Pisałem już w jednym miejscu o organiście z HIV. Sam temat jest ciekawy, bo co jak co ale ktoś związany niejako z Kościołem nie kojarzy się z nosicielem tego wirusa. Ale życie pisze - jak wiadomo - rożne scenariusze. W każdym razie jest to osoba na tyle charakterystyczna (a wystarczyłoby nawet gdyby był samym organistą), że zapamiętałem ją.
I niedawno trafiłem na anons kogoś w wieku zbliżonym do tego organisty, a także o takim samym imieniu. Podany był tam telefon, więc napisałem do niego SMS. Odpisał mi w maksymalnie idiotyczny sposób - podając dane które przecież były zawarte w ogłoszeniu. Oj, kłopoty z pomyślunkiem... Zapytałem go więc chytrze co studiował i gdzie pracuje, odpowiadając z góry na te pytania od siebie. I tak jak się spodziewałem, otrzymałem potwierdzenie, że z organistą mam do czynienia.
Nie dziwi to, że nie pisze on o tym że ma HIV - bo wiadomo, że to zniechęci praktycznie wszystkich, poza osobami mającymi ten sam problem. Nie piętnuję go też za to, że o tym nie pisze. Mam nadzieję, że powiadamia ludzi zawczasu o tej przykrej sprawie. Ale nawet tego nie sprawdzałem. Po prostu napisałem mu, że szukam osoby wykształconej.
I będę pamiętał aby ogłoszenia osób w tym wieku i o tym imieniu po prostu pomijać :-)
Raz trafiłem na wykształconego... owszem wyższe studia miał, ale to tyle jeśli chodzi o jego wyższą edukację...
OdpowiedzUsuńTo nie ma znaczenia, jak wiesz...
OdpowiedzUsuń