piątek, 14 lipca 2017

Szczery Hartman

Coś niesamowitego się w naszym świecie. Można by powiedzieć żartem, że zbliżają się święta Bożego Narodzenia, bo wtedy nawet zwierzęta przemawiają ludzkim głosem, a to przecież rzecz będąca cudem. Co prawda tym razem chodzi nie o zwierzęta, ale o pana profesora Jana Hartmana znanego ze swojej zapiekłej nienawiści do obsmarowywania rządzącej polską formacji na wszystkie możliwe sposoby, a co za tym idzie, także do bezkrytycznego gloryfikowania totalnej opozycji. Tym razem profesor Hartman napisał notkę na swoim blogu w "Polityce", która zwróciła moją uwagę tytułem ("Żegnajcie kontrmiesięcznice! Czerwona kartka dla Frasyniuka"). Gdy ją przeczytałem, to nie mogłem wyjść z  pozytywnego szoku.

Takiej uczciwości przekazu i szczerości u profesora Hartmana jeszcze nigdy nie widziałem. Takiego dystansu do środowiska opozycyjnego, krytycznej jego oceny (ale autentycznie krytycznej postawy, nie zaś propagandowej retoryki) próżno szukać innych piewców totalnej opozycji. Przy okazji dowiedziałem się ciekawych smaczków, jeśli chodzi o kontrmanifestację smoleńską - a mianowicie Władek Frasyniuk poprowadził marsz z Placu Zamkowego aż do hotelu Victoria (do którego zmierzał). Jak profesor Hartman wyraźnie napisał,  ludzie oczekiwali, że Władek skręci na  Krakowskie Przedmieście, aby podejść z drugiej strony na smoleńskiej manifestacji. Innym smaczkiem jest to, że profesor Hartman po całej nieudanej kontrmanifestacji udał się ("a jakże" - jak sam napisał) do knajpy. Mamy więc, jak to niektórzy mówią, dosłownie kawiarnianą opozycję.

Smaczki smaczkami, ale analiza całej kontrmanifestacji smoleńskiej pióra profesora Hartmana jest naprawdę przejmująca. Ten człowiek nagle dostrzegł fakty - mizerię totalnej opozycji, która nie jest w stanie przeciwstawić się obecnie rządzącym w żaden racjonalny sposób i zabrnęła w ślepą uliczkę, zresztą na własne życzenie. Nie spodziewałem się, żeby profesor Jan Hartman, ikona lewackiej, bardzo zajadłej i miejscami nawet  bardzo obraźliwej i napastliwej publicystyki politycznej, zaczął wreszcie widzieć na oczy to, jak faktycznie wygląda sytuacja, a nie to, co widzi lewactwo w swoim własnym Matrixie. Czas pokaże, czy to stały trend, ale ze zdumienia wyjść nie mogę. Nie tylko ja, zdumione komentarze przeczytałem na portalach prawicowych. Być może mamy wreszcie pierwszą jaskółkę przebudzenia.

Czyżby u profesora Hartmana nastąpiło Przebudzenie Mocy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz