wtorek, 31 maja 2011

Plus minus cosinus

Dziś o tym, co mnie śmieszy w poznawaniu ludzi, a raczej przedstawieniu się. O nadużywaniu plusa (lub, rzadziej, minusa). Ktoś się przedstawia - ma 50+ lat. Zabawne, a dlaczego nie napisać konkretnie? Może ma 51, a może 59. Chyba się wstydzi swojego wieku...

W efekcie powstaje niewyraźna komunikacja, która bardziej przeszkadza niż pomaga. Ktoś się reklamuje jako 40+ ale zadbany - czyli ma na przykład 47 lat i używa kremu na zmarszczki oraz regularnie płaci za siłkę lub solarium - aby wyglądać na 40+ a nie 47. W zasadzie ma 40+ ale nie miałby nic przeciw aby to rozumieć jako prawie 39, a najlepiej prawie 35 :-)

Może ja powinienem na przykład podawać wagę 90+ kg dla normalnych (ważę teraz 92,8 kg - przed chwilą się ważyłem), ale dla miłośników misiów 100- kg? Albo powinienem pisać, że szukam także kogoś mieszkającego w odległości 50+ kilometrów?

Jedyny sens ma to w przypadku określania pojedynczej granicy. Ktoś na przykład szuka osób w wieku 18+ lat, albo kogoś kto ma 180+ cm wzrostu. Ale nie ma to sensu w przypadku tchórzliwego ukrywania prawdy.

Zabawne jest to ukrywanie (a raczej rozmydlanie) prawdy, bo przecież, nawet jeśli konkretna informacja jest zbyt wstydliwa dla kogoś, to prędzej czy później wyjdzie na jaw. Chyba, że się szuka seks numerków albo układu - wtedy wiek może być podany dowolnie, liczy się sam seks, a czasem też zawartość portfela. Ale jeśli się szuka związku, to takie niejednoznaczne określenie będzie prędzej czy później skorygowane. Nie lepiej więc podać od razu dokładne dane?

Chyba łapię o co biega tym osobom 40+ czy 50+. To (nawiasem mówiąc) zręczne zagranie marketingowe - nie ujawnić całej prawdy, w nadziei, że przekona się do produktu. Na przykład przekona się kogoś do smaku sprzedawanego soku, a dopiero potem napisze, że ma on konserwanty - co może części osób przeszkadzać. Ale jest szansa, że ktoś, kto nie zwróciłby uwagi na sok z konserwatntami, jednak kupi ten sok, przekonawszy się do jego smaku ;-)

W normalnej sytuacji o tym, czy ktoś się podoba, czy nie, decyduje początek rozmowy z nim. Ja mam o tyle gorzej, że naprawdę nie pociągają mnie uczuciowo dojrzale wyglądający faceci, ale wiek nie jest tu jednoznacznym kryterium - lecz wygląd. A wyglądu się nie opisze słowami, nie będzie to miarodajne. Więc dla mnie wiek 42 czy 47 lat to jedynie wskazówka, ale nie jest ona decydująca. Podawanie wieku 40+ lat nie ma sensu. Bardziej ma sens podanie wieku 50+ lat, bo raczej 99,99% pewności że w tym wieku nikt mnie nie ruszy ;-)

O ile rozumiem trend rynkowy unikania konserwantów, o tyle jednak nie bardzo pojmuję trend "odmładzania się" na siłę. Ale widać próżność naszego środowiska skutkuje takimi oczekiwaniami, a w konsekwencji takim kabaretem.

A raczej kabaretem+ ;-)

To pisałem ja, mający 10+ lat i 100- lat - czyli w efekcie równe 43 ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz