koniec listopada 2013
Po ataku furii nie miałem wiele czasu na kontemplację. Niedługo potem zadzwoniła osoba, która umówiła się na odebranie wystawionej przeze mnie na aukcji myszki Apple. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami była już na miejscu, więc wypadało się ubrać i wyjść do niej aby jej przekazać towar. No to się ubrałem i poszedłem.
Szybko załatwiłem sprawę i poszedłem wpłacić pieniądze do wpłatomatu. Ostatnio były same wydatki, więc niewielka kwota przynajmniej wpłynie w drugą stronę. I potem zadzwonił Paweł. Martwił się o mnie, nie wiedział gdzie jestem.
Nagle poczułem się szczęśliwy. Poczułem się jak ktoś kto z zimnego deszczu trafił na prześliczne słońce. Tak bardzo byłem szczęśliwy, że Paweł o mnie myśli i martwi się. Tego właśnie potrzebowałem - sensownej nadziei na potencjalną możliwość budowania życia razem. A ponieważ mottem Pawła była cierpliwość, więc i mnie jej nie powinno zabraknąć.
Ważne aby wiedzieć że się płynie we właściwym kierunku :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz