środa, 17 kwietnia 2013

Jak masz na imię?

Przedstawianie się na początku rozmowy to coś bardzo miłego - i standardowego w poznawaniu ludzi w świecie realnym. Ale mało standardowe w rozmowach wirtualnych. W rozmowach wirtualnych mamy niestety szkodliwą odwrotność przedstawiania się - czyli obcesowe wypytywanie na początku rozmowy o nasze imię. W realnym świecie raczej nie wystartowalibyśmy tak do kogoś nieznajomego, ale kontakt internetowy dodaje odwagi. Niestety, bardzo szkodliwej i denerwującej innych odwagi.

Gdy ktoś sam się przedstawia, wtedy milo jest przedstawić się w zamian. Ale gdy wypytuje o nasze imię - jest po prostu bezczelny. Oczywiście mógłby tak zrobić wtrącając wyjaśnienie, na przykład "jak masz na imię, bo nie wiem czy napisałem na konto mojego kumpla, czy to może pomyłka?". Ale wypytywanie obcesowe, na dzień dobry, jest w złīm i niepotrzebnym guście. Niepotrzebnym, bo prościej i szybciej upewnić się najpierw czy rozmowa z kimś ma w ogóle sens. A potem martwić się jej resztą.

Ludzie rozmawiają na ślepo, mylą też grzeczność ze wścibstwem. Potrafią mylić też rozmowę z nawoływaniem się niczym zwierzęta w stadzie. A tymczasem rozmowa jest na temat - i najlepiej upewnić się od razu czy ten temat da się z kimś poruszyć. Jeśli nie - to po co na sile udawać, że się rozmawia? Chyba, że to krótka wymiana konwencjonalnych grzeczności na miarę genialnego amerykańskiego pomysłu: "How are you? I am fine".

Niestety, zgodnie z prawami Murphy'ego - jeśli sensowna rozmowa może nie udać się, to się na pewno nie uda ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz