środa, 9 listopada 2011

Koślawe myślenie

Facebook jako dojrzały portal społecznościowy może się pochwalić znaczną liczbą użytkowników. A znaczna liczba użytkowników oznacza nieuchronną pauperyzację treści. Mało kto jest w stanie merytorycznie i z kulturą dyskutować na - niekoniecznie nawet ambitne - tematy. Za to każdy może pisać o wszelkich możliwych duperelach - a pisze tym chętniej, im więcej osób go poklepie przyjaźnie po ramieniu (czyli da lajka albo komentarz).

To pewnie zmora całej naszej współczesnej cywilizacji, ale na Facebooku widzę często coś, co nazwałem koślawym myśleniem - czyli myśleniem negatywnym, autodestrukcyjnym. Prostym przykładem takiego myślenia jest katowanie się nieracjonalną, robioną dla "politycznej poprawności" dietą - lub aplikowanie sobie równie idiotycznie wymuszonego stylu życia. Inni biegają to i ja będę biegał  choć moje stawy nie pozwalają na to. Inni pływają, to i ja będę pływał - choć mam uczulenie na chlor w basenie. I tak dalej - byle tylko nie odstawać od reszty stada.

W opublikowanym dziś czacie przedstawiam komentarze facebookowe na czyjś dosyć niedookreślony opisany stan. Zilustrował go bowiem zdjęciem foczki, która albo jest zmęczona, albo senna, albo nieszczęśliwa, albo... Można mnożyć interpretacje. I pierwszy komentarz jaki to zdjęcie otrzymało był od osoby, która rozpacza z powodu własnych urodzin. Bo się biedna starzeje. Tak, jakby nasza kultura i cywilizacja nie dopuszczała myśli o starzeniu się, o dojrzewaniu, o nabywaniu kolejnych lat życia.

Nauczyłem się już jakiś czas temu aby myśleć pozytywnie. Może nie zawsze mis się to udaje, ale się przynajmniej staram. Innymi słowy - szklanka powinna być postrzegana jako do płowy pełna, a nie do połowy pusta. I w tym duchu napisałem komentarz do tamtej rozpaczającej wypowiedzi. Ale jak się okazuje - dwie kolejne osoby wolały przyłączyć się do rozpaczającego chóru. Widać ryczenie w stadzie lepiej im wychodzi.

Nasuwa się analogia do średniowiecznego biczowania się. Tylko, że biczowanie miało jakiś głębszy sens. Było aktem pokuty, było związane z wiarą w lepszy świat po śmierci. Było związane z potrzebą doskonalenia się (w sensie spełniania norm religijnych) aby ten lepszy pośmiertny świat osiągnąć. A w XXI wieku to biczowanie się ma charakter autodestrukcyjny. To takie dobrowolne ustawianie się na siłę pod pręgierzem wyśrubowanych kulturowych oczekiwań.

Zastanawiałem się dlaczego ludzie tak postępują i doszedłem do wniosku, że powodem jest pogoń za baśniowymi ideałami. Dawniej ideały były bardziej w sferze wyobraźni. Dziś łatwo je wizualizować. Wystarczy pokazać zdjęcie modela czy modelki - wykonane w technologii może to jego urok, a może to Photoshop - a wiele osób zacznie obsesyjnie chcieć wyglądać podobnie.

Bo w ogóle zadziwiające jest jak łatwo taką autokrytykę odnosić do zewnętrznych cech wyglądu - a jak trudno do takich niemierzalnych łatwo kwestii jak wykształcenie, charakter, inteligencja, kultura etc. Widziałem na Facebooku setki wpisów bardzo krytycznych wobec wyglądu autora, ale nie zdarzyło mi  się obejrzeć choćby jednego, w którym autor narzekałby na swój poziom kultury lub edukacji. Cywilizacja obrazkowa bardzo łatwo zachęca do porównywania swojego wyglądu z nierealnymi wzorcami, ale mocno pomija sfery, które dla prostej obrazkowej komunikacji są trudne do ukazania.

Współczesny świat spłaszcza wszystko co się da zobaczyć, a pomija to, czego się nie do ujrzeć lub "powąchać". Cywilizacja zatacza koło - wracamy powoli do jaskiniowej kultury obrazkowej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz