Dziś jeden prosty temat. Zabawny i trochę tragiczny zarazem. Rubryka "wykształcenie" na Fellow. Do wyboru mamy aż 6 możliwości: podstawowe, zawodowe, niepełne średnie, średnie, niepełne wyższe (student), wyższe. Każdy sobie może wybrać takie, jakie mu odpowiada. I co mnie dziwi? Że niektórzy nie wybierają nic - a system wstawia wtedy kreskę. Dlatego ich wykształcenie nazywam "wykształceniem -".
Pół biedy, gdy ktoś po prostu nie wypełnił tej rubryki z lenistwa. Ale na ogół ma to pewne ukryte znaczenie. Jeśli profil należy do osoby mającej dwadzieścia czy więcej lat, a jej wykształcenie jest "kreskowe" - to najpewniej oznacza, że ten chłopak ma ukończoną jedynie szkołę podstawową lub zawodową. Czasem można to skonfrontować z wiedzą o tej osobie pochodzącą z rozmowy, albo obejrzenia jego profilu, na którym podał swoją szkołę (np. Nasza Klasa lub Facebook).
W pewnym sensie to dobry znak. Dla niektórych bowiem zbyt niskie wykształcenie nie jest powodem do dumy. Szczególnie, gdy ktoś nie ukończył szkoły nie przez lenistwo, ale z ważnych życiowych powodów. Gorzej, gdy ktoś jest prostackim "spoko kolesiem" o typowych zainteresowaniach (z reguły na przykład muza, motoryzacja, podróże) - wtedy widać, że z jego niską edukacją jest mu na tyle dobrze, że nie będzie jej zmieniał. A to gwarantuje "ciekawe-inaczej" rozmowy na banalne tematy, bo niestety mało kto po szkole zawodowej ma ciekawość życia właściwą dla osoby wykształconej.
Są bowiem takie niewidoczne podziały społeczne. Jest świat ludzi po maturze i studiach - w tym świecie łatwiej o szerokie horyzonty intelektualne. I jest świat ludzi o "nieco niższych ambicjach intelektualnych" - choć na szczęście z wieloma chlubnymi wyjątkami. Na ogół osoby z tych światów nie pasują do siebie. Dobrym testem dopasowania jest jednak rozmowa - jeśli nie czuje się w niej żadnej różnicy, to nie ma powodów do obaw.
Gorzej, gdy za niskim wykształceniem, popartym koszmarnymi błędami ortograficznymi, idzie albo tępota umysłowa, albo po prostu nuda. Rozmowy na GG nieodmiennie zaczynają się od "co tam?" bo na nic ciekawszego nie ma pomysłu. Na jakąkolwiek konkretną odpowiedź potwierdzeniem jest nieśmiertelne "aha" lub "spoko". To nie jest rozmowa. To jest strata czasu. Komunikator jest do komunikacji, a nie do sygnalizowania, że ktoś żyje :-)
Dlatego zwracam uwagę na kreskę w tej rubryce. Ale nie opieram się jedynie na tym znaku. Porównuję to do poziomu samej rozmowy. Od dawna wiem, że żadne wykształcenie nie gwarantuje normalności i sensowności. To gwarantuje jedynie sam człowiek i jego bardzo złożona osobowość ;-)
jej a Ty ciągle o tych anonsach, fellow i profilach :D
OdpowiedzUsuńDo końca tygodnia mam fazę na "naukowe rozgryzanie". Potem umyję zęby ;-)
OdpowiedzUsuńjeszcze płyn do płukania ust i nitka do zębów cynamonowa ;) ale czy usuniesz smak, niesmak?
OdpowiedzUsuńFigury literackie mają to do siebie, że zbyt dosłowne ich interpretowanie prowadzi do tworzenia nowej, oderwanej od właściwego tematu, rzeczywistości czego dowodem to postawione przez Ciebie pytanie :-)
OdpowiedzUsuńDlatego napsiałem w ostatnim akapicie, że liczy się człowiek :-) Nie ma reguł, choć bywają pewne generalne prawidłowości, które jednak nie mogą przesądzać wszystkich pojedynczych przypadków ;-)
OdpowiedzUsuńNiestety, co do tych pytań na GG (jak tam? itp.) to bardzo potrafią wkurzyć gdy po raz dwudziesty ktoś tak zaczyna rozmowę i po raz dwudziesty umie tylko odpowiedzieć "aha". Ja chciałbym porozmawiać, nawet o najbardziej banalnych sparwach, a nie mieć ciągłe deja vu na GG. Jeśli ktoś chronicznie nie jest w stanie nawiązać rozmowy, to niestety mam prawo mieć o nim negatywną opinię. A zauważyłem u swoich rozmówców, że osoby bardziej wykształcone, jeśli nie mają o czym rozmawiać, to po prostu nie odzywają się 5 razy dziennie. Natomiast ci z "wykształceniem -" zagadują bez przerwy i ciągle pytają "co tam?". To naprawdę wkurza ;-)
wkładanie wszystkich do jednego worka, też nie nalezy do zbyt fajnych rzeczy. posiadam wielu znajomych, którzy posiadają ukończoną szkołę zawodową i potrafią prowadzić rozmowę na poziomie. nie liczy się rubryka "wykształcenia" tylko to co człowiek posiada we łbie. słowa bądź slangi pojedyncze "co tam" "cio" "spoko" "aha" etc. to przyzwyczajenie każdego człowieka. wydaję mi się, że każdy miał za sobą zadanie pytania "co tam". mnie irytuje to tylko i wyłącznie wtedy, gdy zostaje prowadzona rozmowa po dłuższej przerwie i zostaje zadane w/w pytanie! tacy jesteśmy - bo jest łatwiej.
OdpowiedzUsuńWczoraj użytkownik Mariusz M. napisał następujący koment (ktory został utracony w wyniku awarii Bloggera, ale mogłem go wpisać ponownie korzystając z treści w mailowym powiadomieniu jakie otrzymałem):
OdpowiedzUsuńwkładanie wszystkich do jednego worka, też nie nalezy do zbyt fajnych rzeczy. posiadam wielu znajomych, którzy posiadają ukończoną szkołę zawodową i potrafią prowadzić rozmowę na poziomie. nie liczy się rubryka "wykształcenia" tylko to co człowiek posiada we łbie. słowa bądź slangi pojedyncze "co tam" "cio" "spoko" "aha" etc. to przyzwyczajenie każdego człowieka. wydaję mi się, że każdy miał za sobą zadanie pytania "co tam". mnie irytuje to tylko i wyłącznie wtedy, gdy zostaje prowadzona rozmowa po dłuższej przerwie i zostaje zadane w/w pytanie! tacy jesteśmy - bo jest łatwiej.
Oto moja odpowiedź na ten koment (także odzyskana z maila):
OdpowiedzUsuńDlatego napsiałem w ostatnim akapicie, że liczy się człowiek :-) Nie ma reguł, choć bywają pewne generalne prawidłowości, które jednak nie mogą przesądzać wszystkich pojedynczych przypadków ;-)
Niestety, co do tych pytań na GG (jak tam? itp.) to bardzo potrafią wkurzyć gdy po raz dwudziesty ktoś tak zaczyna rozmowę i po raz dwudziesty umie tylko odpowiedzieć "aha". Ja chciałbym porozmawiać, nawet o najbardziej banalnych sparwach, a nie mieć ciągłe deja vu na GG. Jeśli ktoś chronicznie nie jest w stanie nawiązać rozmowy, to niestety mam prawo mieć o nim negatywną opinię. A zauważyłem u swoich rozmówców, że osoby bardziej wykształcone, jeśli nie mają o czym rozmawiać, to po prostu nie odzywają się 5 razy dziennie. Natomiast ci z "wykształceniem -" zagadują bez przerwy i ciągle pytają "co tam?". To naprawdę wkurza ;-)