środa, 22 listopada 2017

Na huj z poznawaniem

Czasem zastanawiam się czemu ludzie tak bezwstydni. Niedawno miałem przykład. Koresponduje z kimś, kto niby szuka do związku i odpowiedział na mój anons na jednym z portali. Korespondencja idzie dość niemrawo, bo ta osoba oczywiście nie posiada żadnego komunikatora do wygodnej rozmowy. No niestety, to typowy grzech szukających związku - niby szukają, a tak naprawdę nie chcą być znalezieni. Owszem, na jego plus mogę zaliczyć to, że od razu podał mi numer telefonu, ale lojalnie go uprzedziłem, że po prostu nie posiadam środków na koncie, aby wysyłać nieograniczone ilości esemesów, więc z takiego poznawania nic nie będzie.

O wiele prościej byłoby, gdyby założył sobie na smartfonie WhatsAppa i mógł bez problemu ze mną pisać. Niedawno poznałem inną osobę, z którą w ten sam sposób zacząłem korespondować. I fajnie się to udaje. Jedyna przeszkoda polega na tym, że po prostu obaj pracujemy i nie zawsze mamy czas pogadać. Zagadujemy do siebie tuż przed pójściem spać. Ale przynajmniej jesteśmy w stanie zamienić ze sobą kilka zdań w dość krótkich odstępach czasu, a nie - tak jak to bywa w przypadku korespondencji na portalach - często raz na pół dnia, kiedy sobie przypomnimy o odebraniu poczty. I w tej pocztowej korespondencji pojawiła się kwestia zdjęć. Podawałem linki do portali, na których są moje zdjęcia, ale oczywiście nie mógł tam wejść. Sam rzecz jasna żadnego profilu na żadnym portalu nie posiada. Wysłał mi dwa zdjęcia i wiercił dziurę w brzuchu o moje, więc po przesłałem mailem na portalu, choć tego nie lubię robić.

Generalnie rozmowa stawała się coraz bardziej duszna. I wtedy otworzyłem dwa zdjęcia, które mi przesłał. Jedno przedstawiało jego portret (akurat nie był w moim typie), a drugie przedstawiało jego fiuta. Obrzydliwe. Rozumiem, że osoba, która jest z kimś w związku, przesyła partnerowi zdjęcie filtra z jakimś zabawnym komentarzem. Ale takie zdjęcie przesyłać nieznajomemu? I w tym momencie mój rozmówca rozwścieczył mnie, bo poprosił żebym mu przesłał swoje zdjęcie fiuta. Zastanawiałem się, czy nie zbluzgać go, ale napisałem mu grzecznie, że gdybym miał zdjęcie fiuta, to straciłem do siebie szacunek. Bo taka jest prawda. Chyba nie pojął aluzji. Ale po kolejnych mailach zablokował mnie. Ja go również i przynajmniej mi ulżyło.

No cóż - można powiedzieć, że na huj z takim poznawaniem ludzi ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz