środa, 1 czerwca 2016

Dziecinnie proste

Znam tego autora anonsów, kojarzy mi się dzięki pewnym wyrażanym w jego anonsach poglądom. Charakterystyczne jest to, że oczekuje wyjątkowego listu (w innym anonsie użył określenia "preludium korespondencyjne") i po tym mogę domniemywać, że chodzi o tę samą osobę. Być może jest to ów niedawno przywoływany filozof z wyboru. A może ktoś inny, ale równie postrzelony. Ten autor ma swojską pogardę dla ludzi, która przebija z jego anonsu. Oto jego manifest.

Poznam osobę do wspólnego zamieszkania. Nie interesuje mnie zabawa w życie, jaką prowadzi większość polskich homoseksualistów (wiązeczki, miłostki i inne formy ekspresji spaczonej emocjonalności). Interesuje mnie wyłącznie wiecznotrwały sojusz dla odpędzenia samotności i wspólnego budowania. Bardzo wiele oczekuję, bo bardzo wiele oferuję. Nie toleruje miernoty intelektualnej ani emocjonalnej płycizny. Nie trawię osobników płynących z prądem popkultury. Odpowiem tylko na wyjątkowy list - ten, który przekona mnie, że kryje się za nim prawdziwy arystokrata ducha. Podaj w liście e-mail, bo z mojego urządzenia nie mogę odpowiedzieć automatycznie.
 
Posiadanie wysokich wymagań nie jest niczym złym. Mnie a przykład wydaje się, że mam wymagania proste - szukam kogoś odpowiedniego, z kim uda się wzajemnie dobrać do życia. Staram się nie zakładać za wiele z góry, bo życie pisze scenariusze, których nie da się przewidzieć. Ale mam nadzieję, że moje założenia nie kryją w sobie takiej goryczy, która przebija z tego anonsu. Ciekawe czy to życie tak przycisnęło autora, że wylewa swoją żółć w opublikowanym przez siebie manifeście. 

Dlaczego zatytułowałem ten post "dziecinnie prostym"? Oczywiście to nawiązanie do Dnia Dziecka. A dziecinnie proste jest takie skrócone napisanie anonsu, bo jednak ten autor jakoś kojarzy mi się (może przez nawiązanie do niedawno cytowanego filozofa z wyboru, którym przecież nie musi być) z bardzo przegadanymi anonsami. To, co dziś popełnił może więc uchodzić przy tym jako wzór prostoty... 

Czyli dziecinnie prosta prostota ;-)

1 komentarz:

  1. Tu jest więcej zwrotów owego "filozofa" (i jego wydumany styl życia), więc na 100% to ten sam autor!
    PS. To żaden psychoanalityk, tylko psychopacjent!

    OdpowiedzUsuń