czwartek, 1 września 2016

Klucze do wiedzy

Dziś data zapomniana przeze mnie. Nie chodzi oczywiście o rocznicę wybuchu II wojny światowej, ale o początek roku szkolnego. Dawno już przestałem się tym stresować. Teraz stresuję się tym już moje drugie pokolenie, które zaczyna właśnie szóstą klasę. Wiadomo, że sam początek szkoły to luz, ale potem zaczyna się pod górkę. Można to nazwać pompowaniem wiedzy do głowy. I nieraz się zastanawiałem, czy ta wiedza przykazywana w szkole jest użyteczna i wartościowa. Dochodzę w tym względzie do sprzecznych wniosków. 

Z jednej strony wydaje się, że szkoła jest przeładowana wiedzą kompletnie zbędną w życiu. Skomplikowane równania matematyczne lub wzory chemiczne w zwykłym życiu człowieka się nie przydadzą. Z matematyki przydają się oczywiście podstawowe działania (i tabliczka mnożenia także, więc optowałbym za dalszym jej uczeniem), procenty, prawdopodobieństwa, czasem obliczanie powierzchni lub kubatury. Dwa razy w życiu przydało mi się rozwiązywani trójkątów (gdy jeszcze je pamiętałem). Podobnie jest w innych dziedzinach. W tym zakresie można by program szkolny odchudzić. 

Inna sprawa, że nawet liźnięcie takiej przesadnie pompowanej wiedzy daje pewną kulturę edukacyjną. Znawcą nie jestem, ale wiem że wysepki Langerhansa to coś w komórkach organizmów żywych, a nie archipelag. Pytanie tylko, czy taka ogólna kultura wiedzy przyda się przysłowiowemu robotnikowi na budowie lub majstrowi w fabryce. Bo raczej przyda się dziennikarzowi, pisarzowi, a nawet politykowi. Wszystko to jednak sprawy względne. Tak naprawdę uważam, że edukacja powinna być jak najbardziej (na ile to technicznie możliwe) profilowana do uczniów - gdy mają już pojęcie w czym się chcą specjalizować. Powinno być w niej jak najwięcej przydatnej praktycznie wiedzy oraz jak najwięcej nauki nie samej wiedzy, ale umiejętności jej wyszukiwania oraz umiejętności pożytkowania wiedzy (np. dyskusji, analizy krytycznej etc.). A na koniec, dla rozrywki, prawdziwy dialog z oficerem Ludowego Wojska Polskiego w czasie komunistycznego studium wojskowego, trzy dekady temu. Nawiązuje do cytowanych już wysepek i aparatów, które (jeśli ktoś tego nie wie) też są elementem biologicznej komórki. Oto ten dialog (pyta student, odpowiada oficer):

- Panie pułkowniku, czy na wysepkach Langerhansa są aparaty Golgiego?
- Nie wiem, nie czytałem, ale zbroją się, na pewno się zbroją!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz