poniedziałek, 17 października 2016

Żart z tolerancji

Dziewiętnastoletni brytyjski student Daire Shaw będąc w stanie upojenia post imprezowego wysłał elektronicznie do swojej uczelni przerobione filtrem Snapchata zdjęcie do legitymacji. Wyglądana na nim jak jakiś gnom lub podobne stworzenie. Oczywiście student był pewny, że jego zdjęcie zostanie odrzucone przez kogoś sprawdzającego fotografie. O całej sprawie zapomniał do czasu, gdy pocztą otrzymał gnomiczną legitymację. Puścił zdjęcie w świat, ludzie zdumieli się i uśmiali, ja zresztą też. Zgłosił to do swojej uczelni i wyrobili mu nową legitymację z prawidłowym zdjęciem. A jaki z tego morał?

Student nieświadomie zadrwił z euro-tolerancji. Tak, tej wspaniałej lewackiej tolerancji, która dopuszcza wszelki aberracje. Gnom na uczelni? Czemu nie, może wyrwał się z kufra Ali Baby, zatem prawomyślny muzułmanin. No to ręce precz od gnoma. Trzeba wszystko tolerować, nawet najbardziej dziwaczne, bo to przecież Wielki Postęp. I dzięki temu żartu ze Snapchata nikt nie wytropił. Przypomina mi się zachwyt - według zasłyszanej anegdoty - pewnego krytyka sztuki nad pięknym obrazem, pokazującym na białym tle coraz bardziej zbiegające ku środkowi kropki. Taka mgławica kropek. Wspaniałe, minimalistyczne dzieło. Tylko potem się okazało, że to nie obraz, ale zakrywka kanału wentylacyjnego. 

Łatwo jest przeginać granice w sztuce, w organizacji społecznej, w moralności i innych dziedzinach. Ale trzeba mieć świadomość tego, że po przegięciu już nie do końca wszystko się ułoży tak, jak było. To tak samo jak z rozpychaniem butów czy innymi domowymi sposobami na "nową jakość". Ale najgorzej te rozpychające działania manifestują się wtedy, gdy w jakiś sposób rujnują nas społecznie. Być może brutalne filmy sprawiają, że nie reagujemy na brutalność w realnym świecie. Wszechobecne żarty sprawiają, że nie bierzemy na poważnie tego, co powinniśmy. Destrukcja naszego człowieczeństwa przez nachalne przeginanie jego granic sprawia, że sami po prostu coraz mniej stajemy się ludźmi.

I w sferze duchowej stajemy się właśnie takimi gnomami, jak ten z legitymacji Daire Shawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz