koniec listopada 2013
Pobyt Holendra był bardzo miły i wszystko było w porządku. Ale gdy już go pożegnaliśmy, miała miejsca najbardziej dramatyczna scena w czasie całej mojej znajomości z Pawłem.
Moje frustracje jakie nosiłem w sobie od wielu dni, ujawniły się w całej pełni. Miałem atak furii. Cisnąłem szklankę na podłogę, rozbijając ją. Moją ulubioną szklankę Coca-Coli. A potem zniszczyłem i podeptałem lampę rozwalając żarówki. To był typowy akt samodestrukcji - w sensie zachowania bardzo ryzykownego, które może prowadzić do zerwania relacji z drugą osobą. Postawiłem wszystko na strasznym ostrzu noża.
I wtedy Paweł mi uświadomił, że zależy mu na mnie. Nie na zasadzie od razu budowania związku, ale na zasadzie bardzo poważnego przykładania się do wspólnego życia, z otwartą drogą do takiej relacji. Zależy mu i zależało mu wcześniej. A ja momentalnie zmieniłem się. Furia wyparowała. Spokojnie posprzątałem wszystko po sobie.
A Pawłowi powiedziałem, że po tym ataku nie mam moralnego prawa wyznać mu miłości - tylko on może to mnie zrobić.
Ciekawie to okazuje, że mu zależy, puszczając się z innymi. Zależy mu raczej na Twoim mieszkaniu, bo nie musi wynajmować hotelu na sex :-D
OdpowiedzUsuń