sobota, 25 listopada 2017

Full legal

Miałem dzisiaj zamiar napisać o konfiguracji nowego telefonu, ale postanowiłem z tymi uwagami wstrzymać się do jutra, bo konfiguracja to nie jest kwestia wyłącznie początkowego zajęcia się sprzętem, ale także zebrania pierwszych doświadczeń z jego praktycznego użytkowania. Natomiast niedawno wydarzyło się coś, co zdecydowanie warto opisać. W czwartek nie spodziewałem się przybycia pieniędzy na konto, ale jednak postanowiłem pojechać do banku, w którym mogę w bankomacie sprawdzić stan salda. Miałem ku temu inny powód.

Chciałem sprawdzić stan salda czwartego dnia roboczego po zleceniu wypłaty, aby upewnić się, czy w ogóle w ten dzień pieniądze mogą dojść na konto. Jeśli kilka razy będę tak sprawdzał i nie będzie nigdy pieniędzy na koncie czwartego dnia, to w przyszłości będę wiedział że nie warto w tym dniu się fatygować. Pojechałem więc do niedalekiego miasta, w którym jest bank, w którego bankomacie mogę bezpłatnie sprawdzić stan konta. Wziąłem saszetkę z biletami, aby je awaryjnie skasować w przypadku kontroli. Kiedy czekałem na przystanku, podjechał samochód ochrony. Domyśliłem się że, w autobusie grasuje kanar. Oczywiście wsiadłem. Był tam w pobliżu miejsca gdzie wsiadłem, więc od razu skasowałem czerwony bilet 20-minutowy.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ten czerwony bilet kilka dni wcześniej znalazłem na ziemi idąc sobie na spacer. Około dwa miesiące temu miałem podobną sytuację. Znalazłam czerwony 20-minutowy bilet, a gdy jechałem autobusem, była kontrola biletów i mogłem go wykorzystać. Tym razem powtórzyło się to nieomal idealnie. Mało tego, po sprawdzeniu stanu konta (wypłata jeszcze nie przyszła) mogłem wrócić kolejnym autobusem, jeszcze w trakcie ważności tego biletu. Jadąc pomyślałem sobie, że tym razem podróżuję full legal. I znów do autobusu zawitał kanar. Ten sam, który sprawdzał mnie w drugą stronę. Oczywiście nadal miałem ważny bilet. 

I jak tu nie wierzyć w opiekę ze strony Pana Boga?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz