poniedziałek, 17 października 2011

Czy Plus wyjdzie na minus?

Google+ to najmocniejszy potencjalny konkurent Facebooka i jest to projekt realizowany przez amerykańskiego giganta od niedawna (czerwiec 2011). Miałem zaszczyt znaleźć się bardzo szybko w wąskim kręgu osób korzystających z Plusa. Ponieważ znalazłem tam dawnego kolegę dziennikarza, który pisze bardzo ciekawe teksty i ma wielu ludzi w swoich kręgach znajomych, więc dzięki jego tekstom mogłem brać udział w dyskusjach, które toczyły się na Plusie przy użyciu systemu komentarzy.

Zasadnicza różnica pomiędzy Facebookiem, na którym podpompowałem liczbę znajomych do 360 osób, a Plusem była taka, że dyskusje w Plusie były autentyczne - merytoryczne, kulturalne, cywilizowane. A przede wszystkim to były dyskusje - a nie ecie pecie. Oczywiście to "wina" garnituru biorących w nich udział - ludzi intelektualnie wyrobionych, potrafiących dyskutować, uszanować odmienność poglądów, spierać się w sposób kulturalny. Nie było tam żadnego taniego efekciarstwa, nie było błazeńskich tematów - o tym, że ktoś na przykład przeżuł muchę w czasie picia kawy. To, nawiasem mówiąc, autentyczny przykład z Facebooka.

Jak zawsze, gdy liczba użytkowników przekroczy pewną granicę, zacznie się obniżanie poziomu komunikacji na portalu. Zaśmiecanie nieistotnymi duperelami, pseudo dyskusje. Jaka jest jednak przewaga Google+ nad Facebookiem? Google+ jest niesymetryczne. Nie trzeba się wzajemnie zaprzyjaźniać. Można podglądać to, co piszą inni, bez konieczności związania z nimi. To znaczy, że my nie musimy wcale podglądać tego, co pisze ktoś inny, zaprzyjaźniony z nami. Albo możemy tego kogoś umieścić w innym kręgu znajomych - kręgu nie podglądanym w strumieniu wiadomości. Bardzo wygodne jest natychmiastowe filtrowanie strumienia wiadomości poszczególnymi kręgami. Błyskawicznie można wyłapać komunikaty rodziny czy kolegów z pracy.

Oczywiście o jakości portalu społecznościowego decydują ludzie, ale mam wrażenie, że w Google+ jest o wiele łatwiej zapanować nad niechcianym spamem. Największą jednak nadzieję sukcesu Google+ pokładam w popularności Facebooka. Mam bowiem nadzieję, że bardzo wiele osób, których komunikacja społeczna ogranicza się do stadnego puszczania informacyjnych baków, po prostu zostanie przy fejsie. I oszczędzi nam bazarowego klimatu Facebooka na Google+. A jeśli znajdą się jakieś trolle, to bardzo łatwo jest je zablokować.

Ktoś w czasie dyskusji na Google+ porównał użytkowników Google+ do szlachty a Facebooka do plebsu - ale takie porównanie jest moim zdaniem trochę zbyt brutalne. W początkowym okresie Google+ będzie grupowało bardziej wyrobionych użytkowników, ale stopniowo ten Olimp będzie się spłaszczał i w efekcie otrzymamy coś w rodzaju pustyni z niewysokimi wydmami i nielicznymi górami, które utrzymywać będą wieczny śnieg...

Ja mam jednak nadzieję, że przejście z Facebooka na Google+ dla części osób będzie okazją do przemeblowania modelu komunikacji społecznej. To zupełnie tak, jak z przeprowadzką do nowego mieszkania. Jest szansa na nową aranżację i nowe życie...

2 komentarze:

  1. Z tego co wiem obecnie masz tylko 54 znajomych na Facebooku :) jakoś mnie to nie dziwi...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie zaś nie dziwią Twoje kretyńskie komenty generowane na podstawie Twojego widzimisię :-) A notatkę o wycięciu większości kontaktów z Facebooka zobaczysz dopiero w drugiej dekadzie listopada.

    OdpowiedzUsuń