wtorek, 20 lutego 2018

Si vis pacem...

Jak głosi znane przysłowie - lepiej późno niż wcale. Wreszcie zacząłem pracować w takim rytmie, do jakiego byłbym chętny przez cały miesiąc, ale po prostu mi do tej pory raczej nie wychodziło. Jak już niedawno pisałem, okres zimowy ma się ku końcowi i jest to zdecydowanie najgorsza pora roku, gdy pogoda jeszcze nie jest wczesnowiosenna, za to bywają mrozy, jest ciemno i dzień jest jeszcze całkiem krótki. Wczoraj kończyłem swoją pracę około godziny jest 18 i było już ciemno. Niedługo o tej porze słońce będzie świeciło.

Miejmy nadzieję, że od tej pory do końca miesiąca uda się już przepracować wszystko prawidłowo. I tak nie zapewni mi to pieniędzy na wszystkie wydatki, które powinienem ponieść, ale przynajmniej będę miał mniej do łatania, niż miałbym gdybym nadal mi się nie udawało pracować. Oczywiście mogą także udać się pewne dodatkowe prace, które robię uzupełniająco, ale one z kolei nie tyle zależą ode mnie, co od przypadku. Ode mnie zależy praca przy tekstach - oczywiście pod warunkiem, że same teksty będą dostępne do wykonania. Na szczęście tekstów dostępnych do wykonania jest tyle, że spokojnie starczy ich do końca miesiąca i nie muszę się raczej o to martwić.

Dodatkowe prace mogą się pojawić lub nie, ale to tak naprawdę nie tyle zależy ode mnie i moich starań lecz raczej od czystego przypadku. W każdym razie nie jest tak źle, jakby mogło być i nie jest tak dobrze, jak bym chciał, aby było. Mam jednak pomyślne wróżby na przyszłość i myślę, że wszystko ułoży się w miarę sensownie i to w miarę krótkim czasie. Wczoraj dowiedziałem się o tym, że wreszcie załatwiona została sprawa, na którą to już długo czekałem. To sprawi, że różne kwestie pójdą do przodu w najbliższym czasie. Ja zaś sprawdzam pewne warianty, które już teraz powinienem ustalać po to, by na przyszłość być lepiej przygotowanym.

W pewnym sensie jest to nawiązanie do zasady - si vis pacem, para bellum.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz