czwartek, 11 maja 2017

Wzruszenie z karaluchem

Karaluch oczywiście kojarzy się z bardzo nieprzyjemnym owadem domowym, który jest raczej niemile widzianym gościem i którego byśmy się chcieli pozbyć. Jednak karaluchy występują nie tylko w realnym świecie. Można je spotkać także w grach komputerowych. Przypomniałam sobie dzisiaj o tym, jak kiedyś zobaczyłem mojego kolegę, którego kilka dobrych lat temu zachęciłem do gry w World of Warcraft  - a i cała ta przypomniana sytuacja sprzed kilku ładnych lat pochodzi. Byłem wtedy w grze postacią po stronie Hordy i zobaczyłem go, gdy biegł sobie po jakieś krainie, a za nim podążał karaluch. Był to tak zwany non combat pet, czyli towarzyszące zwierzątko, maskotka którą można było nabyć w Undercity. Nie wiem czemu, ale to wspomnienie bardzo mnie wzruszyło.

Nie wzruszyło mnie samo wspomnienie tego że widziałem postać mojego kolegi. Wzruszył mnie ten podążający za nim karaluch. Jakby powiedział o nim Zagłoba - postać nikczemna, czyli niewielka i pospolita. I może dlatego  tak wzrusza afekt, który od takiej nikczemnej, pospolitej postaci mamy. Może to projekcja naszych własnych potrzeb bycia kochanym, wspieranym przez kogoś, kto będzie wiernym towarzyszem życia? A w danym konkretnym momencie myśli o kimś takim wyzwala właśnie wspomnienie owego niepozornego karalucha, biegnącego wiernie za postacią w grze. Takie niepozorne towarzyszące zwierzątka występują przecież także w literaturze, filmach, nie tylko grach. Choć akurat z innej gry pamiętam myszkę towarzyszącą uwięzionej księżniczce w Prince of Persia, ale już z filmu "Żelazny krzyż" pamiętam oswojonego przez kapitana Stranskyego niepozornego szarego szczura.

Życie nie zawsze jest mlekiem i miodem płynące. Najczęściej jest gorzkie i pełne niepowodzeń. Dlatego czasem nawet myśli, które niosą w sobie choćby odrobinę nadziei, radości i wzruszenia są takie pożądane. Wystarczy wspomnienie z jakiegoś wydarzenia i wzruszenie pojawia się pod byle pretekstem, nawet jeśli tym pretekstem jest widok małego niepozornego karalucha podążającego za postacią w grze. Zresztą, to dodatkowy element wzruszenia - postać oddalająca się od nas w dal, jak pod koniec niejednego filmu. Podobnie jak oddalenie się w dal Krzysia i Kubusia Puchatka pod koniec książki. Nie wstydzę się wzruszenia pot takim "nikczemnym" pretekstem. Cieszę się, że to tylko potwierdza posiadanie przeze mnie wrażliwości, która jest ważnym elementem naszego człowieczeństwa.

I nawet jeśli wrażliwość wydaje się w tym świecie niemodna, to zdecydowanie wolę ją mieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz