugiego mówi: zobacz Ziutek, jaki kraj, taki terroryzm. To oczywiście nawiązanie do samolotu rozbijającego się o World Trade Center. Jednak w dzisiejszym tekście to porównanie do lotni jest w szerszym znaczeniu. Chodzi oo to, że jaki kraj, takie coś - a w wypadku dzisiejszego wpisu, tacy politycy. A raczej polityk. Na dodatek taki, który prowadzi w sondażach.

Sprawa dotyczy oczywiście Geerta Wildersa, który jest liderem Partii na rzecz wolności, jak wiadomo opowiadającej się za dramatycznym ograniczeniem obecności muzułmanów w Holandii. Partia na rzecz wolności prowadzi w sondażach wyborczych i wszystko wskazywało na to, że może zdominować holenderski parlament. Wcale nie oznaczałoby to możliwości sformułowania rządu, ponieważ inne partie polityczne solidarnie odcinały się od możliwości utworzenia z nią koalicji. Ale wiadomo, że przed wyborami oświadczenia są kategoryczne (pod wyborczą publikę), ale po wyborach często zwycięża pociąg do władzy i związana z nim pragmatyka. Mnie jednak zajmuje w tym coś zupełnie innego. Lider Partii na rzecz wolności Geert Wilders wycofał się de facto z kampanii wyborczej. A to może oznaczać, że jego partia osiągnie znacznie gorszy wynik. I straci realny wpływ na politykę Holandii.

Przyczyną wycofania się Geerta Wildersa z kampanii wyborczej jest zdrada wysokiego rangą policjanta  o marokańskich korzeniach, który przekazywał przestępcom dostęp do lokalizacji i plany podróży Wildersa. Trzeba tu dodać, że sam Wilders od 2004 roku panicznie boi się zamachu ze strony muzułmanów i ciągle się przed nimi ukrywa. Trochę dziwne to przypadku polityka, który ma poczucie swojej misji dziejowej. Tacy politycy powinni mieć więcej determinacji. Zdrajcę można wymienić na kogoś zaufanego, trasy przejazdu na wiece wyborcze zmienić, podobnie jak miejsca pobytu. Można też zwiększyć ochronę. Jaki kraj, taki terroryzm. A w przypadku Holandii jaki kraj, taka odwaga polityka, który nie ma odwagi i determinacji, aby osiągnąć swój cel. A czasem w polityce trzeba zaryzykować. No i mieć jaja.
 
Ale czego się spodziewać po kraju, w którym Wielkanoc kojarzy się z zajączkiem, a nie jajami - wszak zajączek tchórzliwie ucieka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz