poniedziałek, 15 maja 2017

Omijanie fakapu

Niedawno rozmawiałem z pewnym facetem i on zaproponował bardzo szybko spotkanie następnego dnia po południu, kiedy kończy pracę. Miał przyjechać do mnie rowerem, mieszka i pracuje w takiej odległości, że oszacował ten dystans jako taki, który rowerem można przejechać w mniej więcej godzinę. Teoretycznie powinienem się cieszyć ze spotkania się z kimś, kogo poznaję, ale tak naprawdę, kiedy bardziej się nad tym zastanowiłem, nie bardzo było się czym radować.

Nie czułem bowiem żadnej sympatii, żadnej pozytywnej ekscytacji - a nie mam tu na myśli ekscytacji będącej napaleniem erotycznym, ale ekscytacji serca i duszy. Nie cieszyłem się, że poznam kogoś, z kim fajnie spędzę czas. Wręcz przeciwnie - byłem obojętny, tak naprawdę w pewnym sensie nawet trochę zirytowany, burzyło mi to bowiem harmonogram pracy. Akurat musiałem pracować, żeby zarobić pieniądze na pilne wydatki życiowe. Skoro zaś miałem takie odczucia, to wszystko znaczy, że na 99% takie spotkanie byłoby fakapem.

Mieliśmy wymienione numery telefonów, ale ponieważ miałem bardzo szczupłe środki na koncie i nie bardzo mogłem doładować, więc oszczędzałem na pisaniu wiadomości. Dlatego też mój nowo poznawany rozmówca w pewnym momencie doszedł do wniosku, że olewam go i nie odzywam się, po czym napisał, że chyba z tej znajomości nic nie będzie. Oczywiście, gdybym chciał na siłę się z nim spotkać, to odpisałbym mu od razu, ale stwierdziłem, że jest to świetny pretekst, żeby faktycznie puścić w dryf to bezuczuciowe poznawanie się i doprowadzić do tego, że wieczorem się nie spotkamy. Po co bowiem tracić czas na poznawanie kogoś, do kogo się nic nie czuje? To po prostu tylko strata czasu, który można poświęcić na bardziej pożyteczne sprawy.

Warto ufać odczuciom serca oraz intuicji i jeśli one nie głosują za poznaniem kogoś, to lepiej to sobie odpuścić, chyba, że ktoś lubi tracić czas na próżno :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz