środa, 5 lipca 2017

Nożyce Trumpa

Jest takie powiedzenie "uderz w stół, a nożyce się odezwą". Dzisiaj około godziny 22 do Polski przylatuje prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump. Pozwolę sobie napisać jego nazwisko w oryginalnym brzmieniu i nie będę go spolszczał na "Tramp", jak to zrobił ktoś z urzędników władzy. Owszem jest taka agencja turystyczna, ale nie ma takiego prezydenta. Ale do rzeczy. Jak się okazuje, jego przyjazd jest bardzo piękną ilustracją podziału polskiej klasy politycznej. Dla mnie w pełni oczywiste i logiczne jest to, że dla każdego obserwatora sceny politycznej wizyta prezydenta największego supermocarstwa świata w Polsce powinna być wielkim wydarzeniem. Okazuje się jednak, że nie wszyscy podzielają ten punkt widzenia.

O ile wpadka obozu władzy polega na zapraszaniu prezydenta Trampa, o tyle wpadki obozu totalnej opozycji w tym zakresie są po prostu nieskończone. Totalna opozycja poucza prezydenta Trumpa w "New York Timesie" słowami dziennikarza Gazety Wyborczej o tym, że powinien wskazać na ich zdaniem zagrożenia demokracji w Polsce. A poza tym totalna opozycja wydaje się być zdania, że generalnie ta wizyta jest w sumie mało istotna. Na przykład pewien poseł PO woli zaproszenie na działkę zamiast uczestniczenia w tej wizycie. No tak, lepszy grill węglowy na działce niż grillowanie przez prezydenta USA, które być może (pośrednio) pojawi się w jego przemówieniu na Placu Krasińskich.  Trudno o większą średnicą małostkowość opozycji, ale przede wszystkim jest w tym coś, co jest znacznie gorsze.

Tematami, które mają być poruszane w czasie wizyty prezydenta Trumpa w Polsce mają być kwestie bezpieczeństwa militarnego i energetycznego Polski, w tym dostaw amerykańskiego gazu do naszego kraju. Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć jak niebezpieczne jest uzależnienie od odstaw gazu głównie z Rosji, która uwielbia straszyć zakręceniem kurka, jak to miało miejsce kilka dni temu, gdy gaz był zbyt wilgotny. Warto zwrócić uwagę na to, że Niemcy mają instalacje do osuszania takiego gazu a Polska nie - bo Rosja tego zabroniła. Układa się to w jasną koncepcję. Rosja ma gazową pałkę na Polskę i dostawy gazu z USA mogą jej tę pałkę wytrącić z ręki. A tego nie chce Putin i jego przyjaciółka Merkel. Okazuje się, że obecny stan, który nie leży w interesie Polski - leży jednak w interesie totalnej opozycji. Czyżby ta opozycja nie kierowała się interesem Polski, a jedynie własnym? Pół biedy, jeśli robi to z wrodzonego antyPiS-u, który sprawia, że z urzędu krytykuje wszystko, co PiS robi.

Ale jeśli robi to dlatego, że ma też materialny interes w dominacji Rosji i Niemiec nad Polską - to z pewnością nie jest żadną polską opozycją, a jedynie polskojęzyczną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz