piątek, 2 czerwca 2017

Tatuaże pamięci

Tatuaż to pewien element wczesnej kultury. Tak jak dawniej było normalne, że wszyscy mężczyźni wysokiego stanu mieli kolczyki i prezentowali swoją biżuterię, tak w dzisiejszych czasach tatuaż nie jest bynajmniej jedynie znakiem grup przestępczych, z którym być może niektórzy go kojarzą, ale staje się pewną ozdobą właściwą każdemu. Zresztą różnego rodzaju trwałe zdobienia ciała praktykowane były i nadal są przez bardzo wiele kultur - nie tylko przez "dzikich" tubylców, ale też na przykład w dawnych wiekach przez wysoce cywilizowanych Majów inkrustujących zęby kamieniami szlachetnymi. Podzielę się dziś zatem moimi uwagami na temat tatuaży. 

Najpierw pewna uwaga osobista - lubię ludzi, którzy mają tatuaże, chociaż niespecjalnie wtedy, gdy są one zbyt duże i przez to zbyt pretensjonalne. Natomiast bardzo fajny dla mnie jest mały tatuaż lub kolczyk w uchu jako atrybut świadczące o "pedałkowatości" (w moim rozumieniu tego słowa - czyli pewnym pozytywnym uroku osobistym geja, a nie ciotowatemu zniewieścieniu). Akurat nie oznacza że to wcale, że sam pragnąłbym zrobić sobie tatuaż - na razie raczej tego nie planuję. Jednak chciałbym dzisiaj podzielić się uwagami na temat tatuaży, które robione są w dwóch różnych krajach, mają szczytne cele, ale w jednym są one bardzo szlachetny i poważne, a w drugim troszkę dziecinne.

Bez wątpienia poważnym i szlachetnym tatuażem jest moda, która powstała w Izraelu. Młodzi ludzie tatuują sobie na rękach numery obozowe dziadków, dzięki czemu wyrażają swoją solidarność i pamięć o historii i niejako przejmują pałeczkę w sztafecie pokoleń. To bez wątpienia szlachetny zwyczaj. Przypadkiem mającym też szlachetne intencje, ale trochę dziecinnym, jest moda, która powstała po ostatnim zamachu w Manchesterze, na tatuowanie sobie symbolu pszczoły, który jest emblematem kojarzonym z tym przemysłowym miastem. Anglicy masowo robią sobie taki tatuaż. To piękny gest solidarności z ofiarami Manchesteru, ale jeżeli tylko na taki tatuażach (lub rysowaniu przysłowiowymi kredkami po ulicach) poprzestaniemy, to niedługo nie starczy nam całego ciała na dodawanie kolejnych solidarnościowych tatuaży. Izraelczycy nie poprzestają na tatuażach  i aktywnie walczą z terrorystami w ich kraju. A Zachodnia Europa i jej społeczeństwo oraz elity? Łatwo jest nakreślić projekt tatuażu - trudniej projekt realnej walki z terroryzmem

I żadne, nawet najbardziej ostre dyrektywy antyterrorystyczne Michała Boniego tu nie wystarczą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz