sobota, 25 lutego 2017

Czarnoskóry Polak?

Niedawno przeczytałem artykuł o tym, że czarnoskóry Polak i katolik Izuagbe Ugonoh, będzie walczył o tytuł mistrza świata w boksie. Nie byłoby w tym nic specjalnie dziwnego gdyby nie to, że przyczepiłem się, prywatnie w swojej duszy, do określenia "czarnoskóry Polak i katolik". Rozumiem, że jest to pewna figura dziennikarska, która ma podkreślić coś zadziwiającego, czyli istnienie Polaka i katolika, który jest czarnoskóry. Ale uważam  że jest to nie jest to określenie, którego się powinno stosować. Zgadniecie dlaczego? Możecie zabawić się sami ze sobą - zasłońcie drugi akapit lub odwróćcie wzrok od komputera i chwilę pomyślcie. A potem porównajcie wynik.

Jeśli ktoś z was obstawiał, że jestem przeciwnikiem przyznawania czarnoskóremu człowiekowi miana Polaka, to jest w bardzo głębokim błędzie. Już przedwojenna polska endecja uznawała, że każdy może być Polakiem, niezależnie od wyznania czy koloru skóry. Jeśli się Polakiem czuje i  czuje się więź z narodem polskim, z nim się identyfikuje - to jest się Polakiem. Ja także uznaje tą definicję za słuszną i dlatego nie ma dla mnie żadnego czarnoskórego Polaka, jest po prostu Polak, który czuję się Polakiem i jest Polakiem. Niech zatem nie będzie żadnych Polaków białych i czarnoskórych, są to po prostu Polacy. Jesteśmy jednym narodem, który od dawna asymilował tych, którzy chcieli czuć się Polakami. Dlatego nie widzę żadnego stresu w segregowaniu Polaków na czarnoskórych i białych. Niestety, w Polsce są polityczne siły, którym wciąż zależy na podziałach (ale nie na czarnych i białych, bo w tym przypadku szczęśliwie nie mają paliwa do podgrzewania nastrojów).

Ta sprawa z bokserem ma drugie dno, albowiem chodzi o to, że moje podejście do definicji Polaka, podobnie jak podejście przedwojennej endecji, jest pragmatyczne i otwarte na ludzi, a zarazem wynika z głębokiego przekonania, które mam w sercu. Nie jest zaś jakąś (przepraszam za wyrażenie, ale obawiam się, że jest tu ono na rzeczy) zasraną poprawnością polityczną, która na siłę, faszystowskimi metodami usiłuje mnie zmuszać do takiego lub innego podejścia. Chciałbym relacje z innymi Polakami i całym narodem opierać na wzajemnym szacunku, miłości i zrozumieniu - a nie na sztucznej, wbijanej mi do głowy na siłę, politycznej poprawności. Tym różni się takie podejście od podejścia, które na chama usiłuje nam, pałką politycznej poprawności, wmówić lewactwo. A tak przy okazji, kończąc już moją notkę można by zadać pytanie - czy nigdy nie powinno się mówić o kimś, że jest czarnoskórym Polakiem? 

Oczywiście można tak powiedzieć, ale powinno to być umieszczone w takim kontekście, aby wyglądało na ciekawostkę a nie dziwoląg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz