poniedziałek, 30 października 2017

Totalne wiatry i płomienie

Za oknami wiatr, osiągający według tego, co sprawdzałem w nocy na widżecie pogodowym w moim telefonie 35-40 kilometrów na godzinę w okolicach Warszawy, gdzie mieszkam. Słychać było jednak ten wiatr wyraźnie za oknami. Tymczasem wiatry polityczne również wieją w naszym kraju. A ostatnio opozycja totalna stara się rozdmuchiwać niczym huragan sprawę próby samospalenia (i niedawnej śmierci) owego nieszczęśnika, który postanowił zaprotestować przeciwko "pisowskiej dyktaturze". Salon III RP pieje z zachwytu, bo "kaczystowskiemu reżimowi" można przecież z góry przypisać tę śmierć. Zastanawiam się tylko, czy totalni opozycjoniści z okazji Wszystkich Świętych (a dla niektórych - Święta Zmarłych) choćby pomodlą się za duszę tego człowieka.

Nie mnie oceniać motywy tego nieszczęśnika, ponieważ czytając oczywiście o tym wydarzeniu,  rzecz jasna nie mam orientacji w prowadzonym zawsze w takim przypadku rutynowym postępowaniu śledczym. Wiadomo tylko, że człowiek ten leczył się psychiatrycznie, ale nie jestem skłonny twierdzić że to rozgrzesza nas z jakiegokolwiek zastanawiania się nad jego motywacjami. Zauważyłem jednak inną bardzo ciekawą rzecz. Otóż jeden z piszących o tej sprawie dziennikarzy zwrócił uwagę na to, jak wyglądał list pożegnalny, lub też manifest, który ten człowiek pozostawił. Dokument ten był napisany zdumiewająco poprawną polszczyzną, w sposób bardzo elegancki. Podobno osoby noszące się z zamiarem samobójstwa bardzo często piszą emocjonalnie, umieszczają bardzo wiele wykrzykników w tekście przelewając na papier emocje i obawy, które mają w swojej duszy.

Tymczasem - nie chciałbym być wścibski - ale być może ten manifest (w jakiś sposób) przypomina nienagannie wydrukowane plakaty, które ludzie trzymali w czasie manifestacji przeciw reformie sądów. W takiej sytuacji nasuwa się pytanie o to, czy być może ktoś nie wpływał na to, co ów nieszczęśnik przygotował jako swoją spuściznę. Proszę mi wybaczyć takie podejrzenia, ale niestety mieliśmy już przypadki astroturfingu w wykonaniu totalnej opozycji, a być może ten jest jego radykalną formą. Totalnym bardzo zależało na ofiarach śmiertelnych. Ostatnio pośrednio przyznał to profesor Jan Hartman. Nie udało im się z żałosnym pokazem pana Diduszko, a teraz w inny sposób dopięli swego. Ciekawą opinię o ich poczynaniach w tej (i nie tylko w tej) sprawie przedstawił dziś także Paweł Lisicki.

Oby w tym przypadku moje podejrzenia się nie sprawdziły, bo to oznaczałoby że totalna opozycja zaczyna zabijać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz